Gwiazdor „Białego Lotosu” ujawnił, że został na planie ukąszony przez węża
Walton Goggins, którego możemy oglądać w 3. sezonie serialu „Biały Lotos”, opowiedział o traumatycznym doświadczeniu, jakim było kręcenie sceny z udziałem węży. Aktor, który panicznie boi się tych gadów, w trakcie filmowania ujęcia został ugryziony przez jednego z nich. „To coś więcej niż fobia – węże mnie przerażają” – wyznał odtwórca roli Ricka Hatchetta.

17 lutego w serwisie streamingowym Max zadebiutował premierowy odcinek nowego sezonu „Białego Lotosu”. Akcja nagrodzonej Złotym Globem i aż piętnastoma statuetkami Emmy produkcji przeniosła się do luksusowego kurortu w Tajlandii, gdzie uprzywilejowani bohaterowie – tak, jak miało to miejsce w poprzednich odsłonach serii – znalazłszy się w tarapatach, zaczną ujawniać skrywane pod maską nikczemne oblicze, konfrontując się zarazem z niewygodną prawdą o sobie i relacjach z bliskimi.
O pracy na planie serialu opowiedział Walton Goggins, który wcielił się w Ricka Hatchetta, jedną z najbardziej zagadkowych postaci produkcji. Goszcząc w programie „Jimmy Kimmel Live!” 53-letni aktor wyjawił, że kręcenie sceny, w której jego bohater bierze do rąk żywe węże, było dlań absolutną torturą. „To coś więcej niż fobia – węże mnie przerażają. Gdy po raz pierwszy wziąłem jednego z nich do ręki, zacząłem płakać. I to w niekontrolowany sposób. Za każdym kolejnym razem prawie mdlałem” – zdradził Goggins.
Aktor podkreślił, że choć treserzy przekazali mu niezbędne instrukcje na temat zasad bezpieczeństwa, pod wpływem paniki już po chwili całkiem o nich zapomniał. „Tuż przed pierwszym ujęciem oprowadzili nas po planie, pokazując klatki i tłumacząc: 'Nie dotykaj tej klatki, bo ten wąż cię zabije. W tej są mniej jadowite, ale nie ruszaj brązowych'. Cała moja uwaga skupiła się na tym, że któryś z nich może mnie zabić, więc pozostałe informacje po prostu do mnie nie dotarły. Nagle pada komenda: 'Akcja!' i zaczynam wariować, bo nie pamiętam, o którego węża chodziło” – relacjonował gwiazdor.
Na domiar złego, jeden z gadów ukąsił Gogginsa, co – jak można się domyślić – wywołało u niego atak histerii. Choć zwierzę na szczęście nie było jadowite, producenci poradzili aktorowi, by na wszelki wypadek udał się do szpitala w celu przyjęcia zastrzyku przeciwtężcowego. Gwiazdor natychmiast wpadł w paranoję. „Zacząłem gorączkowo dopytywać: 'Ale po co mam iść do szpitala, skoro nie był jadowity? Jest coś, o czym nie wiem? Czyżbym umierał powolną śmiercią?'. To był dla mnie istny koszmar” – zdradził aktor. Finałowy odcinek 3. sezonu „Białego Lotosu” będzie miał premierę 7 kwietnia. (PAP Life)
iwo/moc/ grg/