Analitycy oczekiwali wzrostu cen w styczniu o 4,1 proc. rdr i wzrostu o 0,5 proc. mdm.
„Spodziewamy się, że inflacja wyniesie 3,8-4 proc. Przy czym to będzie wstępny szacunek, bo będzie on oparty jeszcze na ubiegłorocznych wagach” – powiedział wcześniej PAP ekonomista banku ING BSK Adam Antoniak.
GUS co roku dokonuje zmian w koszyku inflacyjnym, na podstawie którego obliczany jest wskaźnik wzrostu cen. W rezultacie dopiero inflacja za luty, która zostanie opublikowana w marcu, będzie oparta na zrewidowanym koszyku. GUS w marcu może też skorygować dane za styczeń, bo po zmianie koszyka dokonywane jest także przeliczenie styczniowej inflacji według nowych zasad.
„Zakładamy, że w styczniu doszło do niewielkiego spadku cen paliw i że ceny energii pozostały względnie stabilne. Duże znaczenie dla styczniowej inflacji miał, naszym zdaniem, brak istotnych zmian cen żywności. Zwykle ceny żywności na początku roku rosły, tymczasem w tym roku naszym zdaniem będzie inaczej” – powiedział ekonomista ING BSK.
Dodał, że stabilizację cen żywności widać w cenach w handlu hurtowym, poza tym wspomniał także o rywalizacji między największymi sieciami spożywczymi, czyli o „wojnie cenowej”.
„Duży wpływ na spadek inflacji w styczniu miała także wysoka baza odniesienia, bo w styczniu 2023 r. mieliśmy duże wzrosty cen, przywrócony został także VAT na energię. Spodziewamy się, że w I kwartale będzie postępować szybka dezinflacja, aż w marcu spadnie ona w okolice celu inflacyjnego (2,5 proc. +/- 1 pkt. proc. – PAP). Jednak w kolejnych miesiącach inflacja odbije, a skala odbicia będzie zależeć od decyzji administracyjnych” – dodał Adam Antoniak. (PAP)
Autor: Marek Siudaj
mmi/