Kucharska-Dziedzic: za gwałt odpowiada zawsze gwałciciel

2024-03-06 08:58 aktualizacja: 2024-03-07, 09:33
Anita Kucharska-Dziedzic Fot. PAP/Kalbar
Anita Kucharska-Dziedzic Fot. PAP/Kalbar
Mamy przestać się zastanawiać czy jakaś część winy za zgwałcenie leży po stronie osoby pokrzywdzonej. Za gwałt odpowiada zawsze gwałciciel - mówiła w Studiu PAP Anita Kucharska-Dziedzic, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy.

W czwartek posłowie mają przeprowadzić pierwsze czytanie poselskiego projektu nowelizacji Kodeksu karnego. Zmianie ma ulec m.in. brzmienie art. 197 Kk, który dotyczy definicji gwałtu. Po zmianie za gwałt uznawane będzie doprowadzenie do obcowania płciowego bez wcześniejszego wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody.

Pytana w środę w Studiu PAP o te zmiany w przepisach wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic podkreśliła, że w Polsce proces policyjno-prokuratorsko-sądowy został doprowadzony do absurdu, "bo jakimś dziwnym trafem w przypadku zgwałcenia szuka się jakichś okoliczności obciążających osobę pokrzywdzoną".

"Za gwałt odpowiada zawsze gwałciciel. W związku z tym prokurator przestanie się zastanawiać czy osoba pokrzywdzona była piękna, młoda czy była samotna w centrum miasta i czy krzyczała czy nie krzyczała" - powiedziała.

"To jest naprawdę kluczowe, żebyśmy przestali stosować w naszym systemie prawnym coś, co nazywa się z angielska 'victim blaming' czyli obwiniania osoby pokrzywdzonej" - dodała Kucharska-Dziedzic. Zapewniła, że wybiera się na marsz milczenia, organizowany w środę w Warszawie po śmierci 25-letniej Białorusinki Lizawiety, która pod koniec lutego została zaatakowana w centrum miasta. "Zgwałcenie w polskim prawie obecnie to nie jest zbrodnia to jest występek. I gdyby ten mężczyzna (sprawca ataku - przy. PAP) Lizawiety by nie skatował, finalnie by jej nie zabił, tylko ją w tej bramie zgwałcił, to jako ktoś, kto nie miał na sumieniu żadnych czynów kryminalnych o podłożu seksualnym, najprawdopodobniej otrzymałby wyrok z zawieszeniu" - podkreśliła Kucharska-Dziedzic

Jej zdaniem niewykluczone są kolejne zmiany w przepisach. Jak mówiła PAP "każdy stosunek z osobą małoletnią mógłby zostać uznany za gwałt". "Nie wykluczamy rozszerzania tych przepisów" - dodała.

Anita Kucharska-Dziedzic odniosła się też do decyzji marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który poinformował, że projekty dotyczące aborcji będą procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych.

"Marszałek Hołownia zyskał wsparcie wicemarszałka Bosaka. Lewica i Koalicja Obywatelska były konsekwentne i mówiły o tym, że te projekty powinny trafić pod obrady Sejmu. W związku z tym narodziła nam się nowa koalicja sejmowa. Mam nadzieję, że jest tylko chwilowa i mam nadzieję, że pan marszałek Hołownia zobaczy, że wspólny front z Konfederacją to nie jest coś co służy Trzeciej Drodze" - mówiła

"Kobiety od 30 lat słyszą, że nie będzie się debatowało na temat ich prawa, bo są jakieś wybory. Że są jakieś sprawy ważniejsze. I kobiety ciągle słyszą, że ich bezpieczeństwo, ich podmiotowość nie jest najważniejszym tematem dla polityków. I w tej chwili dzielimy się na te kobiety, które są głęboko zawiedzione i na te, które są wściekłe. Innych reakcji myślę nie ma" - powiedziała.

Kucharska-Dziedzic dodała, że jej zdaniem temat aborcji wybrzmi w tej kampanii samorządowej, bo szpitalami zarządzają albo samorządy wojewódzkie albo samorządy powiatowe. "Wyborcy będą pytać czy ten polityk czy polityczka zapewni realizację wszystkich usług medyczny w szpitalu, czy zatrudniając konkretnych lekarzy będą się kierować ich kompetencjami czy klauzulą sumienia" - mówiła.

W listopadzie zeszłego roku Lewica złożyła dwa projekty ustaw w sprawie liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.

Pod koniec stycznia br. do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.

Oprócz tych projektów pod koniec lutego Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) złożyły w Sejmie projekt ustawy, który odwraca wyrok TK z 2020 r. w sprawie przepisów dot. aborcji. Politycy TD zapowiedzieli też wniosek dotyczący referendum w tej sprawie.

Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.(PAP)

autor: Jarema Jamrożek

kno/