Do szpitalnego oddziału ratunkowego w Tarnowskich Górach zgłosiła się za namową bliskich kobieta w wieku ok. 60 lat. Po przeprowadzonej diagnostyce, pacjentka została skierowana na oddział ginekologiczno-położniczy, gdzie z kolei została zakwalifikowana do zabiegu.
"Operacja trwała 1,5 godziny i zakończyła się powodzeniem – guz został usunięty w całości. Ma to bardzo duże znaczenie dla badania histopatologicznego oraz dalszego leczenia pacjentki" - poinformowała placówka.
Po zakończonym zabiegu, pacjentka żałowała, że tak długo zwlekała z wizytą u ginekologa. Lekarze szacują, że ostatnia wizyta mogła być 5-7 lat temu.
W ostatnich latach, to już trzeci tak wielki guz, który został usunięty podczas zabiegu w WSP. W 2020 r. lekarze usunęli pacjentce 17 kilogramowego guza oraz 6 litrów płynu z jamy otrzewnej. Waga pacjentki spadła wtedy z 88 kilogramów spadła do 63.
Także w 2020 r., szpital poinformował o wycięciu pacjentce, wychodzącego najprawdopodobniej z jajnika, guza o wadze 24 kg i średnicy 60 cm. Medycy byli zaskoczeni wielkością zmiany, udało się ją usunąć w całości. Po badaniu histopatologicznym okazało się, że guz nie był złośliwy.
Szpital poinformował w tamtych zabiegach, a lekarze apelowali do kobiet, by – bez względu na wiek - co najmniej raz w roku odwiedzały gabinet ginekologiczny i poddały się badaniu. Teraz personel dziękuje użytkownikom mediów społecznościowych oraz prasie za udostępnianie tamtego apelu.
"Namawiamy wszystkie pacjentki do regularnych badań profilaktycznych, bowiem to jedyna możliwość, kiedy problemy zdrowotne jesteśmy w stanie wykryć we wczesnym stadium i wówczas należycie pokierować leczeniem" – podkreślił ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego dr Adam Tiszler.
Jak dodał, nie każdy zabieg usunięcia guza kończy się szczęśliwie. (PAP)
Autorka: Julia Szymańska
kgr/