W sobotę izraelskie samoloty bojowe zbombardowały kilka celów w Jemenie kontrolowanych przez rebeliantów, m.in. port Al-Hudajda nad Morzem Czerwonym.
Według mediów kontrolowanych przez Huti naloty miały intensywny charakter, w zaatakowanym porcie wybuchł duży pożar, atak wymusił przerwy w dostawach prądu.
Naloty były odpowiedzią na "przeprowadzone w ostatnich miesiącach setki ataków Huti na Izrael" - podkreślono w komunikacie izraelskiej armii. W piątek nad ranem dron Huti uderzył w budynek mieszkalny w Tel Awiwie, zginęła jedna osoba, 10 zostało rannych.
Wspierani przez Iran Huti są jedną ze stron trwającej od blisko 10 lat wojny domowej w Jemenie. Kontrolują zachodnią część tego państwa, w której mieszka połowa jego mieszkańców. Po wybuchu wojny w Strefie Gazy jesienią 2023 r. Huti zaczęli ostrzeliwać statki przepływające przez Morze Czerwone, deklarując, że ataki są aktem solidarności z Hamasem, a ich celem jest Izrael i jego wymiana handlowa.
Ataki zakłóciły żeglugę na jednym z najważniejszych morskich szlaków handlowych świata. W odpowiedzi cele Huti od początku roku są bombardowane przez wojska amerykańskie i brytyjskie.
Media saudyjskie przekazały, że w sobotnim nalocie brało udział również lotnictwo USA i Wielkiej Brytanii. Izraelski portal Walla zdementował później te informację, zaznaczając, że była to wyłącznie izraelska operacja. Atak był pierwszym w historii nalotem lotnictwa izraelskiego na cele w Jemenie - dodał portal Times of Israel.
sma/