Kosiniak-Kamysz o referendum w sprawie aborcji. "Odwołajmy się do głosu wyborców"

2024-08-27 19:28 aktualizacja: 2024-08-28, 06:38
Wicepremier, minister obrony narodowej, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wystąpienia w ramach Campusu Polska Przyszłości 2024. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Wicepremier, minister obrony narodowej, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wystąpienia w ramach Campusu Polska Przyszłości 2024. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
W ostatnich wyborach 8,5 mln wyborców głosowało na komitety opowiadające się za legalizacją aborcji, a 13,5 mln na komitety z innym zdaniem; politycy nie mają wspólnego mianownika, więc odwołajmy się do głosu wszystkich wyborców w referendum - powiedział wicepremier, lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef Mon wypowiedział się także o obronie granicy i ordynacji wyborczej.

We wtorek po południu Kosiniak-Kamysz spotkał się z uczestnikami trwającego w Olsztynie Campusu Polska Przyszłości. W trakcie spotkania został m.in. zapytany o podejście swojego ugrupowania do kwestii liberalizacji przepisów dot. dopuszczalności aborcji w Polsce.

Szef PSL przypomniał, że "każdego roku przez cztery lata" na to pytanie odpowiadał "w ten sam sposób". "Są różne propozycje zmiany tego prawa. My w wyborach 2023 roku, jako cała Trzecia Droga, mówiliśmy o dwóch aspektach: po pierwsze, to powrót do zasad sprzed wyroku TK (z października 2020 roku - przyp. PAP), który odebrał bezpieczeństwo kobietom i dlatego były masowe protesty" - zaznaczył.

"Nie było ich wcześniej na taką skalę, były zaraz po ogłoszeniu wyroku przez TK, z którym się nie zgadzam i uważam, że trzeba go jak najszybciej odwrócić" - dodał. Jego zdaniem przegłosowanie ustawy "odwracającej skutki wyroku" TK byłoby możliwe w Sejmie obecnej kadencji.

Jak mówił, drugim krokiem w rozwiązaniu proponowanym przez Trzecią Drogę jest referendum ws. aborcji. "Po to, żeby nie większość mężczyzn z 460 posłów w parlamencie mogła się wypowiedzieć, tylko żeby miliony kobiet mogły zagłosować" - dodał.

Jak mówił, w ostatnich wyborach parlamentarnych na 21,5 mln głosujących 8,5 mln wyborców "opowiedziało się za partiami i kandydatami, którzy w swoim programie mieli na przykład aborcję do 12. tygodnia (ciąży)". "To było w programie dwóch komitetów wyborczych. 13,5 mln wyborów zagłosowało na inne komitety, które mówiły, tak jak ja - Trzecia Droga - albo jeszcze inaczej, jak Konfederacja i PiS. Więc to nie jest jedno zdanie w Polsce. 15 października głosowano na różne poglądy w tej sprawie. Politycy nie znajdują wspólnego mianownika - to odwołajmy się do głosu wszystkich wyborców" - dodał.

Kosiniak-Kamysz pytany był także m.in. o możliwość wydania rozporządzenia, zgodnie z którym - Mifepriston, środek stosowany w farmakologicznej aborcji - zostałby wpisany do listy leków dopuszczonych do użytku i był dostępny legalnie.

Lider ludowców odparł, że lepszym adresatem tego pytania byłaby minister zdrowia Izabela Leszczyna. Jak mówił, chciałby wysłuchać zarówno jej opinii na ten temat, jak również opinii ekspertów i tych, którzy zajmują się rejestracją leków oraz dopuszczeniem ich do użytku.

"Ale wracając do tych rozważań, wiele kwestii myślę można byłoby rozstrzygnąć, gdyby też inaczej była prowadzona rozmowa w tej sprawie. Mając swój pogląd na tą sprawę, bez emocji, bez zacietrzewienia, stawiając określone zagadnienie. My dzisiaj przeszliśmy na taką fazę rozmowy o zasadach przerywania ciąży - bardzo emocjonalną. Z jednej i z drugiej strony. Tu nikt nie pozostaje bez odpowiedzialności za to" - zaznaczył.

Podkreślał, że wartością jest odwaga w mówieniu o swoich poglądach i zapewniał, że jest otwarty na rozmowę na ten temat. "Nie oszukuje wyborców i nie mówiłem dzień przed wyborami czegoś innego i dzień po wyborach czegoś innego" - dodał.

Kosiniak-Kamysz ocenił również, że sprawa aborcji nie była - w jego ocenie - najważniejsza dla wyborców Trzeciej Drogi. Podkreślił, że aż 70 proc. wyborców TD mówiło, że to nie jest dla nich kwestia, która ich mobilizowała. "Jedno na koniec: mniej emocji w tej dyskusji, więcej konkretowi i więcej propozycji, które są możliwe do przeprowadzenia. A tak naprawdę oddać głos ludziom, ja uważa, że to jest rzecz, która by rozwiązała dużo w tej sprawie" - powiedział.

W czerwcu Sejm powołał komisję nadzwyczajną do prac nad czterema projektami dotyczącymi aborcji. Pierwszy z nich - projekt Lewicy dotyczący częściowej dekryminalizacji przerwania ciąży został w połowie lipca odrzucony przez Sejm. "Za" głosowało 215 posłów, przeciw było 218 posłów - w tym 24 z PSL-TD, a w głosowaniu nie wziął udziału m.in. obecny w Sejmie Roman Giertych (KO).

Kolejne dwa projekty (Lewicy i KO) w komisji nadzwyczajnej wprowadzają możliwość aborcji do 12. tygodnia ciąży. Projekt Trzeciej Drogi przywraca przesłankę aborcyjną ze względu na wady płodu.

Pod koniec lipca projekt tożsamy z odrzuconym projektem częściowo dekryminalizującym aborcję złożyli w Sejmie posłowie Lewicy, KO, Polski 2050-TD i posłanka PSL-TD.

W październiku 2020 roku TK uznał, że niezgodna z konstytucją jest przesłanka dopuszczająca przerwanie ciąży ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnych upośledzenia płodu. Orzeczenie TK weszło w życie 27 stycznia 2021 r., a przepis dopuszczający aborcję utracił moc. Obecnie przerwanie ciąży jest możliwe w dwóch przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety oraz gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (np. gwałtu lub kazirodztwa). 

Kosiniak-Kamysz: podejmiemy się zmiany ordynacji wyborczej, by była większa partycypacja

Podejmiemy się zmiany ordynacji wyborczej, by była większa partycypacja i więcej demokracji bezpośredniej - powiedział we wtorek wicepremier, szef MON, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że jest to wyzwanie dla koalicji.

Wicepremier powiedział o zmianie ordynacji wyborczej odpowiadając podczas Campusu Polska Przyszłości jednemu z uczestników z Wielkopolski, który mówiąc, że głosował na Trzecią Drogę przeprosił za to. Podkreślił, że głosując na swego kandydata Ewę Schaedler, poparł też w ten sposób Jacka Tomczaka, człowieka PSL, który porównał osoby społeczności LGBT do zoofilii.

Szef PSL odpowiedział uczestnikowi, że jego głos nie został zmarnowany, bo kandydatka, na którą oddał głos weszła do Sejmu.

"Jakby ruch Polska 2050 i Szymon Hołowni startowali osobno, to rozdrobnienie byłoby na opozycji bardzo duże i może w Sejmie nie byłoby tylu posłów a może w ogóle byłoby trudno z przekroczeniem progu i byłaby inna rzeczywistość i PiS by dalej rządził" - powiedział szef PSL.

Jak przyznał na jednej liście są wówczas osoby z różnych partii mających inne poglądy.

"Zmieńmy ordynację wyborczą, byśmy mogli wybierać tylko i wyłącznie w jednomandatowych okręgach wyborczych. To rozwiązuje problem, może nie do końca bo się tworzą dwa bloki. Tego czego ja bym był zwolennikiem to mix ordynacji większościowej pomieszanej z jednomandatową i ona jest w stanie zmienić ten system" - powiedział. "To system powoduje, że takie bloki trzeba tworzyć" - podkreślił wicepremier.

Jak zaznaczył, trzeba zmienić ordynację w całości i pomyśleć o podziale okręgów, bo jest niesprawiedliwy.

"Mamy okręg Warszawa, gdzie jest 20 mandatów i mamy okręg Częstochowa gdzie jest 7 mandatów. Realny próg wyborczy w Częstochowie jest 12-13 procent poparcia, w Warszawie nie musisz dobić 5 proc. i masz posła w Sejmie" - zauważył.

Podkreślił, że "jest wyzwanie dla naszej koalicji". "I my się podejmiemy zmiany ordynacji wyborczej, by zapewniła większą partycypację i większą demokrację bezpośrednią" - zadeklarował Kosiniak-Kamysz.

Szef MON: konstytucja zobowiązuje nas do obrony granic

Ludzie na granicy, którzy potrzebują pomocy, otrzymują ją – zapewnił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak -Kamysz. Jak dodał, większość ludzi dziś nielegalnie przekraczających granicę jest agresywnych i chamskich.

Wicepremier dodał, że w tej kwestii ma identyczne zdanie jak Donald Tusk, który mówił, że trudno pogodzić ochronę granicy z humanitarnym postępowaniem.

„Po drugiej stronie granicy przychodzą terroryści, którzy chcą napaść na nasz dom. Po drugiej stronie przychodzą ludzie, którzy zabili sierżanta Mateusza Sitka - bohatera Rzeczpospolitej, żołnierza Wojska Polskiego. Jeśli po drugiej stronie stoją ludzie, którzy potrzebują pomocy to strażnicy graniczni udzielają tej pomocy" - mówił we wtorek na Campus Polska Przyszłości wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Dziękował też szpitalowi w Hajnówce i organizacjom pozarządowym za niesienie pomocy tym nielegalnie przekraczającym granicę, którzy tej pomocy potrzebują.

Kosiniak-Kamysz powiedział, że zdecydowana większość ludzi przekraczających dziś polsko-białoruską granicę to ludzie nastawieni na atakowanie funkcjonariuszy, że atakują oni Polaków słownie i fizycznie, że mają m.in. noże. "Nie spoczniemy, póki nie złapiemy – i obiecuję to – wszystkim rodzinom żołnierzy Wojska Polskiego, straży granicznej – nie spoczniemy, póki morderców polskiego żołnierza nie złapiemy i nie ukarzemy. To jest moja odpowiedzialność" - podkreślał szef MON.

"Konstytucja zobowiązuje nas do ochrony granic. Musimy dbać o nasz dom. Nie pozwolimy na zniszczenie naszego domu przez reżimy, które życzą nam jak najgorzej, które chcą zniszczyć naszą cywilizację, demokrację i wolność. Na to nie pozwolimy i będziemy (temu) radykalnie przeciwdziałać" - zapowiedział i wskazał, że inne kraje, np. Finlandia, wprowadzają podobne do Polski zasady obrony własnych granic.

Kosiniak-Kamysz przyznał też, że w ostatnim czasie w Europie obserwowana jest "nieprawdopodobna fala sabotażu, dywersji i ataków na różnego rodzaju obiekty". Wskazał, że do takich zdarzeń dochodzi m.in. w Niemczech, Czechach, na Litwie, we Francji. "Jeżeli chcemy, żeby kolejne pokolenia miały możliwość wdrażania swoich pomysłów, naszą wizję świata musimy ochronić" - podkreślił.

Minister nawiązał do piątkowego spotkania na Campusie premiera Tuska, który także był pytany o sytuację na granicy z Białorusią. Zapewnił, że wspólnie z Tuskiem mówią jednym głosem i będą się w tej kwestii wspierać.

Tusk w piątek mówił m.in., że trudno znaleźć pomost między skutecznością ochrony granicy, a humanitarnym postępowaniem. „Pierwszym zadaniem ludzi, którzy biorą odpowiedzialność za bezpieczeństwo państwa, jest pilnowanie granicy i ochrona terytorium kraju” – powiedział wówczas premier.

Od 13 czerwca na ok. 60-kilometrowym odcinku granicy z Białorusią w powiecie hajnowskim (woj. podlaskie) obowiązuje strefa objęta zakazem przebywania. Na ponad 40 km nie wolno przebywać w pasie o szerokości 200 metrów od linii granicy, na 16 km pas ma ok. 2 km szerokości.

Według ruchu Grupa Granica od początku kryzysu humanitarnego na granicy UE z Białorusią zginęło co najmniej 130 osób.

Ostatniego dnia sierpnia wejdzie w życie ustawa, która zwalnia żołnierzy i funkcjonariuszy z odpowiedzialności za użycie broni i środków przymusu bezpośredniego niezgodnie z zasadami w określonych warunkach w działaniach na granicy państwa.

W czerwcu zmarł żołnierz raniony kilka dni wcześniej przy granicy przez mężczyznę, który wraz z innymi usiłować sforsować zaporę

Kosiniak-Kamysz: systemy dronowe i antydronowe to mój priorytet

Dziś podjęliśmy decyzję o poszukiwaniu i weryfikacji, czy naprawdę przekroczono polską przestrzeń powietrzną, i czy coś się znajduje na terytorium Polski, np. bezzałogowy statek powietrzny, bo takie mamy podejrzenie. Weryfikujemy to i szukamy - powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

Szef MON podkreślił też, że uważa za konieczne utworzenie wojsk dronowych.

W poniedziałek o godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród wleciał na terytorium Polski obiekt powietrzny; prawdopodobnie wciąż znajduje się na terytorium Polski; trwają poszukiwania. We wtorek ponad 100 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej jest zaangażowanych w poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego na terenie gminy Tyszowce (Lubelskie).

"Dzisiaj trzeba wykluczyć lub potwierdzić, czy był obiekt i jakiego rodzaju to obiekt był. Musi się to odbywać zgodnie z prawem i procedurami" - powiedział dziennikarzom na Campus Polska Przyszłości szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

"Sprawdzamy każdy ślad i weryfikujemy. Dziś podjęliśmy decyzję o poszukiwaniu i weryfikacji. Żeby zweryfikować, czy naprawdę przekroczono polską przestrzeń powietrzną i coś się znajduje na terytorium Polski, np. bezzałogowy statek powietrzny, bo takie mamy podejrzenie. Weryfikujemy to i mówimy wprost: szukamy" - mówił szef MON podczas panelu na Campusie. Jak podkreślił, w przeciwieństwie do poprzedników nikt nie ukrył tej informacji.

"Szukamy, żebyśmy mieli to bezpieczeństwo zapewnione" - dodał minister. Zapowiedział, że z tego wydarzenia zostanie sporządzony raport, a cała sytuacja będzie skonsultowana z sojusznikami z NATO.

Kosiniak-Kamysz pytany, czy to wydarzenie nie wskazuje na to, że trzeba utworzyć wojska dronowe odpowiedział: "systemy dronowe i antydronowe to jest mój priorytet na tę kadencję i to jest sprawa bardzo ważna".

"Widzimy jak się zmienia pole walki, jak się zmienia sprzęt używany w Ukrainie. Powołujemy też specjalną komórkę w Ministerstwie do analizowania tego wszystkiego. Jest ona w Sztabie, ale też w Ministerstwie Analizowania Działań Zbrojnych na Ukrainie. To są wnioski, które wyciągamy, jaka broń będzie najbardziej użyteczna i też będziemy modyfikować nasze działania związane z transformacją armii" - zapowiedział Kosiniak-Kamysz.

Zarówno podczas panelu, jak i rozmowy z dziennikarzami szef MON zapewnił, że polskie wojsko było gotowe na zestrzelenie obiektu, który wleciał do polskiej przestrzeni powietrznej. Kosiniak-Kamysz powoływał się na Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała Macieja Klisza.

"Jesteśmy państwem, które nie jest objęte strefą działań wojennych. Polska nie jest w stanie wojny, jest stan pokoju. W stanie pokoju są inne zasady użycia broni, zestrzeliwania statku powietrznego, niż w czasie wojny, bo trzeba zweryfikować, czy to nie jest np. awionetka. Nie można się posłużyć wyłącznie radarem, jednym odczytem, tylko muszą być spełnione określone przesłanki, które są bardzo precyzyjne dla tych, którzy podejmują konkretne decyzje" - mówił na panelu Kosiniak-Kamysz.

"Wczoraj była pełna gotowość, zmienione zasady nie tylko informowania, ale i postępowania w tym względzie. Chcę podziękować naszym sojusznikom, bo ich wsparcie jest nieocenione" - dodał szef MON. Podziękował też dowódcy operacyjnemu, szefowi sztabu i wszystkim dowódcom i żołnierzom. "Podzieliliśmy się zadaniami i każdy ma swoja odpowiedzialność. To dowódca operacyjny podejmuje rożnego rodzaju decyzje związane z ochroną polskiego nieba we współdziałaniu z ministrem obrony narodowej. To współdziałanie jest" - zapewnił.

Rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) ppłk Jacek Goryszewski dopytywany w poniedziałek przez PAP o rodzaj poszukiwanego obiektu powietrznego wskazywał, że trajektoria lotu, jego prędkość i wysokość, z jaką się poruszał pozwala domniemywać, że był to bezzałogowy statek powietrzny, np. typu Shahed, jakiego używają Rosjanie atakując Ukrainę. „Nie doszło do wizualizacji tego obiektu, więc nie mamy stuprocentowej pewności” – zaznaczył Goryszewski.

W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosja zaatakowała zmasowanym ostrzałem rakietowym piętnaście obwodów Ukrainy. Wybuchy słychać było w sąsiadującym z Polską obwodzie lwowskim oraz oddalonym o godzinę drogi od granicy Łucku, gdzie w wyniku ataku uszkodzony został m.in. budynek mieszkalny. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych podał, że Rosja wystrzeliła ponad setkę rakiet różnych typów i około 100 dronów-kamikadze Shahed.

Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę. W listopadzie 2022 r. we wsi Przewodów w woj. lubelskim spadł pocisk, zabijając dwie osoby. Z kolei w grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 r. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainy, ale opuszczały ją nie spadając na terytorium Polski.

grg/