Królewska para spędzi w Australii sześć dni - choć pierwsze oficjalne spotkania zaplanowane są na niedzielę, żeby dać możliwość odpoczynku po długiej podróży - a następnie na trzy dni uda się na wyspy Samoa, gdzie odbędzie się szczyt przywódców państw Wspólnoty Narodów.
Choć sam fakt, iż podróż doszła do skutku - co początkowo stało pod znakiem zapytania - jest dowodem postępów w leczeniu nowotworu, jej plan różni się od 16 poprzednich wizyt w Australii, które Karol złożył jako następca tronu. Wizyta ma być mniej wyczerpująca, nie są zaplanowane wieczorne bankiety ani żadne aktywności w godzinach wieczornych.
W programie wizyty są natomiast odwiedziny w Narodowym Ogrodzie Botanicznym, w którym znajduje się największa na świecie żywa kolekcja rodzimych endemicznych roślin australijskich, w centrum zapobiegania pożarom buszu oraz spotkanie z prof. Georginą Long i prof. Richardem Scolyerem, dwójką czołowych australijskich naukowców zajmujących się zwalczeniem czerniaka, będącego najczęstszym nowotworem w Australii. Ten ostatni punkt jest oczywiście związany z tym, że w lutym tego roku Pałac Buckingham poinformował o wykryciu u 75-letniego Karola III nowotworu, z powodu którego na pewien czas monarcha wycofał się z udziału w publicznych wydarzeniach.
Wizyta brytyjskiej pary królewskiej w Australii nieuchronnie jest przyczynkiem do debaty o konstytucyjnym statusie tego kraju i ewentualnym zastąpieniu brytyjskiego monarchy w roli głowy państwa przez pochodzącego z wyboru prezydenta. Ale nawet premier Anthony Albanese, który jest zaprzysięgłym republikaninem, przyznaje, że nie jest to teraz najpilniejsza sprawa dla kraju. Jak pokazują badania opinii publicznej, także dla zwykłych Australijczyków ważniejsze są takie tematy jak koszty życia, stan gospodarki, stan służby zdrowia czy ekspansywna polityka Chin.
bjn/ kar/ sma/