Gen. Polko: kluczowa jest obrona powietrzna i w cyberprzestrzeni

2024-05-18 18:08 aktualizacja: 2024-05-19, 08:16
Generał Roman Polsko, fot. PAP/Mateusz Marek
Generał Roman Polsko, fot. PAP/Mateusz Marek
Zwiększenie nakładów na bezpieczeństwo to bardzo dobra decyzja. Na razie agresja Rosji nam nie grozi, ale to nie znaczy, że mamy marnować czas. Kluczowa jest obrona powietrzna kraju, bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni i ochrona przed działaniami dywersyjnymi – powiedział PAP gen. Roman Polko.

"Na razie nie ma konieczności minowania wschodniej granicy, ponieważ Charków nie został jeszcze zdobyty. Jak Rosjanie będą pod Lwowem, co mam nadzieję nigdy nie nastąpi, to rzeczywiście zasadne byłoby minowanie" - stwierdził wojskowy. "Trzeba też budować odporność społeczną na fake newsy" - zaznaczył.

Premier Donald Tusk przedstawił w sobotę założenia planu obrony i odstraszania "Tarcza Wschód". Zainwestujemy 10 mld złotych w bezpieczeństwo granicy wschodniej, w tym systemu fortyfikacji - oświadczył szef rządu.

Zapowiedź tę skomentował w rozmowie z PAP były dowódca GROM, gen. Polko, który ocenił, że "zwiększenie nakładów na bezpieczeństwo to bardzo dobra decyzja". "Szef rządu zapowiadał, że na bezpieczeństwie nie będzie oszczędzał i ta decyzja pokazuje, że realizuje swoje obietnice" - zwrócił uwagę generał.

"Żyjemy w takich czasach, w których Polska stała się niczym Republika Federalna Niemiec w czasach zimnej wojny. Premier chyba przekonał Unię Europejską, że inwestowanie w obronę polskiej granicy to jest tak naprawdę inwestowanie w obronę europejskiej granicy. (...) Przez polską granicę w niekontrolowany sposób próbują przedostać się migranci, a wraz z nimi być może także bandyci i terroryści. W związku z tym, jeśli granica zostanie uszczelniona, to być może tych prób będzie mniej" - powiedział gen. Polko.

Zwrócił uwagę, że obecnie takich prób jest bardzo dużo i w konsekwencji wojsko zamiast realizować swoje zadania, musi wzmacniać Straż Graniczą.

Premier zapowiedział, że pieniądze zostaną przeznaczone na budowę systemu zapór na czas wojny. Zdaniem gen. Polko, "na razie agresja Rosji nam nie grozi", ale jak zaznaczył, "to nie znaczy, że mamy marnować czas".

Przyznał, że "trzeba umocnić polską granicę, żeby wybić planistom Władimira Putina możliwość łatwego przekraczania granicy z sojuszem NATO, w celu realizowania rajdów czy wypadów na nasze terytorium".

W ocenie gen. Polko, decyzja premiera, która ma przyczynić się do wzmacniania bezpieczeństwa kraju "będzie także budowała wiarygodność Polski, a co za tym idzie chęć inwestowania w naszym kraju". "Pewnie otrzymamy także wsparcia w zakresie budowania tego systemu, bo tak naprawdę będzie on wzmacniał całą Europę" - dodał b. dowódca GROM.

Zapytany, czy tego rodzaju umocnienia na granicy przy rozwiniętej obecnie technologii spełnią swoje strategiczne znaczenie, gen. Polko przyznał, że "w cyberprzestrzeni wojna już się toczy". "Chciałbym żebyśmy poszli w stronę Estonii, czyli żeby nasze zdolności w wojnie cybernetycznej i informatycznej a więc budowanie odporności społeczeństwa na fake newsy, które się pojawiają były lepsze niż do tej pory" - powiedział.

Podkreślił, że "obecnie kluczowa jest obrona powietrzna kraju". "Rakiety manewrujące, które bezkarnie latają nad Polską to coś, co wymaga przede wszystkim weryfikacji procedur, którą nam obiecano, a której do tej pory nie zrealizowano" - powiedział gen. Polko.

"W tej chwili największe zagrożenie jest w cyberprzestrzeni, przestrzeni powietrznej i ze strony działań dywersyjnych, terrorystycznych. Natomiast wojska lądowej raczej na nam na ten moment nie zagrażają" - powiedział generał.

"Na razie nie ma konieczności minowania wschodniej granicy, ponieważ Charków nie został jeszcze zdobyty. Jak Rosjanie będą pod Lwowem, co mam nadzieję nigdy nie nastąpi, to rzeczywiście zasadne byłoby minowanie polskiej granicy" - dodał.

Zdaniem gen. Polko, "obecnie najważniejsza jest obrona powietrzna kraju, obrona w cyberprzestrzeni i niestraszenie społeczeństwa, tylko jego edukacja". "Trzeba budować odporność społeczną na fake newsy terrorystów, bo oni walczą poprzez sianie paniki, strachu" - stwierdził.

Zaznaczył, że jeśli już ktoś chce przygotować sobie plecak to nie ucieczkowy, a ewakuacyjny". "Większość Ukraińców nie opuszcza miasta w których mieszka, ponieważ ma w nich dorobek swojego życia i chce go bronić, a plecaki które posiadają są na wypadek przesiedzenia dwa, trzy dni w jakimś schronie" - wyjaśnił. Przyznał, że "w Polsce problem polega na tym, że nie mamy gdzie się ewakuować".

Stwierdził, że "plecak ucieczkowy w Polsce nie ma praktycznie żadnego sensu, bo jeżeli chcemy uciekać, to wsiadamy do samochodu i opuszczamy dane miejsce". Zaznaczył, że "trzeba jednak przygotować sobie plan, gdzie chcemy pojechać. Poza tym, - jak zauważył - do pojazdu zabieramy zupełnie inny zestaw środków, niż te, które są niezbędne w plecaku ewakuacyjnym".

Generał zwrócił także uwagę, że bywają bardzo różne schrony - są takie, które posiadają pełne wyposażenie a inne nie mają nic. "W Montrealu w Kanadzie widziałem np. schron, który mieścił się pod metrem a powyżej było centrum handlowe posiadające m.in. urządzenia filtrowentylacyjne. Na wypadek zagrożenie ludzie, którzy tam zejdą będą mieli do dyspozycji wodę i toalety" - zauważył b. dowódca Wojskowej Formacji Specjalnej GROM. (PAP)

Autor: Magdalena Gronek

nl/