Amerykański dziennik "Wall Street Journal" napisał, że plan pokojowy prezydenta elekta USA Donalda Trumpa dla Ukrainy polega na oddaniu części ukraińskich terytoriów Rosji i braku akcesji Kijowa do NATO.
PAP zapytała Hołownię, czy doniesienia "WSJ" nie budzą obaw, że na Ukrainie zostanie wymuszone porozumienie pokojowe, którego ceną będzie utrata części terytorium na rzecz Rosji.
Marszałek Sejmu i lider Polski 2050 powiedział, że jest po wstępnych rozmowach ze swoimi odpowiednikami z innych krajów europejskich, m.in. bałtyckich. Wyjaśnił, że chodzi o różne formaty międzynarodowe, które współtworzy na płaszczyźnie parlamentarnej.
"Wspólnie mamy przeświadczenie, że w związku z tym, co stało się w Stanach Zjednoczonych, dyplomacja parlamentarna, relacje między parlamentami będą miały jeszcze większe znaczenie" - powiedział Hołownia.
Dodał, że przewodniczący parlamentów, z którymi rozmawiał już po wyborach w USA, mówią, że będzie jeszcze więcej pracy na Capitol Hill i będą musieli bardziej oddziaływać na swoich odpowiedników z Partii Republikańskiej i pokazywać swoją perspektywę.
"Sprawa, przynajmniej dla mnie, jest absolutnie jasna - dysponentem terytorium ukraińskiego jest Ukraina i nikt inny. Nikt nie ma prawa, ani międzynarodowego, ani moralnego, w imieniu narodu ukraińskiego decydować, co do integralności terytorialnej ich państwa" - podkreślił Hołownia.
"Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której Rosja najechałaby Polskę, zajęła województwo podlaskie i lubelskie, w najczarniejszym z możliwych scenariuszy, i ktoś na świecie na poważnie mówiłby: 'to może odpuśćmy Rosji Białostocczyznę i Lubelszczyznę, najważniejszy jest pokój'. Nie, Ukraina ma prawo do obrony i integralności swojego terytorium i my będziemy ją w tym, ja na pewno, bardzo gorąco i stanowczo wspierać" - zapewnił marszałek Sejmu.
Jak mówił, "żadnych ustaleń, co do losów Ukrainy nie można podejmować nad głową Ukrainy, to jest kwestia elementarnego szacunku, elementarnego prawa międzynarodowego".
Hołownia odnosząc się do doniesień medialnych dodał, że "to wszystko, co dzisiaj słyszymy, to są plotki, wypuszczanie pewnych rzeczy, żeby one zarezonowały, wzbudziły jakąś reakcję, i to jest proces znany w polityce".
"Liczyć się będą czyny, jestem przekonany, że następna amerykańska administracja w odpowiedzialny sposób podejdzie do kwestii tej wojny. Pojęcie 'pokój za wszelką cenę' bardzo często ma w sobie niestety opowieść o niesprawiedliwości, o jakimś poddaniu się złu. Tutaj musimy doprowadzić do tego, że zwycięży dobro, sprawiedliwość, że agresor będzie musiał się cofnąć, a ten który został pokrzywdzony, będzie w stanie zadbać o swoje bezpieczeństwo i o swoje prawa" - powiedział Hołownia.
"Prawo do dysponowania terytorium Ukrainy ma wyłącznie Ukraina, a nie żadne inne państwo" - podkreślił marszałek Sejmu.
"WSJ" napisał, że doradcy nowego prezydenta USA przedstawili różne wersje planu zakończenia wojny w Ukrainie. Jeden z tych planów wzywa Ukrainę do odmowy przystąpienia do NATO przez 20 lat.
"Plan przewiduje zamrożenie (konfliktu na obecnej) linii frontu i utworzenie 800-milowej strefy zdemilitaryzowanej (liczącej prawie 1300 km - PAP). Nie jest jasne, kto będzie strzegł tego terytorium, ale siły USA nie zostaną włączone do misji pokojowej i nie będą finansowane" - informował amerykański dziennik. "Możemy zapewnić szkolenie i inne wsparcie, ale lufa pistoletu będzie skierowana na Europę. Nie wysyłamy Amerykanów, aby utrzymywali pokój w Ukrainie. I nie będziemy za to płacić. Niech zrobią to Polacy, Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi" - oznajmił przedstawiciel zespołu Trumpa.
Stany Zjednoczone zamierzają jednak dostarczyć Ukrainie broń, aby powstrzymać przyszły rosyjski atak. Plan przewiduje również pozostawienie Rosji około 20 proc. terytorium Ukrainy, które zostało już zajęte przez siły agresora. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
grg/