"Kumoterstwo, kolesiostwo i łapówki, bo to normalne". Prokurator o działalności byłego posła i jego znajomych

2024-04-22 17:35 aktualizacja: 2024-04-25, 14:42
Zbiór karny i łańcuch sędziowski Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Zbiór karny i łańcuch sędziowski Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Kary 4,5 roku więzienia domaga się prokurator dla oskarżonego o korupcję byłego posła PiS Grzegorza J., dla trzech pozostałych oskarżonych – kar pozbawienia wolności w zawieszeniu. Obrona, według której do zachowań korupcyjnych nie doszło, wniosła o uniewinnienie.

W poniedziałek Sąd Rejonowy w Rybniku wysłuchał mów końcowych w tym procesie. Wyrok ogłosi 6 maja.

Grzegorz J. odpowiada za przyjmowanie łapówek w zamian za rekomendowanie i przyczynianie się do zatrudnienia różnych osób w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Nie przyznaje się do winy. Wraz z nim na ławie oskarżonych odpowiada trzech innych mężczyzn.

Prokurator Tomasz Stelmasiak z lubelskiego wydziału Prokuratury Krajowej, który uczestniczył w rozprawie w formie wideokonferencji, wyraził przekonanie, że proces potwierdził popełnienie przez oskarżonych zarzucanych im przestępstw. Jak opisywał, istniała grupa osób powiązanych m.in. towarzysko i wspierających się nawzajem w załatwieniu różnych spraw, np. stanowisk w radach nadzorczych. "Osoby te trudno nazwać fachowcami, które mogłyby pełnić funkcje w spółkach prawa handlowego" - dodał. Łączący oskarżonych układ określał jako "kumoterstwo" i "kolesiostwo".

"Grzegorz J. był uważny w środowisku za wszechmogącego, a przynajmniej kreującego się na taką osobę" - powiedział oskarżyciel. Według prokuratora, J. przyjmował korzyści majątkowe w zamian za rekomendowanie różnych osób na stanowiska czy załatwianie kontraktów, co potwierdzili świadkowie, którzy opisali przestępczy proceder i dzięki temu skorzystali z klauzuli bezkarności. Łapówki były przekazywane, bo tak "należało", było to w tym środowisku "normalne" - mówił oskarżyciel.

Dla Grzegorza J. zażądał kary łącznej 4,5 roku więzienia, 140 tys. zł grzywny, chce też dla niego zakazu zajmowania stanowisk m.in. w organach państwowych, samorządowych i spółkach prawa handlowego na 15 lat, podania wyroku do publicznej wiadomości i przepadku korzyści z przestępstw. Dla pozostałych oskarżonych Stelmasiak wniósł m.in. o kary roku więzienia w zawieszeniu, grzywny i zakaz pełnienia określonych stanowisk.

Obrońca: każda działalność polityczna opiera się na systemie rekomendacji

Obrona przekonywała, że w tej sprawie trudno przypisać komukolwiek korupcję. "Każda działalność polityczna opiera się na systemie rekomendacji, jest on powszechny i dopuszczalny z punktu widzenia prawa. Ktoś te osoby zatrudniał w spółkach, przecież nie J." - zaznaczył mec. Wojciech Bergier, jeden z obrońców J. Jak przekonywał, w jednym przypadku to, co według oskarżenia miało być łapówką dla jego klienta, było w istocie zwrotem długu, a w innym - z przekazanych posłowi pieniędzy zakupiono cegiełki na budowę pomnika Lecha i Marii Kaczyńskich.

Wbrew stanowisku prokuratora, obrońcy przekonywali, że to nie sami świadkowie oskarżenia przyszli do CBA, by złożyć zeznania obciążające J. i innych oskarżonych; to CBA zgłosiło się do tych świadków, wcześniej prowadząc działania operacyjne. Później – twierdzi obrona – sugerowano im treść zeznań, manipulowano nimi i wywierano psychologiczną presję. Według mec. Bergiera, jednemu ze świadków agenci Biura mówili, że "trzeba zniszczyć J.". Dopiero w sądzie mogli oni mówić swobodnie, co skutkowało zmianą treści zeznań – przekonywała obrona. "Twierdzenie, że J. jest głową ośmiornicy działającej na Śląsku jest absurdalne i nie dziwię się, że obecna władza chce zlikwidować CBA" - mówił jeden z adwokatów.

Sam Grzegorz J. w swojej końcowej mowie oświadczył, że nigdy nie przyjął ani nawet nie żądał żadnej korzyści majątkowej i że zawsze kierował się słowami przysięgi poselskiej. Swoje zainteresowanie działalnością spółek z udziałem Skarbu Państwa tłumaczył tym, że poseł powinien interesować się takimi sprawami i podejmować "interwencje".

Jeszcze przed wysłuchaniem mów końcowych sąd odrzucił złożony przed kilkoma tygodniami wniosek prokuratora, który chciał dołączenia do akt sprawy z kontroli operacyjnej CBA Dawida Ż., który także jest świadkiem procesie. Sąd uznał, że wniosek oskarżenia zmierza do przedłużenia postępowania i mógł zostać złożony znacznie wcześniej. Gdyby okazało się, że materiały zostały uzyskane za pomocą oprogramowania Pegasus, zachodziłyby wątpliwości co do ich legalności - dodawała sędzia Agnieszka Bierza. Sąd nie zgodził się też na częściowe wyłączenie jawności mów końcowych, o co wnosił jeden z obrońców.

Grzegorz J., który był posłem w latach 2005-19, został zatrzymany przez CBA w styczniu 2022 r. pod zarzutem przyjmowania korzyści majątkowych w związku z pełnieniem funkcji publicznej w latach 2016-18 oraz powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych i podejmowania się w zamian za łapówki pośrednictwa w załatwieniu spraw.

Niedługo później w tym samym śledztwie zatrzymano trzy inne osoby - przedsiębiorców, którzy w zamian za doprowadzenie do zawarcia umów z przedsiębiorstwem państwowym na wykonanie prac remontowo-budowlanych mieli złożyć obietnicę uzyskania korzyści majątkowych między innymi b. posłowi. Michał G., Jarosław J. i Karol S. usłyszeli zarzuty złożenia obietnicy udzielenia korzyści majątkowej dyrektorowi państwowego przedsiębiorstwa produkcyjnego z siedzibą w Raciborzu w zamian za przychylne decyzje w przedmiocie realizacji i kontynuowania prac remontowo–budowlanych.

Śledztwo w tej sprawie prowadził lubelski wydział Prokuratury Krajowej, który przedstawił Grzegorzowi J. łącznie sześć zarzutów. Według prokuratury, od czerwca 2017 r. do grudnia 2018 r. w związku z pełnieniem funkcji posła J. przyjmował korzyść majątkową w kwotach od 500 do 1,2 tys. zł - łącznie 5 tys. zł w zamian za rekomendowanie i przyczynienie się do powołania jednej z osób na prezesa spółki zarządzającej liniami kolejowymi.

Z kolei od lutego 2017 r. do maja 2017 r. miał, według aktu oskarżenia, trzykrotnie przyjąć gotówkę, łącznie 6 tys. zł, za rekomendowanie i przyczynienie się do jego powołania jednej z osób na prezesa zarządu spółki z udziałem Skarbu Państwa, specjalizującej się w realizacji szkoleń i kursów zawodowych.

Prokurator oskarżył Grzegorza J. także o to, że od listopada 2016 r. do maja 2017 r. dwukrotnie przyjął łapówkę w łącznej kwocie 1,5 tys. zł w zamian za rekomendowanie i przyczynienie się do powołania kolejnej osoby na członka rady nadzorczej spółki, która świadczy m.in. usługi przewozowe. Wszystkie przedsiębiorstwa są w nadzorze właścicielskim jednej ze spółek górniczych na Śląsku, w której udziały ma Skarb Państwa.

Inny zarzut wobec G. dotyczy utwierdzania od czerwca 2017 do lipca 2018 jednej z osób w przekonaniu o wpływach w Centralnym Zarządzie Służby Więziennej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu jej pozostania na stanowisku tymczasowego kierownika jednego z państwowych przedsiębiorstw w Raciborzu i zapewnieniu jej pełnienia tej funkcji w zamian za korzyść majątkową. Miała ona polegać na zawieraniu przez tę osobę umów na wykonanie prac remontowo-budowlanych ze wskazanymi mu podwykonawcami. W ten sposób w ocenie prokuratury J. przekroczył uprawnienia do podejmowania interwencji poselskiej i działał na szkodę interesu publicznego.

Poseł miał też od lipca do września 2018 r. wpływać na decyzje dotyczące wyboru innego podwykonawcy zobligować do obniżenia marży tego przedsiębiorstwa do poziomu 1 proc. w umowie dotyczącej remontu szpitala aresztu śledczego w jednym ze śląskich miast.

Ostatni zarzut wobec J. dotyczy przyjęcia w maju 2016 r., w związku z pełnieniem funkcji publicznej posła, obietnicy udzielenia korzyści majątkowej przez jedną z osób w zamian za zawarcie przez dyrektora przedsiębiorstwa państwowego z Raciborza umów na wykonanie prac remontowo-budowlanych ze wskazanym mu podwykonawcą.(PAP)

autor: Krzysztof Konopka

mar/