"Żmije lubią ciepło. Można je spotkać w miejscach nasłonecznionych, na kamieńcach, obrzeżach lasów lub w trawie na niekoszonych łąkach. Napotkanej żmii najlepiej zejść z drogi. Nie zaatakuje, jeśli nie poczuje zagrożenia. Atak może nastąpić, jeśli turysta niechcący nadepnie zwierzę" - wskazał w mediach społecznościowych ratownik dyżurny Grupy Beskidzkiej GOPR ze stacji w Szczyrku.
Zaznaczył, że dlatego należy uważać przechodząc przez łąkę. "Warto mieć kij, którym odgarniemy trawę. Jeśli usłyszymy, że coś się w niej przesuwa, należy ominąć to miejsce" - dodał.
Goprowcy podkreślili, że ukąszenia nie wolno pod żadnym pozorem bagatelizować. „Należy uspokoić ukąszoną osobę i wezwać pomoc, użyć opatrunku osłaniającego, unieruchomić kończynę i ograniczyć ruchy w jej obrębie. Pod żadnym pozorem nie wolno rany wysysać, uciskać lub nacinać. Ukąszona osoba nie powinna chodzić i ruszać zranioną kończyną” – oznajmili ratownicy.
Poinformowali, że statystycznie u 25 procent ukąszonych nie występują objawy zatrucia. Śmiertelność nie przekracza 1 procenta.
„Ukąszenie może przebiegać ciężej u dzieci i osób w podeszłym wieku. U dzieci wstrząs może wystąpić nawet 16 godzin po zdarzeniu, mimo braku objawów miejscowych. Każdorazowo o ukąszeniu przez żmiję należy szybko powiadomić służby ratunkowe i poddać się obserwacji” – podkreślili ratownicy.
W Beskidach bytuje żmija zygzakowata. Może osiągnąć 90 cm długości. Poznać ją można po „sercowatej” głowie, wyraźnie wyodrębnionej od reszty sylwetki i charakterystycznym zygzaku wzdłuż ciała.
Pomoc w górach można wezwać pod bezpłatnym numerem 985 lub 601 100 300. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
kgr/