"Jesteśmy krajem frontowym, a gotówka pełni rolę, której nic nie może zastąpić w sytuacji ataku cybernetycznego. Kiedy obejmie on wszystkie formy płatności bankowych, wtedy pozostaje tylko gotówka" - podkreślił Glapiński.
Jak przypomniał szef banku centralnego, po wybuchu wojny na Ukrainie przed bankomatami natychmiast utworzyły się kolejki. "Narodowy Bank Polski sprostał im bez problemów, ale nie sprostały im banki komercyjne, które miały niedostateczną liczbę bankomatów, a do tego były one nieprzystosowane do obsługiwania wszystkich nominałów" - wskazał
Adam Glapiński zaznaczył, że NBP zapewnił wówczas odpowiednią liczbę bankowozów, ale banki skorzystały z nich tylko w części. "Dla przykładu, w Warszawie tylko w 40 proc., bo nie były w stanie przyjąć więcej i nie obsługiwały banknotów 200-złotowych" - dodał.
Według przekazanych przez prezesa informacji, po tamtych wydarzeniach NBP wyciągnął wnioski, dzięki czemu bank jest "co najmniej w trójnasób" przygotowany do nagłego zwiększonego zapotrzebowania na gotówkę.
"Wystąpiłem wtedy (po wybuchu wojny na Ukrainie - PAP) publicznie i powiedziałem, że mamy nieprzebrane zasoby gotówki i nie ma powodu stać w kolejkach do bankomatów. Media, niektórzy publicyści i politycy zamiast poprzeć mój apel, zaatakowali bank centralny, że drukuje pieniądze. My po prostu mamy zasoby fizycznego pieniądza w naszych skarbcach. Informuję teraz, że obecnie są one o wiele większe" - podsumował Glapiński. (PAP)
kh/