Zaczęło się od dwóch par gryzoni, które szybko się rozmnożyły do kilkudziesięciu osobników. Właścicielka nie dawała sobie z nimi rady, więc postanowiła przenieść klatki ze zwierzętami do piwnicy bloku, w którym mieszkała. Obecność szczurów w piwnicy szybko zaczęła dokuczać innym mieszkańcom budynku. Rozchodziła się bowiem silna woń odchodów zwierząt. Mieszkańcy i administracja próbowali wpłynąć na właścicielkę zwierząt, by opanowała hodowlę, ta jednak nie reagowała na monity, nie wiedząc, jak poradzić sobie z problemem.
Sprawa trafiła do strażników miejskich, którzy przeprowadzili kontrolę.
"W dwóch klatach ustawionych w piwnicy żyło kilkadziesiąt szczurów. Nie miały one dostępu do światła. Ścisk powodował, że zwierzęta były wobec siebie agresywne. Woń ich odchodów rzeczywiście była odczuwalna na klatce schodowej. Strażnicy dotarli do właścicielki zwierząt. Lokatorka przyznała, że jest bezradna i poprosiła o pomoc" - przekazali strażnicy.
Po wielu próbach strażnikom udało się nawiązać kontakt z fundacją, która była przygotowana na przyjęcie 50 gryzoni. We wtorek przedstawiciele fundacji VIVA w asyście strażników miejskich odebrali zwierzęta. Szczury zostały przewiezione do jej siedziby, gdzie zostały zbadane i poczekają na znalezienie im nowych właścicieli.(PAP)
Autorka: Marta Stańczyk