Schetyna w Polsat News był pytany, czy Polska powinna wziąć udział w pakcie migracyjnym. W czwartek Niemcy, które przed wakacjami sprzeciwiły się projektowi tzw. rozporządzenia kryzysowego, zmieniły stanowisko. Rozporządzenie jest kluczowym elementem unijnego pakietu migracyjno-azylowego. Decyzja Niemiec odblokuje prace nad pakietem w Parlamencie Europejskim.
"Polska powinna rozmawiać, powinna wykorzystać to, co zrobiły polskie rodziny, polskie samorządy i na końcu polski rząd po wybuchu wojny na Ukrainie. To jest dla nas wielki argument, to jest dla nas wielka wartość" - powiedział były szef resortów dyplomacji i spraw wewnętrznych w rządach PO.
Zdaniem Schetyny Polska powinna budować koalicję z krajami jak Słowacja, Węgry, Czechy, Rumunia czy Bułgaria, które również przyjmowały pierwszą falę ukraińskich uchodźców. W jego ocenie to jest atutem Polski i to daje szczególną pozycję w rozmowach o pakcie migracyjnym.
Polityk PO podkreślał, że Polska, ze względu na to doświadczenie, w rozmowach o pakcie powinna wskazywać, że ma inne zdanie.
"Tak się prowadzi dyplomację. W rozmowie, przy konkretnych ustaleniach. Tylko nie można być samemu, nie można się obrażać, nie można pouczać, tylko trzeba budować taką koalicję" - powiedział.
Według Schetyny również unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson mówiła, że udział w tzw. mechanizmach solidarnościowych ma nie dotyczyć Polski i tych krajów, w których ciągle są ukraińscy uchodźcy.
"Ta rzecz, ten podział, ta solidarna relokacja dotyczy kilku czy kilkunastu tysięcy. U nas są setki tysiące. Ponad milion" - podkreślił.
Na uwagę, że skoro relokacja dotyczy mniejszej liczby osób, to może trzeba je przyjąć, Schetyna odparł: "Nie, dlatego że nasz głos musi być wysłuchany".
"Jeśli się robi skuteczną politykę zagraniczną, to po to, żeby budować pozycję Polski, nie tylko w tej jednej kwestii. Tutaj mamy ogromne argumenty, bardzo silne karty, żeby o tym rozmawiać, więc musimy to wykorzystać" - ocenił.
Polityk, który jest kandydatem paktu senackiego z Wrocławia, pytany był też o organizowany w niedzielę przez Koalicję Obywatelską "Marsz Miliona Serc" w Warszawie. Poinformował, że - według jego wiedzy - udział w marszu weźmie były prezydent Lech Wałęsa.
Schetyna wyraził nadzieję, że marsz będzie początkiem "przełamania" i od tego czasu KO przejmie polityczną inicjatywę.
"Widzę mobilizację w regionach, liczbę zamówionych autobusów, pociągi. Z Wrocławia 60 autobusów i specjalny pociąg. Ze Śląska ponad 80 autobusów. To są ogromne sumy. Będziemy liczyć też oczywiście, co najważniejsze, na warszawiaków, żeby byli. To będzie największy marsz po 89. roku, co do tego nie mam wątpliwości. Wydaje mi się, co jeszcze ważniejsze, że będzie miał polityczny wpływ na kampanię" - powiedział.
Dodał, że plan minimum dla KO w wyborach to w Sejmie "wszystko, co lepsze od wyniku wyborczego 27,4 proc." oraz przewaga paktu senackiego. Zaznaczył, że do Sejmu muszą też wejść Trzecia Droga i Lewica. "Wierzę w zwycięstwo, wierzę w konstrukcję, poskładanie tego w taki cierpliwy sposób po wyborach" - powiedział.(PAP)
Autorka: Agnieszka Ziemska
kw/