Krzysztof "Diablo" Włodarczyk o galach FAME MMA: to nie mój świat [WYWIAD, WIDEO]

2024-11-21 22:41 aktualizacja: 2024-11-22, 08:43
Brak szacunku człowieka do człowieka i ubliżanie sobie nawzajem. To mi nie pasuje, to nie mój świat. W boksie jesteśmy pełni szacunku do siebie - powiedział PAP Krzysztof "Diablo" Włodarczyk, mistrz świata WBC, odnosząc się do popularności gal FAME MMA.

PAP: Czy jak się człowiek bije za grube pieniądze, to mniej boli?

Krzysztof "Diablo" Włodarczyk: Każdy wybiera swoją ścieżkę życia - może być zapaśnikiem, pięściarzem, wrestlerem, czy kimkolwiek innym. Wybierając tę ścieżkę trzeba sobie uświadomić, że może z nią być związany ból. Więc może zaboleć, ale rolą naszej głowy, naszego mózgu, jest to, żeby nie czuć tego bólu. Postarać się nie wpuścić do głowy, że cokolwiek boli. No bo wiadomo, że są takie ciosy, że nieraz nie można ustać, ale staramy się wytrzymać.

PAP: Podobno gęba nie szklanka, nie rozbije się. Ile razy miał pan złamany nos?

K.D.W.: Mój nos jest bodajże najbardziej obity, a obite kości często tworzą - nie u wszystkich, ale akurat u mnie tak jest - okostną, czyli dodatkową warstwę, która chroni wrażliwe części ciała. A nos miałem chyba ze dwa razy złamany. Przy czym raz to był totalny przypadek. Trenowałem na siłowni, rozkojarzyłem się i uderzyłem w nos odważnikiem. Nie ma o czym mówić, moja wina. Kolega, który ze mną był, zapakował mnie do auta i zawiózł do szpitala. Prześwietlili mnie i wyszło, że nos jest pęknięty, ale bez przemieszczenia.

PAP: W Polsce od 2018 roku są bardzo popularne gale FAME MMA, to dla mnie bardzo ciekawe zjawisko społeczne. Jak pan sądzi, co ludzi w nich najbardziej kręci?

K.D.W.: Myślę, że kręci ich szaleństwo, które się tam się odbywa. Brak szacunku człowieka do człowieka i ubliżanie sobie nawzajem. To mi nie pasuje, to nie mój świat. W boksie jesteśmy pełni szacunku do siebie nawzajem, pomimo zaciętej walki w ringu człowiek ma respekt do przeciwnika. Więc tego rodzaju rozrywki nie uważam za sport. Ale wszystko mija, dlatego i to pewnie za jakiś czas minie. Moda się skończy i przyjedzie coś nowego. Boks od wieków utrzymuje swoją prestiżową pozycję w świecie sportu.

PAP: W tych galach są bardzo duże pieniądze. Kto je płaci?

K.D.W.: Ci wszyscy, którzy to oglądają i wykupują. Można powiedzieć, że ci ludzie pożądają trochę innego przedstawienia, nie bardzo sportowego, ale takiego, które zawiera w sobie nutę szaleństwa. Chcą w tym wszystkim być, pośmiać się, zjednoczyć w tym rytuale. Ale powiem pani, że mam szczerą nadzieję, iż młodzież odnajdzie prawdziwe wartości w jakościowym sporcie, który oprócz walorów fizycznych, kształtuje wartości i dobre moralne postawy. Tego dziś bardzo potrzeba. Kiedy robię seminaria i jeżdżę po szkołach w całej Polsce, to spotykam młodzież, która chce już czegoś innego. Widzę w młodych ludziach nadzieję i chęć. Jestem dobrej myśli.

PAP: Nie brał pan nigdy udziału w takiej gali?

K.D.W.: Miałem propozycję, ale nie doszło do mojego występu, pomińmy szczegóły. Choć trochę żałuję, bo mój przeciwnik, Jarek, był dobrym przeciwnikiem, szanuję go. I oczywiście żałuję, że sprzed nosa mi przeszły dobre pieniądze.

PAP: A ile to było?

K.D.W.: Pomidor.

PAP: No dobra, tu nie wyszło, więc co będzie pan dalej robił ze swoim życiem?

K.D.W.: Mam propozycję, to jeszcze za mocno powiedziane, ale jest szansa, bardzo duża, że nadejdzie walka międzynarodowa o duży tytuł. Przygotowuję się teraz intensywnie, mocne treningi i sparingi. Mam nadzieję, że dojdzie ona do skutku w ciągu 2-3 miesięcy. Dlatego również nie wystąpiłem na ostatniej gali Knockout ProMotion we Wrocławiu.

PAP: Jak pan się do tej walki przygotowuje?

K.D.W.: Trenuję codziennie. W poniedziałek dwa razy dziennie, we wtorek raz, w środę dwa razy, w czwartek raz, w piątek dwa razy i w sobotę raz. Te treningi sobie modyfikuję, w niedzielę wypoczywam, ale jeśli uznam, że nie zrobiłem wszystkiego, jak trzeba, to pracuję więcej, np. dodaję sobie jeszcze jeden bieg. Ale gdybyście chcieli zobaczyć, jak pracuję, to zapraszam do siebie, na moje treningi.

PAP: Przyjmujemy zaproszenie, proszę tylko zadzwonić. Ale teraz jeszcze jedno pytanie: stosuje pan jakąś specjalną dietę?

K.D.W.: Moja dieta to głównie zdrowe i odżywcze dla mięśni jedzenie. Całkowicie odrzucam niezdrowe przekąski, słodycze i jedzenie przetworzone. U mnie, żeby osiągnąć optymalną dla mnie masę ciała potrzebuję prostych składników, bez udziwnień. W każdym sporcie zawodowym bardzo ważna jest również suplementacja, którą stosuję od lat.

Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)

mir/ jann/ mow/gn/