Huber Hurkacz: mam nadzieję, że za rok będzie hotel przy korcie

2024-06-01 21:41 aktualizacja: 2024-06-02, 08:24
Hubert Hurkacz, fot. PAP/EPA/STEVEN MARKHAM
Hubert Hurkacz, fot. PAP/EPA/STEVEN MARKHAM
Z powodu deszczu Hubert Hurkacz na kortach French Open od środy meldował się codziennie. "Mam nadzieję, że za rok będzie hotel przy korcie" - powiedział polski tenisista w sobotę po wygranej z Denisem Shapovalovem w 3. rundzie. Spotkanie zaczęło się w piątek po 17.

Najpierw od środy mecz Hurkacza w drugiej rundzie z Amerykaninem Brandonem Nakashimą rozgrywany był na przestrzeni 30 godzin. Między początkiem a końcem tego z Shapovalovem minęło nieco mniej, bo 26. Polak wygrał z Kanadyjczykiem 6:3, 7:6 (7-0), 4:6, 6:1.

W niedzielę na kortach im. Rolanda Garrosa zagra ponownie. Jego mecz 1/8 finału zaplanowano jako ostatni na zadaszonej arenie Suzanne Lenglen. Tej samej, na której kończył spotkanie z Shapovalovem.

"Od czterech dni jestem tu codziennie. Czasem już od 8 rano, czasem od 10 do samego wieczora. Mam nadzieję, że za rok będzie hotel przy korcie" - żartował Hurkacz na konferencji prasowej.

27-letni wrocławianin był w doskonałym humorze. Poproszony o możliwie szczegółowe opowiedzenie, jak wyglądało oczekiwanie na wznowienie meczu powiedział: "Poleżałem na stole fizjoterapeuty, usiadłem na kanapie, potem na innej. Pogadałem z tenisistami, z trenerem, później usiadłem na jeszcze innej kanapie. Zjadłem coś i zacząłem się rozgrzewać".

Pierwotnie w sobotę miał zacząć z Shapovalovem po godzinie 13 na korcie Simonne Mathieu, tym samym na którym rywalizowali w piątek. Znów jednak padało i organizatorzy przenieśli ich potyczkę na zadaszony kort Suzanne Lenglen.

Hurkacz świetnie zaczął mecz. Już w drugim gemie przełamał rywala, co wystarczyło do wygrania partii 6:3. O losach drugiej zadecydował tie-brek. Polak był w nim bezbłędny, wygrywając 7-0.

W sobotę po wznowieniu gry potrzebował trochę czasu, aby przyzwyczaić się do nowych warunków. W efekcie Shapovalov wygrał trzecią partię 6:4. Później jednak dominacja podopiecznego trenera Craiga Boyntona nie podlegała dyskusji.

Hurkacz dobrze serwował i radził sobie z podaniem rywala. W efekcie po kilkunastu minutach prowadził 5:0. Kanadyjczyk nieco przedłużył spotkanie, ale Polak przy kolejnym własnym gemie serwisowym gładko je zakończył.

"Każdy kort jest trochę inny, ale jako tenisiści przystosowujemy się do nich. Ten dzisiejszy był bardziej śliski. Potrzebowałem czasu, aby zorientować się, jakie zagrania na nim działają" - przyznał Hurkacz.

Kolejnym rywalem Polaka będzie albo Grigor Dimitrow, albo Belg Zizou Bergs. Faworytem jest rozstawiony z numerem 10. Bułgar.

Z 33-letnim Dimitrowem Hurkacz ma wyjątkowo niekorzystny bilans. Przegrał z nim wszystkie dotychczasowe pięć spotkań. Każde było bardzo zacięte. Mimo to nie obawia się kolejnej konfrontacji.

"Cieszę się na ewentualną możliwość zagrania z nim. Będzie to okazja, żeby się przełamać. To, że nie pokonałem jakiegoś rywala jest dla mnie czymś motywującym. Po to się trenuje, aby z takimi przeciwnikami w końcu wygrać" - podkreślił.

1/8 finału to najlepszy wynik Hurkacza we French Open. Poprzednio dotarł do tego etapu dwa lata temu.

Z Paryża - Wojciech Kruk-Pielesiak (PAP)

nl/