Gruba Kaśka ma blisko 50 metrów wzrostu i 44 metry w talii, a posadowiono ją na kesonie zapuszczonym na 31 m poniżej dna rzeki. "I choć te gabaryty dyskwalifikują ją w konkursach piękności, dla warszawiaków wiślana panorama z pewnością nie byłaby tak samo piękna bez tej wiekowej, puszystej damy. Trudno też wyobrazić sobie, jak bez tytanicznej pracy największej studni infiltracyjnej w Europie poradziłyby sobie Wodociągi Warszawskie. Jedno jest pewne: Gruba Kaśka jest niezastąpiona" - napisali wodociągowcy.
Pomysł wybudowania niezwykłego ujęcia wody narodził się w głowach inżynierów: Włodzimierza Skoraczewskiego i Stanisława Wojnarowicza. Nim jednak Gruba Kaśka zaczęła pobierać wodę, aż 12 lat toczyła się budowa obiektu. I wreszcie 22 września 1964 r. Kaśka została uruchomiona.
"Istota działania nieszablonowej konstrukcji polegała na posadowieniu studni w nurcie Wisły, co było nietypowe, bo dotychczas tego rodzaju studnie lokowano na lądzie. System wdrożony w przypadku Grubej Kaśki wykorzystuje to, że na nieuregulowanej rzece występuje zjawisko stałego przesuwania się rumowiska dennego, co zapewnia ujęciu stałą, naturalną wymianę złoża, przez którą przenika wiślana woda. To z kolei przekłada się na jakość pobieranej w procesie infiltracji wody za pomocą ułożonych pod wiślanym dnem drenów – perforowanych rur stalowych rozchodzących się promieniście od studni" - wyjaśnili wodociągowcy.
Jednak by Gruba Kaśka mogła pracować bez zakłóceń, niezbędna jest praca spulchniaczy hydraulicznych, czyli statków - Chudych Wojtków. We flocie Wodociągów Warszawskich znajdują się dwie takie jednostki. Są one kluczowe w pracy stołecznych marynarzy, którzy, szczególnie w okresie suszy, niemal 24 godziny na dobę pracują przy oczyszczaniu wiślanego dna oraz utrzymaniu jego właściwego poziomu dla zapewnienia wydajności ujęcia zasadniczego oraz 6 ujęć pomocniczych. To pozwala na czerpanie ok. 60 tysięcy metrów sześciennych dziennie wody dla Warszawy.
Gruba Kaśka jest obiektem zautomatyzowanym. Na co dzień nie pracują tam ludzie. Za to wewnątrz Grubej Kaśki, w specjalnym akwarium, niestrudzenie swoją służbę pełni osiem małży – skójek zaostrzonych. "Ich 'etat' trwa 3 miesiące, po czym wracają do swojego naturalnego środowiska życia, jakim jest jezioro. Zastępuje je za to kolejna ósemka gotowych do pracy małży – i tak w kółko" - napisali wodociągowcy.
System jest prosty – w momencie pojawienia się zagrożenia małże zamykają swoje muszle. W tym czasie z czujników umieszczonych na ich ciałach płynie sygnał alarmujący o niebezpieczeństwie. To właśnie dzięki ich wrażliwości na wszelkie zanieczyszczenia te bioindykatory są doskonałym uzupełnieniem pracy człowieka.
Z okazji 60. urodzin tej nieprzeciętnej obywatelki miasta Wodociągi Warszawskie mają dla mieszkańców słodką niespodziankę. W poniedziałek, 23 września będą z nią czekać od rana na warszawskiej "Patelni". (PAP)
mas/ aszw/kgr/