Harris odpowiedziała twierdząco na pytanie, czy podobnie jak byli podwładni Donalda Trumpa generałowie John Kelly i Mark Milley, uważa byłego prezydenta za faszystę.
"Tak, uważam tak. Uważam też, że ludziom, którzy go znają najlepiej w tym temacie, powinno się zaufać. Spójrzmy na ich kariery. To są ludzie - z wyjątkiem tylko (wiceprezydenta) Mike'a Pence'a - którzy nie byli politykami. To są profesjonaliści, którzy służyli w najwyższych rolach w bezpieczeństwie narodowym" - powiedziała Harris. Jak dodała, obawy dotyczące drugiej kadencji Trumpa były powodem, dla którego poparło ją 400 byłych przedstawicieli republikańskich administracji.
"Mają uzasadnione obawy, oparte na słowach i czynach Donalda Trumpa, że nie będzie przestrzegał przysięgi wspierania i obrony konstytucji Stanów Zjednoczonych. On sam powiedział, że unieważni Konstytucję Stanów Zjednoczonych i chce zdobyć wasz głos, aby ponownie stanąć za pieczęcią prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nikt, kto stoi za pieczęcią Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, nie powinien znajdować się w takiej sytuacji, mówiąc, że chce unieważnić konstytucję" - podkreśliła.
Podczas środowego występu w hrabstwie Delaware na przedmieściach Filadelfii Harris odpowiadała na pytania niezdecydowanych wyborców, dotyczące m.in. jej planów na obniżenie kosztów życia, imigracji, czy wojny w Strefie Gazy. Harris stwierdziła, że jej prezydentura nie będzie kontynuacją prezydentury Joe Bidena, obiecała dążyć do większego zabezpieczenia granicy, sugerując też, że poprze budowę muru na granicy z Meksykiem. Odpowiadając na pytanie o to, co zamierza zrobić, by powstrzymać śmierć niewinnych Palestyńczyków, zwróciła uwagę na to, że śmierć szefa Hamasu Jahji Sinwara daje szansę na zawieszenie broni i rozwiązanie konfliktu wraz z powstaniem państwa palestyńskiego. Opowiedziała się też za zreformowaniem Sądu Najwyższego, twierdząc że decyzje sądu, takie jak ta znosząca prawo do aborcji, podważyły zaufanie obywateli do niego.
Udział Harris w townhallu był efektem odmowy propozycji udziału przez Donalda Trumpa w kolejnej debacie kandydatów. Po odrzuceniu propozycji debaty zarówno CNN, jak i prawicowej Fox News, Trump odrzucił także zaproszenie na występ w podobnym townhallu w Pensylwanii.
Trump odpowiedział w środę na słowa swojego byłego kluczowego doradcy gen. Johna Kelly'ego, że spełnia on definicję faszysty na swoim portalu społecznościowym Truth Social. Stwierdził, że Kelly - którego Trump wybrał najpierw jako szefa Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, a potem umieścił na kluczowej pozycji szefa personelu Białego Domu - był "twardy i głupi" i jest "mętem", a opowiadane przez niego historie o tym, że Trump chciał, by jego generałowie byli jak "generałowie Hitlera", są fałszywe.
W osobnym wpisie odniósł się też do słów Harris, oceniając, że są one wynikiem desperacji kandydatki.
"Towarzyszka Kamala Harris widzi, że przegrywa, i to przegrywa sromotnie, szczególnie po tym, jak ukradła wyścig przekrętowi Joe Bidenowi, więc teraz coraz bardziej podnosi retorykę, posuwając się do tego, że nazywa mnie Adolfem Hitlerem (...) Ona jest zagrożeniem dla demokracji i nie nadaje się na prezydenta Stanów Zjednoczonych" - napisał.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ zm/kgr/