Gruzja. Zurabiszwili opuściła rezydencję, Kawelaszwili zaprzysiężony na prezydenta

2024-12-29 08:24 aktualizacja: 2024-12-29, 20:55
Salome Zurabiszwili, protest w Tbilisi. Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI
Salome Zurabiszwili, protest w Tbilisi. Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI
Ustępująca z urzędu prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili opuściła w niedzielę rezydencję, Pałac Orbelini, zapowiadając kontynuację antyrządowej polityki i przyłączenie się do protestujących. W tym samym czasie Micheil Kawelszwili został zaprzysiężony na prezydenta Gruzji. Pod parlamentem trwają demonstracje.

Kilkutysięczny tłum zgromadził się pod rezydencją prezydenta Gruzji w oczekiwaniu na oświadczenie Zurabiszwili. Demonstrujący przyszli wyrazić poparcie dla przywódczyni. Wielu miało ze sobą flagi gruzińskie i unijne. Jeden z protestujących miał transparent "Łapy precz od naszej prezydentki". Tłum skandował: "Niech żyje Gruzja!" oraz imię "Salome!". Zapowiedziane wystąpienie polityczki opóźniło się o ponad godzinę i rozpoczęło się dokładnie w tym samym momencie, kiedy w parlamencie przystąpiono do zaprzysiężenia Kawelaszwilego na urząd prezydenta.

"Wyjdę stąd i stanę razem z wami" - zwróciła się Zurabiszwili do zgromadzonych sympatyków, podkreślając, że opuszcza gmach przy ulicy Atoneli dobrowolnie. Jak podkreślają lokalne media polityczka miała na sobie biały płaszcz i czerwoną bluzkę, w kolorach flagi gruzińskiej. Były to to samo ubranie, które miała na sobie 16 grudnia 2018 r. podczas swojej inauguracji prezydentury.

"Chcę wam powiedzieć, że sześć lat temu złożyłam przysięgę na wierność konstytucji, ale ważniejsza była przysięga na wierność krajowi i wierność wam. Dlatego jestem tu dzisiaj. Ta wierność nie zmieni się w żaden sposób, niezależnie od tego, czy jestem w pałacu, czy poza nim. Wyjdę stąd do was i będę z wami" - oświadczyła przywódczyni. Jej wystąpienie było wielokrotnie przerywane oklaskami zgromadzonego tłumu.

Zurabiszwili nazwała rządzącą partię Gruzińskie Marzenie "rosyjską tragedią". "Partia rządząca, która mówi nam o pokoju, rozpoczęła wojnę przeciwko własnemu nardowi. Zniszczyła wszystko, co mogło stanowić jedność i spójność – sport, kulturę, religię. Wszystko zostało podzielone. (…) To właśnie robi nasz wróg: Rosja od wieków dzieli nasz naród, nasze społeczeństwo, aby zostać naszym władcą i panem" – oceniła polityczka.

"Odpowiedzią na moją propozycję (negocjacji w sprawie terminu nowych wyborów parlamentarnych-PAP) był cynizm, zastraszanie, represje, a dziś to co się dzieje w parlamencie (zaprzysiężenie Micheila Kawelszwilego na prezydenta-PAP) jest to parodią" - oznajmiła.

"Gruzińskie Marzenie doprowadziło kraj do całkowitego kryzysu - spowodowało to rozłam w samej partii, o czym wczoraj mówiły nawet siły bezpieczeństwa. Ten rozłam dotyczy wszystkich. Biznes również odczuwa powagę sytuacji, w tym ci, którzy są lojalni wobec rządu" - dodała.

Wezwała ona obywateli oraz partie opozycyjne do pracy nad przygotowaniem wniosku o ogłoszenie przedterminowych wyborów parlamentarnych. "Przeprowadzenie nowych wyborów to nie tylko hasło, to nie stwierdzenie retoryczne, ale realne żądanie… Wybory się odbędą – nie ma innego wyjścia, gdyż jest to jedyne rozwiązanie w przypadku takiego kryzysu politycznego" – stwierdziła Zurabeszwili.

Zapowiedziała, że w najbliższym czasie spotka się przedstawicielami różnych grup społecznych, w tym z sektorem finansowo-gospodarczym, ze studentami oraz urzędnikami rządowymi. W planach ma także odwiedzenie protestujących w innych miastach – w Batumi i Kutasi. W najbliższym czasie ma także spotkać się z liderami politycznymi poza granicami Gruzji, ale nie wymieniła żadnych nazwisk.

"Jestem gotowa pójść z wami do końca. Finał jest bardzo blisko, ale musimy przetrwać i kontynuować walkę" – zakończyła Zurabieszwili po czym opuściła rezydencję i wyszła do tłumu.

W tym samym czasie Micheil Kawelszwili został zaprzysiężony na prezydenta Gruzji. Ceremonia, w której wzięli udział posłowie partii rządzącej Gruzińskie Marzenie, członkowie rządu oraz kolegium elektorskiego, trwała niecałą godzinę. Budynek otoczony jest przez siły bezpieczeństwa.

Po raz pierwszy w uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Gruzji nie wzięli udziału zagraniczni dyplomaci. Już wcześniej urzędnicy parlamentu oznajmili, że nie ma dla nich miejsca w budynku.

Micheil Kawelaszwili złożył przysięgę w sali sesyjnej na specjalnie wydrukowany na tę okazję egzemplarz konstytucji. Jest on szóstym prezydentem w historii najnowszej Gruzji.

Jak podaje serwis Sova, w swoim pierwszym wystąpieniu Kawelaszwili poruszył między temat wyzwań dotyczących bezpieczeństwa przed jakimi stoi region i Gruzja. Zwrócił uwagę na polaryzację do jakiej doszło wewnątrz polityki krajowej, która jego zdaniem spowodowana jest "wpływami zewnętrznymi".

Wspomniał także, że o integracji europejskiej, która jego zdaniem jest ważna o ilu zachowana będzie kultura i samostanowienie Gruzji. Lokalne media zauważają, że w całym przemówienie nie pojawiło się żadne odniesienie do Rosji.

Po zakończeniu oświadczenia Zurabiszwili protestujący przenieśli się pod budynek parlamentu. Tłum gwizdał, słychać było trąbki i wuwuzele. Wielu miało ze sobą czerwone kartki. To symboliczny sprzeciw wobec Kawelszwilego, który w przeszłości był piłkarzem. Ulice wokół parlamentu zostały zamknięte, zablokowała je policja.

Gruzja pogrążyła się w kryzysie po październikowych wyborach parlamentarnych wygranych przez Gruzińskie Marzenie, ale według prozachodniej opozycji obfitujących w nieprawidłowości. Ogólnokrajowe protesty wywołało zawieszenie do 2028 r. przez partię rządzącą negocjacji w sprawie przystąpienia Gruzji do UE.

Z Tbilisi Marta Zabłocka (PAP)

mzb/ sp/ ał/