Hołownia: aborcja do 12. tygodnia z tego Sejmu nie wyjdzie. Sam za nią nie zagłosuję

2024-12-13 21:16 aktualizacja: 2024-12-14, 09:01
Niezależny kandydat w wyborach na prezydenta RP, marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Niezależny kandydat w wyborach na prezydenta RP, marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Lider Polski 2050 i kandydat na prezydenta Szymon Hołownia uważa, że ustawa wprowadzająca możliwość aborcji do 12. tygodnia ciąży "nie wyjdzie" z Sejmu w tej kadencji. Hołownia przyznał, że jako poseł nie zagłosuje za taką ustawą, ale jako prezydent podpisałby ją, jeśli zdecydowaliby o tym Polacy w referendum.

Lider Polski 2050 spotkał się w piątek z mieszkańcami Pabianic. k. Łodzi. Marszałek Sejmu był przez nich pytany m.in. o to, czy jako prezydent podpisałby ustawę umożliwiającą przerwanie ciąży z woli kobiety do końca 12. tygodnia jej trwania.

Hołownia odparł, że - w jego opinii - w tej kadencji Sejmu nie ma realnych szans na przegłosowanie ustawy tak mocno - jak mówił - liberalizującej przepisy prawa aborcyjnego w Polsce. "Czy ten Sejm uchwali 12. tydzień? Ten Sejm tego nie uchwali i mówię to z pełną odpowiedzialnością, patrząc na to, co się wydarzyło z ustawami dotyczącymi praw kobiet i dopuszczalności przerwania ciąży. Podpisałbym ustawę depenalizacyjną i Trzeciej Drogi, która wraca do tego, co było przed wyrokiem tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego. Natomiast 12. tydzień z tego Sejmu nie wyjdzie" – ocenił polityk.

Hołownia przyznał, że jako poseł nie zagłosowałby za ustawą dopuszczającą aborcję do 12. tygodnia ciąży, ale jeśli społeczeństwo zgodziłoby się na to w referendum to - jak wskazał - prezydent musi taką ustawę podpisać. "Również ja, bo prezydent ślubuje na Konstytucję, a tam jest wyraźnie powiedziane, że referendum to jest moment, w którym społeczeństwo zabiera prezydentowi i innym organom państwa władzę z ręki" - tłumaczył.

Jego zdaniem przy tak istotnych zmianach przepisów należy przeprowadzić referendum. "Uważam, że polskie społeczeństwo dojrzało do zmian, ale ich nie może zrobić klasa polityczna. Ona straciła mandat do tego, żeby się tym zajmować, patrząc na to, jak to robi. Powinna być to silnie umocowana decyzja społeczna" – dodał.

Hołownia mówił również m.in. o tym, że - jeśli zostanie prezydentem - chciałby korzystać z prawa do zarządzania referendum w porozumieniu z Senatem co najmniej raz w roku. Podkreślił w tym kontekście, że wierzy w referenda i demokrację bezpośrednią.

Zgodnie z konstytucją referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

Hołownia przekonywał, że w przypadku przeprowadzenia referendum ws. aborcji prawo decydowania w tej sprawie będą miały kobiety, które - jak zauważył - przeważają procentowo w społeczeństwie. W opinii lidera Polski 2050 to lepsze rozwiązanie od podejmowania uchwały w Sejmie, w którym jest - jak mówił - 29 proc. kobiet. "Jeśli więc nad prawem aborcyjnym będzie głosowanie w Sejmie, to w 71 procentach zdecydują o tym faceci. Dlatego referendum to lepsze rozwiązanie od tego, które wyjdzie z Sejmu" – stwierdził.

Na początku listopada Sejm skierował do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej poselski projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który zakłada częściową dekryminalizację przerywania za zgodą kobiety jej ciąży oraz dekryminalizację pomocy w samodzielnej aborcji. Zakłada uchylenie art. 152 par. 1, zgodnie z którym przerwanie za zgodą kobiety jej ciąży z naruszeniem przepisów ustawy z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat 3.

Projekt to druga próba posłanek Anny Marii Żukowskiej z Lewicy i Doroty Łobody z Koalicji Obywatelskiej przekonania większości sejmowej do dekryminalizacji aborcji. Podpisali się pod nim posłowie obydwu klubów. Pierwsza próba znalezienia większości sejmowej do projektu dot. dekryminalizacji aborcji miała miejsce 12 lipca i zakończyła się porażką. Rekomendowany wówczas przez sejmową komisję nadzwyczajną do rozpatrzenia czterech projektów ustaw dotyczących przepisów o przerywaniu ciąży projekt noweli Kodeksu karnego został wtedy nieuchwalony. Za zmianami głosowali parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej (poza Romanem Giertychem, który nie zagłosował w ogóle), Lewicy, Polski 2050. Zabrakło jednak poparcia Polskiego Stronnictwa Ludowego, którego posłowie zagłosowali w większości tak, jak Prawo i Sprawiedliwość i Konfederacja - przeciwko dekryminalizacji.

W komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży znajdują się wciąż trzy projekty ustaw, w tym m.in. projekt Trzeciej Drogi, który zakłada m.in. "odwrócenie" wyroku TK z 2020 r. i ponowne dopuszczenie przesłanki do aborcji ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo jego nieuleczalnej choroby. (PAP)

bap/ sdd/ mhr/ ep/