Podczas wywiadu w niedzielnym programie konserwatywnej telewizji "Fox News Sunday", szef Paktu Północnoatlantyckiego przekonywał, że wsparcie Ukrainy leży w żywotnym interesie Stanów Zjednoczonych. Odniósł się też do trwających w Kongresie rozmów na temat pakietu środków dla Ukrainy i reform imigracyjnych, które według prezydenta Bidena byłyby najbardziej restrykcyjne w historii.
"Rozumiem, że sprawa granicy jest ważna (...) Ale nie rolą sojuszników jest dawać rady w sprawie granicy. To, co jest ważne, to by Ukraina otrzymywała stale wsparcie, bo musimy zdać sobie sprawę, że Pekin się temu bacznie przygląda" - powiedział Stoltenberg. Dodał, że jeśli Putin "dostanie to, czego chce" na Ukrainie, wpłynie to nie tylko na Europę, ale też na bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, bo zachęci Chiny do agresywnych ruchów wobec Tajwanu.
Sekretarz generalny NATO przypomniał też, że środki na pomoc Ukrainie są w przeważającej mierze wydawane w USA, na zakupy amerykańskiej broni wyprodukowanej przez amerykański przemysłu. Dodał przy tym, że za cenę "ułamka" amerykańskiego budżetu obronnego Ukraina, przy wsparciu Sojuszu, była w stanie zniszczyć dużą część rosyjskiej armii.
Stoltenberg komentował też proces rozszerzenia NATO o Szwecję. Pytany, czy nie zwiększy to ryzyka wojny z Rosją, zdecydowanie zaprzeczył. Przypomniał, że kiedy Norwegia wstępowała do NATO jako jeden z członków założycieli, była jedynym państwem Sojuszu, które graniczyło z ZSRR i już wówczas Moskwa uznawała to za prowokację. Dodał, że nie można uznawać za prowokację suwerennej decyzji państw chcących wstąpić do sojuszu obronnego - i nie jest nią ani wstąpienie do NATO Szwecji, ani Ukrainy.
Sekretarz generalny NATO przybył do Waszyngtonu w sobotę na serię spotkań z czołowymi urzędnikami administracji oraz liderami obydwu partii w Kongresie. W poniedziałek spotka się z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem i szefem Pentagonu Lloydem Austinem, zaś we wtorek m.in. ze spikerem Izby Reprezentantów Mike'iem Johnsonem.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
sma/