Jared Leto nazwał inwazję Rosji na Ukrainę "problemem". Kijów krytycznie o słowach amerykańskiego gwiazdora

2024-10-14 17:52 aktualizacja: 2024-10-14, 21:18
Jared Leto. Fot. PAP/	ANDY RAIN
Jared Leto. Fot. PAP/ ANDY RAIN
MSZ Ukrainy odniosło się z dezaprobatą do wypowiedzi lidera amerykańskiego zespołu Thirty Seconds to Mars i aktora Jareda Leto, który podczas koncertu wyraził nadzieję na występy w Rosji. Miałoby do nich dojść po zakończeniu wojny w Ukrainie, określonej przez Leto mianem "problemu".

"Jared Leto, +czując rosyjską energię+ i chcąc wystąpić w Rosji, obraża tych, którzy poświęcają życie w obronie wolności. Nie może być ustępstw wobec Rosji, gdy (ten kraj) kontynuuje próby rozwiązania +problemu+ samego istnienia Ukrainy" - czytamy w komunikacie MSZ na platformie X.

Podczas sobotniego koncertu w Serbii Jared Leto zapytał publiczność, czy jest wśród nich wielu Rosjan, ponieważ - według niego - poczuł "dużo rosyjskiej energii". "Powiem wam, że pewnego dnia, kiedy wszystkie te problemy się skończą, odwiedzimy was w waszej ojczyźnie" - zapowiedział Leto.

Jak zadeklarował, wróci do Serbii, a także wybierze się do Petersburga, Moskwy i Kijowa, gdzie "będzie się dobrze bawił i spędzał ze wszystkimi czas".

Jego słowa spotkały się z krytyką, szczególnie ze strony użytkowników ukraińskich mediów społecznościowych. Oskarżyli oni piosenkarza o deprecjonowanie wojny poprzez użycie słowa "problemy" i przypomnieli, że Rosjanie popierają agresję na Ukrainę.

Thirty Seconds to Mars występowali w maju w Krakowie z jedynym koncertem w Polsce w ramach światowej trasy koncertowej "Seasons 2024 Global Tour". Amerykański zespół odwiedza Europę, Amerykę Łacińską, Amerykę Północną, a także Australię i Nową Zelandię. Jest to pierwsza trasa koncertowa zespołu od ponad pięciu lat.

Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)

ira/ szm/gn/