Gibała powiedział na briefingu prasowym, że wybory te będą miały "charakter absolutnie historyczny dla naszego miasta".
"To jest wybór pomiędzy zmianą a kontynuacją, pomiędzy kandydatem, który od dawna krytykuje to, że nasze miasto jest betonowane, że masowo jest niszczona przyroda i zieleń, że jest fatalne planowanie przestrzenne, że mieszkańcy są lekceważeni, a ich wnioski z konsultacji i rozmów są ignorowane, że są coraz większe korki, bo nie inwestuje się wystarczająco w komunikację miejską - a z drugiej strony pomiędzy kandydatami kontynuacji" - stwierdził.
Kandydat na prezydenta zapowiedział, że w piątek przez cały dzień, do północy, będzie rozmawiał z krakowianami, żeby ich do siebie przekonać. "Liczę, że w najbliższą niedzielę krakowianie zagłosują za zmianą i że to otworzy zupełnie nowy, inny etap w historii Krakowa, że nadejdzie wiosna, odwilż, czyste powietrze, zieleń, nadejdzie szacunek dla przyrody i szacunek dla mieszkańców" - podkreślił.
Ocenił, że za sukcesem w tych wyborach będzie uzyskanie 35-procentowego poparcia, wynik między 30 a 35 proc. uzna za średni, a poniżej 30 proc. za słaby. Gibała powołał się również na sondaże, zgodnie z którymi szanse na wejście do drugiej tury mają Łukasz Kmita (PiS) i Aleksander Miszalski (KO). Pytany z kim wolałby zmierzyć się w wyborach 21 kwietnia, odpowiedział, że "nie ma preferencji".
"Każdy z tych dwóch kandydatów jest kandydatem partyjnym, w takiej konfiguracji będę przekonywał, że Kraków powinien mieć prezydenta, który nie musi słuchać poleceń z centrali w Warszawie, tylko prezydenta, który będzie odpowiadał tylko przed mieszkańcami" - oznajmił. Jak przyznał, sam w przeszłości, w latach 2004-2012, był związany z Platformą Obywatelską, ale teraz "odpowiada tylko przed mieszkańcami".
Gibała o urząd prezydenta Krakowa stara się po raz trzeci. "Chcę zostać prezydentem, bo kocham to miasto i wkurza mnie, jak widzę co tutaj się dzieje" - przekonywał podczas piątkowego briefingu prasowego. Zadeklarował też, że w razie przegranej nie zrezygnuje z działalności na rzecz miasta. "Zawsze takie warianty należy rozważać, mimo że jestem liderem sondaży. Już dzisiaj deklaruję, że nie zrezygnuję z działalności na rzecz Krakowa. Jeżeli dostanę się do Rady Miasta, a przegram wybory na prezydenta, to będę radnym, będę patrzył na ręce przyszłemu prezydentowi, będę zgłaszał różne pozytywne inicjatywy" - oświadczył.
Podsumowując tegoroczną kampanię, przyznał, że po raz pierwszy odczuł tak dużo "pozytywnej energii na ulicach" i zainteresowania wyborami, co jego zdaniem przełoży się na frekwencję.
Łukasz Gibała w wyborach na prezydenta miasta startuje jako kandydat bezpartyjny z własnego komitetu. W grudniu oficjalnego poparcia udzieliła mu Daria Gosek-Popiołek, posłanka partii Razem, tworzącej klub Lewicy w Sejmie.
Wybory samorządowe odbędą się w niedzielę. Kandydatami na urząd prezydenta Krakowa są: poseł Konfederacji Konrad Berkowicz (KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy), radny Łukasz Gibała (KWW Łukasza Gibały - Kraków Dla Mieszkanców), aktywista miejski Adam Hareńczyk (KWW Zjednoczeni dla Krakowa), poseł PiS Łukasz Kmita (KW PiS), poseł Polski 2050 Rafał Komarewicz (KWW Rafała Komarewicza Kraków Trzecia Droga), wiceprezydent Andrzej Kulig (KWW Andrzeja Kuliga Kraków "Ku Przyszłości"), poseł PO Aleksander Miszalski (KKW Koalicja Obywatelska).(PAP)
autorka: Julia Kalęba
ep/