2 sierpnia na ekranach polskich kin zadebiutował thriller psychologiczny „Pułapka” w reżyserii M. Nighta Shyamalana, twórcy kultowego „Szóstego zmysłu” i „Osady”. Główną rolę w obrazie zagrał Josh Harntett, którego widzowie znają z takich produkcji, jak „Pearl Harbor”, „Helikopter w ogniu”, „Czarne lustro” czy „Oppenheimer”. U jego boku wystąpili m.in. Ariel Donoghue, Alison Pill, Vanessa Smythe, raper Kid Cudi oraz córka reżysera, Saleka Shyamalan.
46-letni aktor sportretował Coopera Adamsa, ojca nastolatki, który zabiera pociechę na koncert popowej gwiazdy, w ramach nagrody za dobre oceny w szkole. Na miejscu bohater dostrzega podejrzanie dużą liczbę funkcjonariuszy policji. Jak udaje mu się dowiedzieć, FBI zastawiło pułapkę na brutalnego seryjnego mordercę o przydomku „Rzeźnik”, który ma uczestniczyć w wydarzeniu. Policyjne źródła nie myliły się – "Rzeźnikiem" okazuje się być nie kto inny, jak Cooper, który musi teraz zrobić wszystko, by uniknąć schwytania.
W rozmowie z Entertainment Weekly Hartnett ujawnił, że za inspirację do wykreowania tej postaci posłużyli mu „psychopaci” z branży rozrywkowej, z którymi miał styczność na przestrzeni lat. „Można znaleźć w naszym środowisku takie osoby – to często dyrektorzy generalni, ludzie, którzy są na szczycie. Nie przeszkadza im deptanie innych i robienie naprawdę okropnych rzeczy, aby dostać to, czego chcą, a brak empatii jest dość wyraźnym symptomem psychopatii. Spotkałem wielu takich ludzi” – wyznał gwiazdor.
I zaznaczył, że reżyser produkcji pragnął „podarować widzom zupełnie nowe doświadczenie”. „On uwielbia przełamywać schematy, robił to przez całą swoją karierę. Bierze historię o duchach i opowiada ją z punktu widzenia ducha. Bierze historię o inwazji obcych i tak naprawdę nie pokazuje kosmitów. To thriller retrospektywny w zamkniętej przestrzeni opowiedziany z perspektywy antagonisty. To jak +Szklana pułapka+ ukazana z perspektywy Hansa Grubera” – wyjaśnił aktor.
Nowy film z udziałem Hartnetta spotkał się z raczej chłodnym przyjęciem. Dość wspomnieć, że w opiniotwórczym serwisie Rotten Tomatoes tytuł uzyskał jedynie 50 proc. pozytywnych ocen krytyków. Benjamin Lee w recenzji dla „The Guardian” nie miał dla twórcy obrazu litości. „Dialogi są boleśnie niezgrabne, a sceny komediowe – druzgocąco nieśmieszne. To pozbawiony jakiegokolwiek napięcia filmowy niewypał” – orzekł recenzent.
grg/