Jeśli Trump zostanie kolejnym prezydentem USA, będzie to jego druga i ostatnia kadencja, więc nie będzie musiał brać pod uwagę opinii innych i będzie działał tylko we własnym interesie - ocenił. Być może Trump zechce ożywić umowę USA z Arabią Saudyjską, która zakłada również jakąś formę rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego poprzez utworzenie niepodległej Palestyny - dodał Ynet. Obecny rząd Izraela sprzeciwia się takiemu planowi.
"Trump mógłby dążyć do pokoju, by zapewnić sobie (pokojową) nagrodę Nobla i rozwiać otaczającą go aurę skandali, i gdyby trzeba było, nie zawahałby się naciskać na Netanjahu" - skomentował portal.
Podobną ocenę przedstawił izraelski publicysta David Rosenberg w analizie na łamach amerykańskiego magazynu "Foreign Policy". Trump cieszy się w Izraelu znacznie większym poparciem niż w innych państwach, a Netanjahu jest jego najzagorzalszym zwolennikiem, jednak przeszłość republikańskiego kandydata, jego zmienność i ostatnie publiczne wypowiedzi na temat Izraela w żaden sposób nie uzasadniają tego entuzjazmu - zaznaczył Rosenberg.
Autor przypomniał, że Netanjahu dopiero w ostatnim czasie poprawił swoje stosunki z Trumpem. Politycy nie rozmawiali ze sobą przez cztery poprzednie lata, gdy Trump oburzył się złożeniem przez izraelskieg premiera gratulacji Joe Bidenowi po wygraniu przez niego poprzednich wyborów prezydenckich w USA. Trump przegrał tę elekcję i negował wygraną Bidena. "Cokolwiek ci dwaj myślą o sobie nawzajem, obaj uznali za politycznie korzystne, by postrzegano ich teraz jako przyjaciół i sojuszników" - dodał publicysta.
Zaznaczył, że po ewentualnej wygranej Trump nie będzie się już musiał liczyć z koniecznością ubiegania się o głosy przed następnymi wyborami, co da mu większą swobodę, również w kontaktach z Netanjahu. "A Trump nie jest wyrozumiałym człowiekiem i nie traktuje lekko nieposłuszeństwa" - podkreślił Rosenberg.
Popularność Trumpa w Izraelu wiąże się z jego decyzjami podjętymi w czasie, gdy był prezydentem USA. Przeniósł wówczas amerykańską ambasadę z Tel Awiwu do Jerozolimy, uznał izraelską aneksję Wzgórz Golan, wycofał się z układu nuklearnego normalizującego stosunki Zachodu z Iranem i zaangażował w dialog między państwami arabskimi i Izraelem.
Rosenberg ocenił, że w obecnej kampanii wypowiedzi Trumpa dotyczące Izraela były "mgliste i niejasne". Podobnie jak jego demokratyczna rywalka Kamala Harris deklaruje on chęć jak najszybszego zakończenia wojen w Strefie Gazy i w Libanie. Jednak konkretne rozwiązania dotyczące np. stosunków z Iranem czy kwestia coraz większej zależności Izraela od militarnej i finansowej pomocy USA mogą podzielić Netanjahu i ewentualną przyszłą administrację Trumpa - skomentował autor "Foreign Policy".
Izraelski dziennik "Haarec" napisał we wtorek, że niezależnie od tego, kto wygra wybory prezydenckie w USA, Biden wykorzysta ostatnie miesiące swojego urzędowania, by nasilić presję na władze w Jerozolimie, by zakończyć wojnę w Strefie Gazy. Według izraelskich urzędników odchodzący prezydent mógłby uciec się do środków, od których się wcześniej powstrzymywał, w tym zwiększenia międzynarodowej presji na Izrael czy spowolnienia dostaw broni do tego państwa - dodała gazeta.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
grg/