Kamil Stoch: cieszę się, że miałem okazję po raz pierwszy wystartować w zawodach w USA [WYWIAD]

2024-02-11 21:37 aktualizacja: 2024-02-12, 16:28
Kamil Stoch. Fot. PAP/Marcin Cholewiński
Kamil Stoch. Fot. PAP/Marcin Cholewiński
Kamil Stoch nie może być zadowolony ze swoich występów w Lake Placid, ale trzykrotny mistrz olimpijski w skokach narciarskich jest wdzięczny kibicom za wsparcie. "Cieszę się, że miałem okazję po raz pierwszy wystartować w zawodach w USA. Pomimo, że mam duży staż w Pucharze Świata to teraz zrobiłem coś po raz pierwszy. To jest piękne w tym sporcie" - powiedział Stoch.

PAP: Spełnił pan oczekiwania w związku ze swoim pierwszym występem w USA?

K.S.: Nie miałem wygórowanych oczekiwań przed tym turniejem. Spodziewałem się jednak trochę więcej kibiców, po tym co słyszałem od kolegów po ubiegłorocznych zawodach w Lake Placid. Jednak było naprawdę bardzo fajnie. W sumie przyjechało sporo fanów i dziękuję im za wsparcie oraz dobrą energię, którą mi przekazują.

PAP: Nie było problemu z aklimatyzacją?

K.S.: Nie, dobrze się czułem. Mieliśmy pewne problemy z podróżą ze względu na strajki w liniach lotniczych i musieliśmy zmienić nasze loty. Przed zawodami nie miałem problemów ze spaniem, ale wstawałem dosyć wcześnie, bo już o szóstej rano. Czułem się wypoczęty. Miałem siłę, aby realizować założenia treningowe.

PAP: Czy coś pana zaskoczyło w USA?

K.S.: Nie, bo byłem przygotowany na ciepłe przyjęcie ze strony Polonii. Lubię jak podczas zawodów jest głośno. Cieszę się, że miałem okazję po raz pierwszy wystartować w zawodach w USA. Pomimo, że mam duży staż w Pucharze Świata to teraz zrobiłem coś po raz pierwszy. To jest piękne w tym sporcie.

PAP: W maju skończy pan 37 lat. Co pana motywuje do treningów i kolejnych startów?

K.S.: Zawsze staram się wyznaczać sobie nowe cele, do których chcę dążyć. Bardzo rzadko patrzę wstecz. Mierzę wysoko i staram się robić wszystko najlepiej jak potrafię. Zawsze chcę być jednym z najlepszych, albo najlepszy.

PAP: Podczas spotkania z kibicami wspomniał pan, że przygotowuje się do roli trenera.

K.S.: Mówiłem to pół żartem, pół serio. W przyszłości chciałbym się zaangażować w działalność naszego klubu “Eve-nement Zakopane”. Może nie od razu w roli trenera, ale kogoś z dużym doświadczeniem. Mogę powiedzieć dzieciom co ich czeka w przyszłości. Przecież kariera sportowa to nie jest sielanka - wszystko nie jest usłane różami. Bywają kryzysy i momenty, kiedy trzeba podjąć bardzo trudne momenty. Chciałbym uświadomić młodych zawodników, że każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje.

PAP: Amerykańskie potrawy raczej nie są stosowne dla skoczków. Była okazja, aby ich spróbować?

K.S.: To nie był mój pierwszy raz w USA. Wcześniej miałem okazję być w tym kraju na dłużej niż tylko kilka dni. Wówczas miałem okazję spróbować typowo amerykańskiej kuchni. Bardzo ją lubię, ale na dłuższą metę to nie jest dieta dla skoczka narciarskiego (śmiech).

W Lake Placid rozmawiał Marcin Cholewiński (PAP)

mmi/