Gen. Jarosław Kraszewski: komisja ds. wpływów rosyjskich powinna zbadać to, co dzieje się wokół armii

2024-05-21 09:51 aktualizacja: 2024-08-01, 14:24
Gen. Jarosław Kraszewski. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Gen. Jarosław Kraszewski. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Komisja ds. badania wpływów rosyjskich powinna przyjrzeć się przemysłowi obronnemu, temu co dzieje się wokół armii - mówił w Studiu PAP gen. Jarosław Kraszewski, były dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi.

"Komisja powinna zbadać rosyjskie wpływy, wokół tego co się dzieje w armii. To co dzieje się wewnątrz sił zbrojnych, jest to kompetencją Służby Kontrwywiadu Wojskowego. I ta z tego zadania wywiązywała się i wywiązuje w sposób jak najbardziej poprawny" - mówił PAP gen. Jarosław Kraszewski.

Premier Donald Tusk pytany w TVN24 o powołanie komisji ds. wpływów rosyjskich odpowiedział, że we wtorek na posiedzeniu rządu poinformuje o szczegółach, a następnie zostanie wydane rozporządzenie.

Zdaniem gen. Kraszewskiego, komisja powinna przyjrzeć się przemysłowi obronnemu. Jego zdaniem, to właśnie tam agentura obcego wywiadu może chcieć uzyskać najwięcej informacji.

"Niewątpliwe przyjrzałbym się przemysłowi obronnemu, bo tam coś mogło mieć miejsce. Nie twierdzę, że miało, ale to jest pole do popisu dla agentury obcego wywiadu", bo szpiedzy mogą chcieć "wyciągać myśli technologiczne, żeby stosować je u siebie w kraju" - podkreślił.

Pytany o cel powołania komisji ds. wpływów rosyjskich gen. Kraszewski mówił, że taką funkcję powinno sprawować kolegium ds. służb.

"Liczyłem, że tym zajmie się kolegium ds. służb. Jeżeli dojdzie do zbadania szerszego kontekstu rosyjskich wpływów, to będzie zadanie dla kolegium i dla koordynatora służb specjalnych, bo tam jest moim zdaniem największa wiedza" - mówił.

Z informacji przekazanych przez premiera Tuska wynika, że rządowa komisja prawdopodobnie rozpocznie pracę już od tego tygodnia. Swój raport końcowy ma przedstawić w ciągu dwóch miesięcy. Premier podkreślił, że w komisji nie będzie polityków, ale urzędnicy, eksperci i przedstawiciele służb.

W poprzedniej kadencji parlamentu, z inicjatywy PiS, badaniem rosyjskich wpływów zajmowała się komisja sejmowa, powołana na mocy ustawy zwanej potocznie "lex Tusk". W swoim raporcie cząstkowym z 29 listopada ub.r. zarekomendowała, by w związku z uznaniem w latach 2010-2014 r. rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa za służbę partnerską Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Tego samego dnia Sejm odwołał członków komisji.(PAP)

Autor: Jarema Jamrożek

kgr/