Harry Styles kończy 30 lat. "Król Popu nowego pokolenia"

2024-02-01 11:00 aktualizacja: 2024-02-02, 18:57
Harry Styles. Fot. PAP/PA
Harry Styles. Fot. PAP/PA
Gdy magazyn “Rolling Stone” okrzyknął Harry’ego Stylesa nowym Królem Popu swoje oburzenie wyrazili zarówno Prince Jackson, syn Michaela Jacksona, jak i fani nieżyjącego piosenkarza. Nie można jednak zaprzeczyć, że świętujący 1 lutego 30. urodziny Styles jest dziś jedną z najjaśniejszych gwiazd na muzycznym firmamencie. Jeśli zatem zdaniem krytyków jeszcze nie zasłużył na królewskie insygnia, na książęce już tak.

Urodzony w Redditch Harry już od najmłodszych lat przejawiał pasję do śpiewania, wyraźnie nadwyrężając możliwości zestawu karaoke, który podarował mu jego dziadek. Pierwsze poważne kroki na scenie postawił w brytyjskiej edycji programu "X Factor", w którym to na przesłuchaniu zaprezentował przebój “Isn’t She Lovley” zdobywając serca dwóch członków jury. Już w trakcie programu stworzono formację One Direction, do której włączono uroczego wówczas 16-latka. Choć zespół zajął dopiero trzecie miejsce, to nie miało znaczenia, bo po opuszczeniu show już miał ogromne wsparcie fanów.

Pięć lat ich wspólnych występów i nagrywania albumów, zaowocowało dużym sukcesem. Ale z czasem Harry Styles, podobnie jak zespołowy kolega Zayn Malik, zaczął marzyć o muzycznej i artystycznej niezależności. “Najważniejsze było to, że chciałem być szczery. Nie byłem taki wcześniej” - przyznał w rozmowie z “Rolling Stone” u progu solowej kariery. Sztywne ramy boysbandu powoli zaczęły go uwierać.

Czy opuszczenie formacji było dobrym krokiem? O ile jako członek zespołu był uwielbiany, gdy porwał się na niezależność, stał się scenicznym fenomenem. Nawet jego zespołowy kolega Louis Tomlinson w rozmowie z “Telegraph” otwarcie przyznał, że na początku nieco zazdrościł mu solowego sukcesu.

“Skłamałbym, gdybym powiedział, że na początku mi to nie przeszkadzało. Ale tylko dlatego, że sam nie wiedziałem, jak na nowo mam odnaleźć siebie, bo zawsze to koledzy z zespołu byli moim punktem odniesienia. Nie jest jednak dla mnie zaskoczeniem, że Harry odnosi największe sukcesy komercyjne. Naprawdę wpisuje się w obraz współczesnej gwiazdy. Dziś jestem dumny z tego, co robi” - przyznał wokalista.

Debiutancki album zatytułowany po prostu “Harry Styles” zadebiutował w maju 2017 roku i od razu wspiął się na szczyty list przebojów m.in. w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych i był jednym z najlepiej sprzedających się albumów tego roku. W tym czasie piosenkarz zaczął sięgać po nieco bardziej klasyczne, można powiedzieć oldschoolowe style muzyczne, a na scenie odciął się od wizerunku chłopca z boysbandu, decydując się na bardziej neutralny płciowo, awangardowy styl. Ta muzyczna i sceniczna metamorfoza miała podbić serca nieco starszych odbiorców. Serca tych młodszych już zdołał podbić. Pytany w wywiadzie dla “Rolling Stone”, czy obawia się tego, czy uda mu się trafić w gusta nieco innej publiki zapytał przewrotnie: “Kto powiedział, że młode dziewczyny, które lubią muzykę pop… mają gorszy gust muzyczny niż 30-letni hipster?”.

Wydany dwa lata później album “Fine Line”, z przebojowym singlem “Watermelon Sugar”, sukces powtórzył. Magazyn "The Rolling Stone" umieścił krążek na 491 miejscu na liście “500 najlepszych albumów wszech czasów” w 2020 roku. To także czas, w którym bardzo oryginalny styl artysty, budził spory zamęt i pozwalał na formułowanie pytań dotyczących jego orientacji. O stylu, chociażby w rozmowie z “The Guardian” wokalista mówił bardzo otwarcie. “Nie sięgam po seksualne dwuznaczności, by być bardziej interesującym”. Dla niego styl, to styl, forma wyrażania siebie, ekspresji i nawet jeśli poszczególne jego elementy pochodzą z kobiecej szafy, on to chętnie i zręcznie zaprezentuje łamiąc wszelkie tabu. Takie podejście do mody zaowocowało między innymi współpracą z marką Gucci nie tylko jako ambasador, ale także współautor limitowanej kolekcji. Sam także stworzył również linię kosmetyków, która oferuje m.in. lakiery do paznokci. Był także pierwszym mężczyzną w historii, który w 2020 roku pojawił się solo na okładce amerykańskiego magazynu “Vogue”.

“Co noszą kobiety? Co noszą mężczyźni? Dla mnie to nie jest kwestia, nad którą specjalnie się pochylam. Jeśli zobaczę ładną koszulę i powiedzą mi: 'Ale to jest dla pań', myślę sobie: 'Co z tego? to nie znaczy, że mam mniejszą ochotę ją założyć'. W chwili, gdy poczujesz się bardziej komfortowo ze sobą, wszystko stanie się o wiele łatwiejsze. Poza tym, mam wrażenie, że mamy do czynienia z bardzo wyzwalającymi czasami. Ludzie częściej mówią 'dlaczego nie'. Co mnie ekscytuje. Nie chodzi tylko o ubrania, w których linie się zatarły, ale dotyczy to wielu rzeczy” - stwierdził.

Przy czym, o ile artysta spostrzega, że różne linie się zacierają, o tyle te dotyczące jego życia intymnego stara się stawiać bardzo wyraźne. Choć oczywiście prasa chętnie donosiła o jego relacjach m.in. z Caroline Flack, Taylor Swift, Kendall Jenner, Tess Ward, Camille Ward i Olivią Wilde, a dziennikarze i fani jednocześnie rozprawiali o jego orientacji. Temat powrócił w 2022 roku w wywiadzie dla "Better Homes and Gardens", oczywiście on na pytanie wprost nie odpowiedział, wciąż podtrzymując, że nie powinno to nikogo interesować. Jednak skorzystał z okazji, by pokazać, jak bardzo takie dywagacja naruszają jego prywatność. “Przez długi czas wydawało mi się, że jedyną rzeczą, która naprawdę do mnie należała, było moje życie seksualne. Byłem tym tematem zawstydzony, wstydziłem się, że ludzie w ogóle wiedzą, że uprawiam seks. Już nie mówiąc o tym, z kim go uprawiam” - przyznał. Dodał, że w jego ocenie szufladkowanie ludzi i dociekanie, z kim sypiają jest zwyczajnie passe. “Powinniśmy zmierzać do akceptowania wszystkich i bycia bardziej otwartymi, bo ta kwestia nie ma znaczenia” - dodał.

Jeśli komuś wydawało się, że gwiazda Harry’ego Stylesa wraz z drugim albumem rozbłysła najjaśniej, to miał rację. Wydawało mu się. Bo swój status artysta prawdziwie umocnił dopiero wraz z trzecim albumem “Harry’s House”, który okazał się komercyjnym strzałem w dziesiątkę. Pochodzący ze wspomnianego krążka singiel “As It Was” był najchętniej odtwarzanym przebojem lata według Spotify i najlepiej sprzedającym się singlem 2022 roku, a on Brytyjczykiem, który ustanawiał nowy rekord na amerykańskiej liście przebojów Billboard - jego przebój utrzymał się na niej aż 15 tygodni. Sukces płyty zwieńczył wyprzedaną na pniu przebojową trasą koncertową.

“To niezwykłe móc obserwować, jak Styles jest postrzegany jako nowy rodzaj wszechstronnego talentu, łączącego różne media” - ocenił w rozmowie z “The Guardian” analityk list przebojów, James Masterton. Bo tu warto wspomnieć, że trzykrotny zdobywca Grammy jest nie tylko muzyczną gwiazdą, ikoną stylu. Swoich sił próbował także w aktorstwie, występując w takich produkcjach, jak: “Dunkierka”, “Eternals”, “Nie martw się, kochanie” i “My Policeman”. Choć już zaznaczył, że ta profesja była jedynie chęcią sprawdzenia się, stawiania sobie nowych wyzwań, bowiem prawdziwie satysfakcjonującym zajęciem dla niego jest właśnie muzyka.

Co ciekawe, wszystkie jego osiągnięcia zdają się jednak blednąć wobec tego, jakim jest człowiekiem. Najwyraźniej fani ponad wszystko cenią jego osobowość, otwartość i zwyczajną życzliwość. W tym samym artykule “The Guardian”, który analizował fenomen Stylesa, głos zabrała fanka piosenkarza, Hannah Condon. Jej ocena muzyka jest ciekawą diagnozą i chyba pożądaną przez każdego artystę. “Cała jego marka opiera się na życzliwym traktowaniu innych. Fakt, że jest w stanie podarować ludziom nawet najmniejszy promyk nadziei i radości, czy to poprzez swoją muzykę, sesje zdjęciowe czy intymne wywiady, sprawia, że ich codzienne życie staje się dla nich odrobinę przyjemniejsze” - stwierdziła. Co potwierdził Alex Goat, dyrektor generalny młodzieżowej organizacji Livity. Nie mam wątpliwości, że dał innym pewność siebie, dzięki której mogli wyrazić, kim są i kim chcą być. W branży, która twierdzi, że jest otwarta na wszystkich, a mimo to dzieli ludzi na kategorie na podstawie tego, kim są, Harry zdecydował się pokazać siebie autentycznego. I ta autentyczność to coś, co głęboko łączy go z publicznością” - ocenił.

Bo, jak się okazuje w przypadku Stylesa filmy, czy nawet muzyka, mogą zejść na nieco dalszy plan. W ocenie fanów, a i ekspertów, Styles nie musi dzierżyć tytułu nowego Króla Popu. Podobnie jak miana nowego Davida Bowie, co wyraźnie oprotestował Tony Visconti, dawny współpracownik i producent Bowiego, stwierdzając, że młody artysta mógłby mu "co najwyżej buty czyścić". Sam Styles zdaje się dojrzewać wraz ze swoją publicznością. Z nastoletniego idola nastolatek, stał się ikoną nowoczesności. A co z muzyką? Tę zamierza tworzyć dalej, ale z mniejszym naciskiem na kreowanie kolejnych przebojów, a większą osobistą satysfakcją.

“Gdy odszedłem z zespołu bałem się, czułem, że nie mogę bawić się muzyką. Drugi album był bardziej swobodny, ale zaprogramowany na wielkie przeboje. Teraz chcę po prostu nagrywać piosenki, których tworzenie samo w sobie będzie dobrą zabawą i z których ja, moja rodzina, przyjaciele, w przyszłości dzieci, będę dumni przez długi czas” - zapowiedział. (PAP Life)

kh/