Kim przeprowadził w niedzielę inspekcję obszarów dotkniętych powodzią w mieście Sinuiju i powiecie Uiju, po tym jak sobotnie ulewne deszcze doprowadziły do wylania rzeki biegnącej wzdłuż granicy z Chinami - podała oficjalna agencja prasowa KCNA.
Zgodnie z rozkazem Kima, siły powietrzne zmobilizowały dziesięć helikopterów do wykonania ponad 20 tur lotów w celu ratowania mieszkańców.
Przywódca Korei Płn. "wielokrotnie podkreślał potrzebę ratowania wszystkich. Dopilnował również, aby loty zwiadowcze były ponawiane wielokrotnie nawet nad obszarami, gdzie akcja ratunkowa została zakończona" - podała KCNA.
Państwowe media północnokoreańskie nie ujawniły szczegółów dotyczących ofiar i szkód materialnych spowodowanych ostatnimi ulewami. Na zdjęciach opublikowanych przez KCNA widać, że poziom wody wzrósł prawie do dachów domów w jednej z wiosek, a koła SUV-a, którym poruszał się Kim były zanurzone w wodzie - relacjonuje południowokoreańska agencja Yonhap.
Dyktator miał również mocno skrytykować urzędników za to, że nie udało się zapobiec skutkom klęsk żywiołowych, choć Kim osobiście zarządził podjęcie środków w celu radzenia sobie z katastrofami naturalnymi.
Rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa ds. zjednoczenia Ku Bjong Sam zwrócił uwagę, że relacja mediów północnokoreańskich, które zazwyczaj nie informują o katastrofach, "ma na celu stworzenie wizerunku Kim Dzong Una jako przywódcy troszczącego się o ludzi i podkreślającego systemową zdolność kraju do zarządzania kryzysowego".
Letnie powodzie w Korei Północnej często powodują poważne szkody na polach uprawnych z powodu słabego drenażu, wylesiania i zniszczonej infrastruktury, co jeszcze bardziej pogłębia zjawisko głodu.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
sma/