LM siatkarzy. Trener ZAKSY: mamy dużo problemów

2024-02-06 10:47 aktualizacja: 2024-02-06, 11:03
Zawodnicy Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Zawodnicy Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
"Mamy dużo problemów i chyba wszyscy w Polsce o tym wiedzą. Nie zawsze więc będziemy grać bardzo dobrze" - powiedział trener siatkarzy Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle Adam Swaczyna. Liczy, że przed środowym meczem w Lidze Mistrzów "zdrowie wróci do zawodników".

Zdziesiątkowanych przez kontuzje i choroby wicemistrzów Polski czeka niezwykle trudne zadanie. W rewanżowym meczu barażowym o awans do ćwierćfinału LM zmierzą się w Ankarze z Halkbankiem. Obrońcy trofeum w pierwszym spotkaniu wygrali w swojej hali 3:2.

"Z chorobami zmagamy się już od dłuższego czasu. Raz jedna osoba wypada ze składu z tego powodu, raz druga. To pewnie jest konsekwencja tego, że gramy zanim do końca się wyleczymy. Pewnych rzeczy, organizmu nie oszukamy. Dlatego bardzo ciężko prognozować, jakim składem wystąpimy w Ankarze. Sprawy kadrowe u nas bardzo szybko się zmieniają. Jednak bez względu na to w jakim zestawieniu wyjdziemy na boisko, damy z siebie wszystko" - powiedział z kolei kapitan Zaksy Marcin Janusz.

Przyznał, że wielka szkoda, iż nie udało się u siebie wygrać za trzy punkty (czyli 3:0 lub 3:1). W takim wypadku do awansu kędzierzynianom wystarczyłoby wygranie w Turcji dwóch setów.

"Musimy przystąpić do meczu z myślą o jego wygraniu" - dodał rozgrywający.

Jeśli siatkarze Halkbanku zwyciężą 3:0 lub 3:1, to oni awansują, natomiast wynik 3:2 spowoduje, że ćwierćfinalistę wyłoni "złoty set", rozgrywany do 15.

W ostatnim meczu przeciwko Asseco Resovii Rzeszów w zespole z Kędzierzyna-Koźla nie zagrali Bartosz Bednorz, Łukasz Kaczmarek i Korneliusz Banach. Na domiar złego kostkę w tym spotkaniu podkręcił Dmytro Paszycki. Z kolei Daniel Chitigoi był chory, ale pojawił się na boisku. Występ całej piątki w Ankarze stoi pod znakiem zapytania.

Zwycięzca dwumeczu zagra o półfinał z włoskim Lube Civitanova. (PAP)

Autor: Rafał Czerkawski

kgr/