Jeździectwo. Koń Skowrońskiej-Kozubik niedopuszczony do startu

2024-07-30 10:47 aktualizacja: 2024-07-30, 11:00
Żaneta Skowrońska-Kozubik Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Żaneta Skowrońska-Kozubik Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Podczas porannej reinspekcji weterynaryjnej koń Żanety Skowrońskiej-Kozubik nie został dopuszczony do startu, więc w drużynowym konkursie ujeżdżenia zastąpi ją rezerwowa Aleksandra Szulc. W opinii weterynarza polskiej kadry decyzja olimpijskiej komisji jest krzywdząca.

17-letni wałach Love Me wzbudził wątpliwości komisji sędziowskiej już w pierwszym przeglądzie i został wysłany na wtorkową reinspekcję, w której akceptu nie uzyskał, a powodem ma być nieregularność chodu. Lekarz kadry dr n. wet. Maciej Przewoźny był decyzją zszokowany.

Nie mieliśmy wątpliwości, co do stanu konia, był on regularnie sprawdzany. Opisano nieregularność prawej przedniej nogi, z którą nigdy nie miał problemów, więc to bardzo dziwna ocena. Czujemy się skrzywdzeni, ale decyzja komisji jest nieodwołana i nie ma, jak z nią dyskutować” - powiedział PAP.

Specjalista końskiej ortopedii dodał, że w swojej pracy korzysta z aplikacji do analizy regularności chodu, a wierzchowiec nie wykazywał żadnych odstępstw od fizjologicznej normy. Przewoźny wcześniej obserwował przeglądy koni zawodników WKKW i analizował, jakie fizjologiczne asymetrie są przez komisję akceptowalne, a jakie nie.

„Bez problemu Love Me się w tych granicach łapał. Za to bezpośrednio po nas był prezentowany Abercrombie Rosjanki jeżdżącej w mołdawskich barwach Alisy Glinki, który ewidentnie był kulawy, a przegląd przeszedł. Czujemy się ewidentnie poszkodowani” - opisał.

Dodał, że dwóch doświadczonych lekarzy weterynarii zwróciło uwagę na trudy polskiej zawodniczki podczas wymaganej przepisami prezentacji konia.

"Żaneta jest stosunkowo niską osobą, a oficjalna sukienka reprezentacji długa, co spowodowało że prezentując konia biegła wolno, a sukienka wplątała jej się w nogi. Poproszono bym ja pobiegł z koniem, ale mimo to odesłano go na reinspekcję” - relacjonował.

Zaznaczył, że ostateczna decyzja o dopuszczeniu koni do startu należała do sędziego głównego, który weterynarzem nie jest, a w całej sytuacji widzi efekty „medialnej nagonki na jeździectwo”.

„Wypłynęła ostatnio sprawa utytułowanej Charlotte Dujardin i traktowania przez nią konia, więc wszyscy są tutaj bardzo, ale to bardzo przewrażliwieni. Duża presja jest wywierana na obsługę, sędziów i lekarzy, aby wszystko było dwa razy bardziej restrykcyjnie niż w przepisach” - opiniował.

Wspomniał, że spore grono kadrowych lekarzy z innych krajów już wcześniej wnioskowało o to, aby podczas inspekcji używać aplikacji, które sprawią, że ocena regularności chodu będzie bardziej obiektywna.

„Na to potrzeba czasu, bo to stosunkowe nowe narzędzia, ale wierzymy, że będzie jak w piłce nożnej, w której stosuje się przecież VAR” - podkreślił.

Ze względu na weterynaryjny aspekt, z grona 60 zawodników aż 15 nazwisk zostało zmienionych i zastąpionych na jeźdźców rezerwowych.

„Żanecie jest niezwykle przykro, bo to ona stanowiła mocny filar tej drużyny i to jej równe, dobre wyniki zdecydowały o ostatecznym awansie dresażystów do igrzysk. A Love Me ani razu w tym roku nie trafił na reinspekcję, jego stan nie budził wątpliwości lekarzy” - puentował.

We wtorek o godz. 13:28 na czworobok wyjedzie Katarzyna Milczarek na swoim Guapo, a w środę o godz. 13:06 reprezentująca Polskę Litwinka Sandra Sysojeva na klaczy Maxima Bella, Aleksandra Szulc na Breakdance zaprezentuje się planowo o godz. 14:04. (PAP)

kno/