Jarosław Kaczyński: likwidacja polskiego państwa - to plan, dla którego został tu wysłany Tusk

2024-07-09 19:37 aktualizacja: 2024-07-10, 08:29
Prezes PiS Jarosław Kaczyński (C-L) na demonstracji w obronie ks. Michała Olszewskiego, 9 bm. przed Sejmem w Warszawie. Fot. PAP/	Marcin Obara
Prezes PiS Jarosław Kaczyński (C-L) na demonstracji w obronie ks. Michała Olszewskiego, 9 bm. przed Sejmem w Warszawie. Fot. PAP/ Marcin Obara
Pacyfikacja społeczeństwa i likwidacja polskiego państwa, to plan, dla którego realizacji został tu wysłany Donald Tusk - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas protestu pod Sejmem w obronie ks. Michała Olszewskiego. Jak dodał, chodzi o to, że "będziemy terenem zamieszkałym przez Polaków, ale zarządzanym z zewnątrz".

We wtorek po południu przed Sejmem odbył się protest PiS w obronie ks. Michała Olszewskiego. Duchowny i przedstawiciel Fundacji Profeto jest jednym z dziesięciu podejrzanych w śledztwie Prokuratury Krajowej, które dotyczy wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości. Obecnie przebywa w areszcie. Tygodnik "Sieci" opublikował jego list, w którym ksiądz ujawnił okoliczności swojego zatrzymania. Z relacji tej wynika, że był on poniżany, odmawiano mu wody oraz skorzystania z toalety. Ministerstwo Sprawiedliwości - w odpowiedzi na artykuł tygodnika "Sieci" - podkreśliło, że zatrzymanie podejrzanego przebiegło zgodnie z obowiązującymi przepisami.

Jarosław Kaczyński, który zabrał głos podczas wtorkowego protestu wspominał "czasy ostatnich lat", kiedy przed gmachem parlamentu "maszerowały wielkie pochody w obronie praworządności". "Kto je organizował? Ci, który dzisiaj w Polsce rządzą" - mówił Kaczyński. Dodał, że prawdopodobnie bardzo wielu ludzi, którzy w nich uczestniczyło, jeszcze wtedy o tym nie wiedziało.

"Ale później przyszedł czas przedwyborczy i wtedy już każdy, kto obserwował, co robi Tusk, co robią i mówią jego współpracownicy, mógł z łatwością przewidzieć, że w Polsce z praworządnością będzie naprawdę bardzo źle" – zaznaczył prezes PiS.

Jak ocenił, to nie jest przypadek tylko "pewna przemyślana akcja". "To nie są akty szaleństwa. To próba z jednej strony odwrócenia uwagi od narastających dolegliwości zwykłego, codziennego życia, przede wszystkim drożyzny. Ale w jeszcze większym stopniu (...) - ta akcja, która trwa dzisiaj i będzie jeszcze nasilona, a wszystko na to wskazuje - to jest po to, aby nasze społeczeństwo spacyfikować" - oświadczył.

"Bo przecież plan, dla którego realizacji tu został wysłany Tusk, to jest plan, którego finałem ma być w gruncie rzeczy likwidacja polskiego państwa" - podkreślił Kaczyński. "Nie w tym sensie, że Polska zniknie z mapy, że ktoś dokona rozbioru i nie będzie żadnych polskich organów państwowych, parlamentu, rządu, samorządów" - zaznaczył. "Tylko, że wszystkie ważne decyzje będą zapadały na zewnątrz, my będziemy terenem zamieszkałym przez Polaków, ale zarządzanym z zewnątrz" – dodał.

Według Kaczyńskiego, aby doprowadzić do realizacji planu obecnego rządu, potrzebna jest im "likwidacja pluralizmu medialnego". "Nieprzypadkowo pierwsze akty brutalnego łamania konstytucji, brutalnego łamania prawa, realizacji tej zasady, którą wyraził Tusk w słowach - prawo tak jak my je rozumiemy - odnosiły się do telewizji, radia, Polskiej Agencji Prasowej. Bo przede wszystkim trzeba było zamknąć normalny obieg informacji. Chodziło o to, żeby miliony Polaków dostępu do tej informacji nie miało" - oświadczył.

Jak podkreślił, siły można porównać za pomocą środków, którymi dysponują telewizje. "Ta publiczna miała mniej więcej trzy miliardy rocznie. Te telewizje (TV Republika, TV Trwam, Telewizja wPolsce.pl) mogą liczyć na sumy dziesiątki razy mniejsze; to wyznacza granice możliwości oddziaływania, informowania Polaków o tym co się naprawdę dzieje" - powiedział. Zaznaczył, że "to nie określa granic kłamliwej propagandy, która jest szerzona przez przejętą telewizję, radio, nawet Polską Agencję Prasową, która jest oczywiście szerzona także przez komercyjne telewizje". Podmioty medialne, o których mówił nazwał "kartelem III RP, kartelem medialnym głównego nurtu".

Kaczyński zarzucił rządzącym nieprzestrzeganie Konstytucji oraz wyroków sądów, jeśli im się "nie podobają". Dodał, że w ten sposób dążą do tego, aby "panować nad wszystkim".

"My naprawdę nie mamy nic przeciwko temu, żeby tam, gdzie są jakieś wątpliwości, było to wyjaśniane. Ale to jest wyjaśniane na zasadzie zbyt łagodnie określanej jako areszty wydobywcze. To są tortury wedle definicji Trybunału Praw Człowieka" - powiedział Kaczyński. "To jest przekroczenie pewnej granicy, pewnego rubikonu - to jest bandytyzm" - dodał lider PiS.

Jak mówił, rządzący nie mogą przyznać się do tortur, bo byłaby to dla nich kompromitacja, która powinna doprowadzić do dymisji ministrów: spraw zewnętrznych i sprawiedliwości. "W prawdziwej demokracji doprowadziłoby to do dymisji rządu" – ocenił. Apelował o mobilizację, mówiąc, że "najpierw trzeba wygrać wybory".

"To, co się tutaj dzieje to jest operacja pacyfikacyjna i musimy jej położyć kres" - powiedział Kaczyński. Dodał, że gotów jest nawet współpracować z instytucjami międzynarodowymi zajmującymi się torturami, „chociaż żeśmy tego nie chcieli". "Musimy doprowadzić do tego, by to zostało zatrzymane" - podkreślił.

Zdaniem Kaczyńskiego, konieczne jest stworzenie systemu ochrony wyborów, bo dopiero wtedy jego ugrupowanie będzie mogło wygrać wybory prezydenckie. Jak podkreślił, jeśli władza jest zdolna do tortur, to tym bardziej jest zdolna do fałszowania wyborów.

"Musimy stworzyć wielką osłonę tych wyborów. Naprawdę zaangażować w to dziesiątki, może więcej niż dziesiątki tysięcy ludzi. Dopiero wtedy będziemy mieli szansę na to, żeby wygrać wybory prezydenckie i od tego momentu ponownie zacząć zmieniać Polskę" - powiedział lider PiS. "A na przyszłość przygotować rozwiązania konstytucyjne i prawne" - dodał. Według Kaczyńskiego, w polskim prawie jest luka, która umożliwia działalność niezgodną z konstytucją.

We wtorkowym proteście wzięli udział przedstawiciele PiS oraz Suwerennej Polski. Podczas protestu, oprócz prezesa PiS głos zabrali również: europoseł Patryk Jaki, główny organizator manifestacji Adam Borowski oraz sekretarz Stowarzyszenia Godność Stanisław Fudakowski. Odczytał on list od stowarzyszenia, w którym wyrażono sprzeciw wobec działań obecnej władzy oraz braku działania ze strony instytucji Kościoła.

Przedstawiciel Fundacji Profeto ks. Michał Olszewski jest jednym z dziesięciu podejrzanych w śledztwie Prokuratury Krajowej, które dotyczy wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości. Obecnie przebywa w areszcie.

Na początku czerwca prokurator przedstawił ks. Olszewskiemu nowe zarzuty, które dotyczą popełnienia przestępstwa prania pieniędzy. W ocenie prokuratury w latach 2020-2021 dokonywał on czynności mających na celu udaremnienie stwierdzenia przestępnego pochodzenia środków uzyskanych w ramach umowy zawartej przez Fundację "Profeto" z Funduszem Sprawiedliwości na budowę ośrodka "Archipelag" w Wilanowie". Ksiądz miał się tego dopuścić w porozumieniu z Piotrem W., prezesem TISO sp. z o.o., będącym wówczas głównym wykonawcą tego ośrodka. (PAP)

autor: Krzysztof Blusiewicz

gn/