"Przyjechaliśmy tutaj. I dzisiaj chcielibyśmy zaprotestować przeciwko +Zielonemu Ładowi+, przeciwko otwarciu granicy na produkty płynące do kraju z Ukrainy. Chcielibyśmy, aby w końcu ktoś potraktował nas rolników bardzo poważnie" - powiedział dziennikarzom przedstawiciel rolników.
Dodał, że rolnicy nie opuszczą Sejmu, dopóki nie spotka się z nimi premier. Zapowiedzieli, że w Sejmie będą się zmieniać z przedstawicielami innych związków rolniczych.
"Nie opuścimy tego Sejmu, aż do momentu, kiedy pan Donald Tusk się z nami spotka. Chcielibyśmy zostać tutaj. Chcielibyśmy prosić pana marszałka (Szymona) Hołownię o to, aby umożliwił nam pozostanie tutaj i w legalny sposób protestować. Bronić swojej racji, bronić swojego rolnictwa" - mówił.
"Nie jesteśmy tutaj żadnymi bandytami, nie jesteśmy łobuzami. Chcemy w kulturalny sposób zaprotestować, zamanifestować swoje problemy, jakie mamy w rolnictwie" - dodał przedstawiciel protestujących.
Podkreślił, że nie chcą upolityczniać swojego protestu, prośbę o zaproszenie wysłali do posłów wszystkich klubów. Do Sejmu weszli na przepustki Konfederacji i PiS.
Przedstawiciel strajkujących w Sejmie Mariusz Borowiak ze Związku Rolniczego Orka powiedział dziennikarzom, że rolnicy protestują przeciwko "Zielonemu Ładowi" oraz otwarciu granicy na produkty z Ukrainy.
W Sejmie przebywa kilkunastu rolników. Mają na sobie jaskrawozielone kamizelki.
Protestujących, którzy siedzieli na podłodze niedaleko wejścia na galerię Sejmową, Straż Marszałkowska poprosiła o przejście do stojącego nieopodal stolika, przy którym odbywają się konferencje prasowe. Tam nagrywają ich dziennikarze. Do protestujących wyszli też były minister rolnictwa Robert Telus (PiS) i poseł Konfederacji Grzegorz Braun.
Resort rolnictwa: minister Siekierski "obserwuje sytuację" w Sejmie
PAP poprosiła o komentarz w tej sprawie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Resort odpowiedział, że minister rolnictwa Czesław Siekierski "obserwuje sytuację". MRiRW przekazało też, że obecnie trwa spotkanie z przedstawicielami Solidarności Rolników Indywidualnych przed zapowiedzianym na piątek strajkiem w Warszawie.
Kołodziejczak: rolnicy okupujący Sejm to rzeczywiście orka, ale na wizerunku rolników
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak w rozmowie z PAP pytany o to, czy jest gotów na spotkanie z okupującymi Sejm rolnikami, odpowiedział twierdząco, dodając jednak, że rozmowa powinna się odbywać w resorcie rolnictwa, a nie okupowanym Sejmie.
"Okupowanie ministerstwa to jeszcze rozumiem, ale takie rzeczy w Sejmie, w momencie kiedy wiele spraw zostało załatwionych, bo mają oni jakieś niespełnione ambicje polityczne, to jest farsa. To niszczenie wizerunku rolnika, tak się to robi, nie wiem komu na tym zależy. (...) Oni robią Orkę, ale na wizerunku polskich rolników. Niech skupią się na stworzeniu nowych liderów polskiej wsi, bo tych ewidentnie brakuje" - powiedział.
Zapytany o to, czy czuje się zdrajcą, bo takie słowa padały pod jego adresem z ust rolników, odpowiedział: "Mogę jedynie ich pożałować". Dodał, że jeśli rolnicy naprawdę chcą rozmawiać, to nie powinni domagać się spotkania z premierem, a pojawić się w ministerstwie rolnictwa. "To jest miejsce do rozmów" - podkreślił.
Szef Kancelarii Sejmu spotkał się z rolnikami
Szef kancelarii Sejmu Marek Cichocki wyszedł do protestujących w Sejmie rolników, którzy otoczeni dużą grupą dziennikarzy udzielali wywiadów w gmachu Sejmu, aby przenieśli w inne miejsce. Jak dodał, nie powinni blokować ruchu w Sejmie, ponieważ stwarza to niebezpieczeństwo dla przebywających tam osób, również dla nich samych. Cichocki wskazał rolnikom inne miejsce w pobliżu. Protestujący się w nie przenieśli.
Szef kancelarii Sejmu zwrócił się też do rolników, aby "nie krzyczeli Straż Marszałkowską". Zapewnił, że protestujący otrzymają wodę i krzesła.
Cichocki poprosił też protestujących, aby przebywali we wskazanym miejscu wraz z posłami, którzy ich zaprosili.
"Kto zaprasza, za swoich gości ponosi odpowiedzialność" - powiedział Cichocki.
Jeden z rolników powiedział, że przyjechali do Sejmu na kontrolę "jako zwykłe chłopy". Mówił, że dotychczasowe rozmowy z organizacjami rolniczymi nie przyniosły rezultatu. "Trzeba przyjąć inne formy protestów (...) chodzi o to, żeby +Zielony Ład+ został wyrzucony do kosza, a granica (z Ukrainą) zamknięta".
Grzegorz Braun (Konfederacja) który wcześniej wyszedł do protestujących, powiedział do rolników: "Ciągnijcie to, my idziemy na głosowania".
Autor: Adrian Kowarzyk
mar/