„Wynajęli cały nowojorski hotel Plaza, którego w tamtym czasie byłem właścicielem. Błagali mnie, żebym wystąpił w ich filmie, ale nie chciałem tego robić, bo byłem bardzo zajęty. Byli bardzo mili, ale przede wszystkim uporczywi. Zgodziłem się, a reszta jest historią. To małe cameo wystartowało niczym rakieta, a film okazał się wielkim sukcesem. Wciąż nim jest, szczególnie w okresie świąt Bożego Narodzenia. Ludzie dzwonią do mnie za każdym razem, gdy leci w telewizji” – napisał Trump na platformie społecznościowej „Truth Social”.
Były prezydent odniósł się w ten sposób do twierdzenia Chrisa Columbusa, który o występie Trumpa wspomniał w 2020 roku w rozmowie z „Business Insider”. Ekipa zdecydowała się kręcić w hotelu Plaza, gdyż jego odtworzenie na planie za pomocą scenografii było niemożliwe. Filmowcy byli przekonani, że wystarczy uiścić stosowną opłatę, jednak Trump miał jeszcze jeden warunek. „Powiedzieli, że wynajmą nam hotel, jeśli Trump pojawi się w filmie. Zgodziliśmy się na to, a podczas seansów testowych wydarzyła się rzecz dziwna. Ludzie wiwatowali na widok Trumpa. Powiedziałem więc mojemu montażyście, żeby go nie wycinać, co nie zmienia faktu, że siłą wepchnął się do filmu” – wspominał Columbus.
„Trudno być dalej od prawdy. Moje cameo pomogło odnieść filmowi sukces. Skoro jednak uważają, że siłą się tam wepchałem, czemu trzymają mnie w swoim filmie od trzydziestu lat? Tylko dlatego, że świetnie robię temu filmowi! To tylko kolejny hollywoodzki koleś szuka szybkiej okazji na poprawę swojego wizerunku używając do tego mojego nazwiska” – zaprzecza opowieści Columbusa były prezydent USA. (PAP Life)
ep/