"Jared Leto, +czując rosyjską energię+ i chcąc wystąpić w Rosji, obraża tych, którzy poświęcają życie w obronie wolności. Nie może być ustępstw wobec Rosji, gdy (ten kraj) kontynuuje próby rozwiązania +problemu+ samego istnienia Ukrainy" - czytamy w komunikacie MSZ na platformie X.
Jared Leto’s "feeling the Russian energy" and his wish to perform in Russia is an insult to those sacrificing lives to defend freedom.
— MFA of Ukraine 🇺🇦 (@MFA_Ukraine) October 13, 2024
There can be no appeasement for Russia when it continues its attempts to solve "problem" of Ukraine’s very existence.
📹 @United24media pic.twitter.com/XDUB7bBCjk
Podczas sobotniego koncertu w Serbii Jared Leto zapytał publiczność, czy jest wśród nich wielu Rosjan, ponieważ - według niego - poczuł "dużo rosyjskiej energii". "Powiem wam, że pewnego dnia, kiedy wszystkie te problemy się skończą, odwiedzimy was w waszej ojczyźnie" - zapowiedział Leto.
Jak zadeklarował, wróci do Serbii, a także wybierze się do Petersburga, Moskwy i Kijowa, gdzie "będzie się dobrze bawił i spędzał ze wszystkimi czas".
Jego słowa spotkały się z krytyką, szczególnie ze strony użytkowników ukraińskich mediów społecznościowych. Oskarżyli oni piosenkarza o deprecjonowanie wojny poprzez użycie słowa "problemy" i przypomnieli, że Rosjanie popierają agresję na Ukrainę.
Thirty Seconds to Mars występowali w maju w Krakowie z jedynym koncertem w Polsce w ramach światowej trasy koncertowej "Seasons 2024 Global Tour". Amerykański zespół odwiedza Europę, Amerykę Łacińską, Amerykę Północną, a także Australię i Nową Zelandię. Jest to pierwsza trasa koncertowa zespołu od ponad pięciu lat.
Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)
ira/ szm/gn/