"Piękne chwile i medal zdobyty w zasadzie zaraz po rozpoczęciu igrzysk olimpijskich. W historii występów polskich reprezentantów zawsze przewijało się to oczekiwanie na pierwszy krążek. Na poprzednich igrzyskach czekaliśmy zdecydowanie dłużej. Jestem przekonany, że to bardzo dobrze wpłynie na innych reprezentantów" - podkreślił Korol, kóry pełni funkcję prezesa Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich i wiceprezesa PKOl.
W ocenie mistrza olimpijskiego, jednego z czwórki wioślarskich "dominatorów", Zwolińska "szła jak po swoje".
"I to na torze, który sąsiaduje z bliskim mojemu sercu torem wioślarskim" - dodał.
W jego ocenie w Paryżu duże szanse na medal ma męska czwórka wioślarska.
"Starych mistrzów wioseł i wspomnienia trzeba już zostawić w spokoju. To historia. Chłopcy piszą swoją na nowo, chociaż z tym samym trenerem. W tej konkurencji są bardzo mocne cztery osady: Holendrzy, Włosi, Brytyjczycy i Polacy. Oby kolejność na mecie była odwrotna niż powiedziałem" - zaznaczył z uśmiechem Korol.
Jak przyznał, bardzo interesuje się również żeglarstwem.
"Śledzę poczynania naszych żeglarzy. Czekam z niecierpliwością, co się wydarzy w Marsylii. Czekam też aż zaczną kajakarze, bo to nasza bratnia dyscyplina. Będę oglądał także zmagania Igi Świątek i naszych siatkarzy czy siatkarek. Do tego Ola Mirosław. Podczas Igrzysk Europejskich w Krakowie strasznie wciągnąłem się w wspinaczkę sportową. W niej też będziemy walczyli o medale" - zaznaczył były minister sportu, który 20 sierpnia skończy 50 lat.
Zdaniem Korola tą ostatnią dyscyplinę świetnie się ogląda, potrzeba w niej dużo sprytu, ale i... krzepy.
"O wyniku decydują detale, bardzo szybko idzie ta rywalizacja" - podsumował były wioślarz.
Z Paryża - Tomasz Więcławski (PAP)
ang/