K2 to jeden z typów broni – obok samobieżnych armatohaubic K9, wyrzutni rakietowych K239 i samolotów szkolno-bojowych FA-50 – kupowanych przez Polskę w Republice Korei. Umowę ramową zakładająca zakup 1000 czołgów zatwierdził w lipcu 2022 ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak. Miesiąc później Agencja Uzbrojenia i Hyundai Rotem podpisały umowę wykonawczą o wartości 3,37 mld USD netto na dostawę 180 czołgów w latach 2022-25. Zapowiadano wtedy, że w 2026 roku, wraz z kolejnymi planowanymi dostawami rozpocznie się produkcja tych wozów w Polsce. Według najnowszych zapowiedzi MON we wrześniu na kieleckich targach zbrojeniowych MSPO może zostać podpisana umowa wykonawcza na 180 kolejnych wozów.
Serwis, remonty i produkcja miały zostać ulokowane w należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu, zajmujących się obsługą czołgów Leopard 2 i wybranych jako miejsce serwisu M1 Abrams. Zapowiadano ponadto włączenie do PGZ – i do prac przy spolonizowanej wersji K2 – zakładów Cegielskiego (szef MON mówił o tym w maju). Pojawiły się także oczekiwania, w tym ze strony związkowej, że w projekcie wezmą udział gliwickie Zakłady Mechaniczne Bumar Łabędy, w przeszłości produkujące, a obecnie uczestniczące w remontach sprzętu pancernego.
"Chyba jesteśmy na etapie układania, kto będzie liderem, a po zmianach w PGZ toczy się walka miedzy Poznaniem i Gliwicami, ale to na tyle duży program, że może w nim uczestniczyć wiele zakładów” – powiedział PAP redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Mariusz Cielma. Zwrócił uwagę, że przy czołgach Leopard 2 dwa ośrodki dzieliły się obsługą.
Przypomniał, że ostatnie czołgi Polska wyprodukowała kilkanaście lat temu, były to PT-91M dla Malezji, a od tamtej pory polskie zakłady zajmowały się obsługą i najwyżej modernizacjami.
Cielma zaznaczył, że po wyborze koreańskiego czołgu początkowo mówiono o K2PL jako wariancie przebudowanym zgodnie z wymaganiami strony polskiej - wóz miał być dłuższy (planowano dodanie pary kół) i silniej opancerzony. "Strona koreańska argumentowała, że mniejszym ryzykiem jest wspólna produkcja tego samego wariantu bazowego. Polonizacja może obejmować system osłony, bezzałogowe stanowisko karabinu maszynowego i systemy łączność – to raczej dostosowanie niż przebudowa" – dodał.
"W Hucie Stalowa Wola działa lufownia produkująca licencyjne armaty do Leopardów. Powinniśmy uruchomić produkcję luf do K2, to przyczyni się do zabezpieczenia eksploatacji. Możemy też wytwarzać stal pancerną. Należy też starać się o uruchomienie produkcji silników. Są więc obszary, w których moglibyśmy uczestniczyć w produkcji, ale pozostaje kwestia, na co zgodzi się strona koreańska, w której interesie jest, by jak najwięcej prac odbywało się w Korei" – zauważył.
Dodał, że o ile napęd pierwszych czołgów K2 składał się z niemieckich silników i przekładni, to w późniejszych partiach produkcyjnych zastosowano przekładnie z Korei, a kolejne wozy mają otrzymywać w całości koreański zespół napędowy.
W piątek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz po rozmowach z ministrem obrony Republiki Korei Shinem Won-sikiem powiedział: "To jest postanowione - będziemy produkowali czołgi K2 w Polsce". Podziękował też stronie koreańskiej za deklarację transferu technologii.
Według Cielmy wypowiedź szefa MON to sygnał dla strony koreańskiej, że Polska chce uczestniczyć w produkcji czołgu.
Cielma podkreślił zarazem, że utworzenie zakładu i rozpoczęcie produkcji to kwestia kilku lat. Nie wykluczył, że czołgi zakupione w ramach drugiej umowy wykonawczej częściowo powstaną w Polsce.
Mówiąc o samym czołgu, Cielma wskazał na słabsze opancerzenie, szczególnie boczne, i słabszą izolację amunicji niż w wozach zachodnich, "siłą rzeczy cięższych". Zwrócił uwagę, że zastosowany w K2 automat ładowania pozwolił na zmniejszenie załogi czołgu do trzech osób i bardziej kompaktową konstrukcję. Zaznaczył też, że Abrams i Leopard 2 to konstrukcje, które mają ponad 40 lat, podczas gdy K2 został od podstaw zaprojektowany w XXI wieku. "To ważne, bo czołg pozostanie w służbie przez kilkadziesiąt lat".
Na mniejsze wymiary i masę oraz nowoczesne rozwiązania zwrócił uwagę także Antoni Walkowski z Defence24.pl.
Przypomniał, że "po bardzo szybkich i sprawnych dostawach używanego sprzętu pancernego na Ukrainę potrzebny był nowy czołg, który w krótkim czasie byłby w stanie wypełnić ziejąca dziurę po T-72 i PT-91 Twardy". Na bliskie terminy dostaw jako istotny argument za koreańskimi zakupami wskazywało przed dwoma laty także MON. Jak dodał Walkowski, niezbędna była "maszyna nowoczesna, szybko dostępna i zgodna ze standardami NATO, taką jest K2". "Zarazem trzeba zwrócić uwagę, że położenie geopolityczne i geograficzne Korei Południowej jest specyficzne, z tego też powodu K2 jest specyficznym czołgiem: Jest stosunkowo lekki jak na czołg podstawowy trzeciej generacji – w podstawowej kompletacji waży ok. 56 ton. Jest nieco lżej opancerzony niż M1 Abrams czy Leopard 2, ale dzięki temu jest bardzo żwawy i zwrotny. Jest też bardzo podatny na modernizacje. Dzięki zapasowi nośności – podwozie jest w stanie udźwignąć ponad 60 ton – można go dodatkowo opancerzyć, a niewielkie wymiary sprawiają, że potrzeba także mniej dodatkowego pancerza, co oznacza mniejszą masę" – zaznaczył.
"K2 charakteryzuje się duża siłą ognia dzięki armacie kalibru 120 mm, doskonałym systemem kierowania ogniem, a dzięki zaawansowanej optoelektronice załoga ma wysoką świadomość sytuacyjną. Jest to konstrukcja ucyfrowiona, systemy diagnostyczne ułatwiają obsługę i naprawy. Hydropneumatyczne zawieszenie nie tylko poprawia właściwości trakcyjne - załodze jest zwyczajnie wygodniej" – dodał.
Pierwszych 10 czołgów K2 dostarczono do Polski w grudniu 2022 - w cztery miesiące po podpisaniu umowy. Strona koreańska odstąpiła wtedy wozy wyprodukowane na zamówienie armii koreańskiej, otrzymały one oznaczenie K2GF (Gap Filler), w odróżnieniu od planowej K2PL, która ma odpowiadać polskiej specyfikacji.
ep/