O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Jan Borysewicz: wywyższam się dla żartu [WYWIAD]

Jan Borysewicz, lider i założyciel zespołu Lady Pank, koncertami w Stavanger i Oslo w Norwegii kończy swoją tegoroczną europejską trasę. Znam swoją wartość jako muzyka, kompozytora czy instrumentalisty, ale nie chcę się wywyższać. Jeśli zdarza mi się to robić, to dla żartu - powiedział PAP Life muzyk.

Jan Borysewicz. Fot. PAP/Andrzej Jackowski
Jan Borysewicz. Fot. PAP/Andrzej Jackowski

PAP Life: Mówią o tobie, że jesteś najlepszym polskim gitarzystą ostatnich dekad.

Jan Borysewicz: Przesadzasz. Przede wszystkim nie da się powiedzieć, kto jest najlepszym gitarzystą. Każdy z nas gra zupełnie inaczej, a rankingi czy inne zestawienia w muzyce się nie sprawdzają. Pasują do sportu, gdzie porównujesz wyniki, strzelone bramki, czasy, dystanse. A gitarzyści? Eric Clapton gra inaczej, Jimmy Hendrix grał inaczej, Keith Richards gra inaczej, Jan Borysewicz gra inaczej. Wiem, że mam poważanie jako gitarzysta, jednak mimo moich już niebawem 70 lat cały czas nad sobą pracuję.

PAP Life: Lady Pank został okrzyknięty polską odpowiedzią na The Rolling Stones czy Bon Jovi.

J.B.: O Bon Jovi nie słyszałem, ale co do Stonesów, mogę się zgodzić o tyle, że pod względem wieku zaczynamy ich doganiać. Daleko nam do nich, bo gdy zaczynaliśmy z Lady Pank, oni byli już 10 czy 20 lat na totalnym topie. Jeśli zdrowie pozwoli, bardzo bym chciał zagrać ostatni koncert na moją osiemdziesiątkę. Chociaż ja Keitha Richardsa jako gitarzysty szczególnie nie podziwiam. To niewątpliwie fajny, imprezowy gość, ale jeśli chodzi o grę na instrumencie, to daleko mu do grania technicznego, wysublimowanego. Za napisane dziesiątki wspaniałych kompozycji chylę przed nim czoła, ale tak naprawdę, to Richards gitarzystą nie jest. Choć w zestawieniach "The Rolling Stone" czy "Billboard" lądował wysoko, daleko mu do takich nazwisk jak Hendrix, Clapton, Jeff Beck, Stevie Winwood, Steve Vai.

Więcej

Samolot Ed Force One grupy Iron Maiden. Fot. PAP/EPA/JERRY LAMPEN

Samolot grupy Iron Maiden został pocięty na zawieszki do kluczy

PAP Life: Trochę się krygujesz...

J.B.: Wręcz przeciwnie. Wielu wokół mnie wierzy w pozę, jaką udało mi się stworzyć, a ta pewność siebie i dobre zdanie na swój temat są tak naprawdę udawane. Czasami zdarzy mi się zażartować, że jestem wirtuozem czy mistrzem gitary, ale mówiąc zupełnie szczerze, mam duży do tych określeń dystans. Tak, znam swoją wartość jako muzyka, kompozytora czy instrumentalisty, ale nie chcę się wywyższać. Jeśli zdarza mi się to robić, to dla żartu.

PAP Life: W takim razie czego można się od ciebie nauczyć?

J.B.: Na gitarze się znam. Prowadziłem warsztaty, dzieliłem się swoimi technicznymi doświadczeniami. Moje podpowiedzi i uwagi okazywały się być dla dziesiątek ludzi ważne i wartościowe. Wskazuję również własne błędy po to, by inni ich nie popełniali. Otwieram gitarzystom oczy, mówiąc, że technika przyjdzie z czasem, ale najpierw muszą skupić się na czystości dźwięku. Jestem na tyle odważny, by powiedzieć prawdę. Również taką, że jeśli nie masz poczucia rytmu, to nie zajmuj się muzyką zawodowo.

PAP Life: Ty zacząłeś od perkusji.

J.B.: To prawda. A nawet sam nagrałem wszystkie instrumenty na jednej z najważniejszych naszych płyt. Gdy w 1986 roku dostaliśmy propozycję stworzenia ścieżki dźwiękowej do animowanej wersji "O dwóch takich co ukradli Księżyc", Lady Pank rozjechał się na wakacje i nikt nie chciał ze mną wejść do studia. Napisałem więc wszystko sam i nagrałem każdy instrument, a gdy kompozycje były gotowe, z wakacji wrócił Janusz Panasewicz i dograł wokale. Tak powstało m.in. "Marchewkowe pole", a ja znalazłem się ponoć dzięki tej płycie w pierwszej setce polskich perkusistów.

PAP Life: A czego o życiu można się nauczyć się na twoim przykładzie?

J.B.: Myślę, że wszyscy powinni określać swoje prawdy życiowe we własnym zakresie. Nie jestem doskonały, a błędy popełnia każdy. Trzeba pracować niezależnie od tego, czy to praca nad instrumentem, czy nad samym sobą. I nie zapominać, że w tym wszystkim chodzi przede wszystkim, by po prostu żyć pełnią życia. My przez te 45 lat właśnie takim życiem żyliśmy.

PAP Life: Czy znaczenie Lady Pank zmieniło się przez te prawie pół wieku?

J.B.: Bardzo. Kiedyś z Lady Pank odgrywaliśmy zupełnie inną rolę w porównaniu do tej, jaką mamy teraz. Byliśmy jedną z niezliczonych świetnych kapel, które, grając i nagrywając, dawały młodym ludziom nadzieję. Uwielbiałem polskiego rocka granego w czasach, gdy każdy z zespołów był nagrodą dla fanów za życie we wszechobecnym syfie, marazmie i szarości, jaką wtedy była Polska. A dziś? Nawet teksty inaczej się pisze, bo większości tematów, które nas kiedyś poruszały, już nie doświadczamy. Doświadczamy innych.

PAP Life: Jesteście właśnie w trakcie europejskiej trasy: Paryż, Bruksela, Stavanger, Oslo. Jak zmieniło się przez te lata zagraniczne koncertowanie?

J.B.: Podczas niedawnego koncertu w Paryżu powiedziałem do fanów ze sceny, że niby cały czas są tacy sami jak 40 lat temu, że są z Polski, że znają każde słowo i każdą nutę naszych kawałków, ale za każdym razem gra się dla nich inaczej. Zagraniczna publiczność zdaje się bardziej doceniać Lady Pank niż ta, która przychodzi na nasze koncerty w Polsce. Ma trudniejszy dostęp do polskich artystów niż ci, którzy na stałe mieszkają w kraju. Za granicą Lady Pank wywołuje większe wzruszenie niż na koncertach w Polsce. Na twarzach fanów znacznie częściej widzę tęsknotę i czuję nutę nostalgii.

Więcej

Autor tekstów piosenek i producent Andrzej Mogielnicki z żoną Urszulą, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

To on jest autorem słów do "Kryzysowej narzeczonej" i "Mniej niż zero". Współzałożyciel Lady Pank obchodzi 75. urodziny

Dzisiejszy widz nie ma pojęcia, jak trudno było wyjechać za granicę 40 lat temu. Potrzebowaliśmy zgody centralnej agencji PAGART, czekaliśmy na paszporty, świat oglądaliśmy jak scenografię w zagranicznym filmie. Oczywiście, że zarabialiśmy niespotykane wtedy w Polsce pieniądze, ale taki mamy od pół wieku zawód, a na zwiedzanie, poznawanie kultury miejsc, w których graliśmy, nie było czasu. Dziś mamy go znacznie więcej i uwielbiamy to.

Do Norwegii przyjeżdżam często prywatnie, by z kuzynem Markiem, który na stałe tam mieszka, powędkować. Wyśmienicie wtedy odpoczywam. A w Oslo gramy w klubie Rockefeller. Podobno każdy norweski artysta marzy, by choć raz tam wystąpić. Przez prawie 40 lat istnienia Rockefeller gościł największych: od Eminema i Adele, przez Radiohead, The Ramones i R.E.M, po Van Morrisona i Carlosa Santanę. A Lady Pank zagra tam już drugi raz.

Rozmawiał Mieszko Czarnecki (PAP)

Jan Borysewicz - multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor. Założyciel i lider Lady Pank. Współpracował z dziesiątkami polskich artystów, m.in. Tadeuszem Nalepą i zespołem Breakout, Budką Suflera, Grzegorzem Ciechowskim, Izabelą Trojanowską, Acid Drinkers, Pawłem Kukizem, TSA. Solowo występuje pod pseudonimem Jan Bo. Z Andrzejem Mogielnicki stworzył jeden z najbardziej popularnych duetów autorów piosenek w polskiej muzyce rockowej. Nagrał kilkadziesiąt płyt, z samym Lady Pank ponad 30. Laureat licznych nagród i wyróżnień branży muzycznej w Polsce. 22 marca wraz z Lady Punk zagra koncert w norweskim Stavanger, a dzień później w Oslo.

cmm/ dki/ wj/ js/ ag/ep/

Zobacz także

  • Samolot Ed Force One grupy Iron Maiden. Fot. PAP/EPA/JERRY LAMPEN

    Samolot grupy Iron Maiden został pocięty na zawieszki do kluczy

  • Wokalista Iron Maiden Bruce Dickinson. Fot. EPA/LASZLO BELICZAY HUNGARY

    Iron Maiden zapowiada wydanie książki z okazji 50-lecia zespołu

  • Wokalistka Halina Mlynkova z zespołem Brathanki. Fot. PAP/Adam Warżawa

    Na koncercie sylwestrowym wystąpią m.in. Skaldowie, Brathanki i Trebunie-Tutki

  • Roger Waters, lider zespołu Pink Floyd. Fot. PAP/EPA/ANTONIO COTRIM

    45 lat temu ukazał się album "The Wall" Pink Floyd

Serwisy ogólnodostępne PAP