Macron miał nie wykluczyć interwencji wojsk francuskich po stronie Ukrainy odpierającej od ponad dwóch lat inwazję Rosji.
"Pozycja Francji się zmieniła: nie ma już czerwonych linii, nie ma ograniczeń" - powiedział Roussel relacjonując stanowisko Macrona.
Szefowie największych partii opozycyjnych - Fabien Roussel, Jordan Bardella ze Zjednoczenia Narodowego i Eric Ciotti z partii Republikanie - po spotkaniu z Macronem wyrazili obawy wobec strategii prezydenta Francji. Zdaniem Ciottiego stanowisko szefa państwa jest "nieproduktywne, niewłaściwe, wręcz nieodpowiedzialne" i "izoluje nasz kraj" - informuje "Le Monde".
Komentując te reakcje AFP ocenia, że Macron potwierdził swoje wypowiedzi z końca lutego, które wywołały sprzeciw opozycji i krytykę wielu zachodnich sojuszników Kijowa. Macron powiedział wówczas, że kraje zachodnie nie powinny wykluczać wysłania w przyszłości wojsk lądowych na Ukrainę.
Przed czwartkowym spotkaniem Macron spotkał się z byłymi prezydentami Francji, Nicolasem Sarkozym i Francois Hollande'em, którym przedstawił swoją nową strategię wobec wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Hollande po spotkaniu przekazał, że "lepiej jest robić rzeczy nie mówiąc o nich, niż na odwrót", krytykując radykalizm Macrona.
W czwartek Bardella oświadczył, że "rolą Francji jest wyznaczanie granic", które jego zdaniem zostały zatarte, co jest "niesamowicie niebezpieczne dla Francji, ponieważ Rosja jest mocarstwem nuklearnym".
16 lutego Francja i Ukraina podpisały dwustronną umowę o gwarancjach bezpieczeństwa dla Kijowa. Teraz w parlamencie odbędzie się niewiążące głosowanie na jej temat: 12 marca w Zgromadzeniu Narodowym, a 13 marca - w Senacie. Głosowanie to - jak mówił Macron dziennikarzom we wtorek - ma "wyjaśnić stanowiska" w sprawie Ukrainy.
Chodzi tu w szczególności - jak ocenia AFP - o Zjednoczenie Narodowe, czyli dawny Front Narodowy Marine Le Pen. Skrajnie prawicowa formacja otrzymuje w sondażach nawet 30 proc. przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Przedstawiciele władz francuskich systematycznie zarzucają Zjednoczeniu Narodowemu uleganie Rosji. Minister obrony Sebastien Lecornu oświadczył w styczniu, że "znaczna część" tego ugrupowania, a także Francji Nieujarzmionej to "proxy" - siły, za pośrednictwem których oddziałuje Rosja.
Debata w parlamencie zapowiada się na burzliwą nie ze względu na samo porozumienie z Ukrainą, lecz właśnie na sugestie Macrona, że kraje zachodnie nie powinny wykluczać wysłania w przyszłości wojsk lądowych na Ukrainę - ocenia AFP. (PAP)
kno/
arch.