Biało-czerwoni awans do najlepszej czwórki igrzysk w Paryżu zapewnili sobie zwycięstwem nad Słowenią 3:1. Podopieczni trenera Nikoli Grbica po ostatnim punkcie padli na boisko, w oczach niektórych z nich pojawiły się łzy. Nie należał do nich jednak przyjmujący Fornal, który później przyznał, że... rzadko płacze.
„Zdajemy sobie sprawę, że zrobiliśmy fantastyczną rzecz, awansując do półfinału igrzysk. Wydaje mi się jednak, że ta drużyna ma wyższe aspiracje, niż sam półfinał” – podkreślił Fornal.
„Cieszymy się, ale to nie jest koniec” – dodał.
Wzruszenia nie ukrywał jednak najbardziej doświadczony z Polaków, kapitan Bartosz Kurek, dla którego jest to czwarty turniej olimpijski z rzędu. Bardzo przeżywał każdą trzech wcześniejszych ćwierćfinałowych porażek.
„Jest przede wszystkim duma z naszej ekipy, która tutaj jest, ale też z tych wszystkich poprzednich drużyn, z którymi byłem na igrzyskach i każdej poprzedniej, która zatrzymywała się na tym etapie. Trudno nam było go przeskoczyć. Teraz nam się to udało, jesteśmy zadowoleni, chwilę się pocieszymy i zaczynamy myśleć o kolejnym spotkaniu” – zaznaczył Kurek.
Polacy nie prezentowali się najlepiej w fazie grupowej. Awansowali do ćwierćfinału dzięki zwycięstwom nad Egiptem 3:0 i Brazylią 3:2, jednak ich forma była daleka od najwyższej. Szczególnie martwił ostatni przegrany mecz z Włochami 1:3. Atakujący po starciu ze Słowenią został zapytany, czy biało-czerwoni byli pewni, że najlepiej zaprezentują się w ćwierćfinale, najważniejszym spotkaniu nie tylko turnieju w Paryżu, ale ostatnich trzech lat.
„Nie. Tego nigdy nie wiadomo. Wystarczy wiara, nadzieja, ale pewności nie ma” – zauważył kapitan.
Aktualni mistrzowie Europy bardzo dobrze otworzyli poniedziałkowy mecz, wyraźnie przejmując inicjatywę i dominując przeciwników. W drugiej partii pozwolili im wrócić do gry, ale od trzeciej ponownie przejęli kontrolę nad przebiegiem spotkania.
„Zagraliśmy doskonale na początku, później długimi fragmentami też graliśmy bardzo dobrą siatkówkę, ale złamać Słoweńców jest nieprawdopodobnie trudno. Każdy z nas trzynastu dołożył swoją cegiełkę. Nawet bez jednego z nas nie byłoby to możliwe” – podkreślił Kurek.
"To był naprawdę wielki mecz. Nasz najlepszy na tym turnieju" - ocenił przyjmujący Aleksander Śliwka.
Tomasz Fornal z kontuzją. Skręcił kostkę. "To nie jest łatwe"
Ważny dla Polaków był występ Fornala, który w pierwszym meczu z Egiptem doznał kontuzji stawu skokowego i jego dalsza gra w turnieju stanęła pod ogromnym znakiem zapytania. Fizjoterapeuci doprowadzili go jednak do sprawności, przeciwko Brazylii pojawił się na jedną akcję, natomiast z Włochami zagrał już w dłuższym wymiarze czasu. W ćwierćfinale był kluczową postacią.
„Wygraliśmy mimo problemów zdrowotnych, które mieliśmy. Ja już w pierwszym meczu skręciłem kostkę, ostatni tydzień to nie był dla mnie łatwy okres. Pojawiało się dużo myśli w głowie. Dlatego to ulga, fajnie, że pomogłem drużynie i dałem jej coś pozytywnego” – stwierdził przyjmujący.
„To nie jest łatwe, kiedy cztery czy pięć dni w ogóle nie trenujesz, a jedyne, co robisz, to leżysz i masujesz sobie stopę. Tym bardziej cieszę się, że udało mi się pokazać coś pozytywnego i pomóc drużynie w awansie do półfinału” – dodał.
Kibiców biało-czerwonych może jednak martwić uraz środkowego Mateusza Bieńka, który w samej końcówce starcia ze Słowenią zszedł z boiska kuśtykając. Fornal tuż po spotkaniu nie wiedział jednak, co stało się koledze z zespołu.
Klątwa ćwierćfinałów
„Nie mam bladego pojęcia, mam nadzieję, że to nic poważnego z kostką. Wiem, co może czuć, bo sam miałem ten problem. Na pewno czekają go na pewno długie godziny u fizjoterapeuty” – powiedział przyjmujący.
Polacy znaleźli się w strefie medalowej olimpijskiego turnieju po raz pierwszy od 1976 roku, gdy w Montrealu wywalczyli jedyny do tej krążek tej imprezy - złoty. Od 2004 roku w każdej edycji odpadali w ćwierćfinale.
Półfinały w Paryżu zaplanowano na środę. Jeszcze nie wiadomo, o której zagrają biało-czerwoni, ani z kim. Ich kolejnego rywala wyłoni wieczorny ćwierćfinał, w którym USA zmierzy się z Brazylią.
Z Paryża – Monika Sapela (PAP)
mar/