Do tej pory wielu użytkowników języka łotewskiego uważało, że ich język daje im dodatkową barierę ochronną przed kremlowską propagandą - pisze serwis LSM.
W związku z tym, że łatwo jest wychwycić błędy osoby posługującej się łotewskim jako językiem obcym, można bez trudu stwierdzić, że autor danego wpisu tylko podaje się za Łotysza, a w rzeczywistości nie jest to jego język ojczysty. To natomiast może w odbiorcy wzbudzić wątpliwości co do intencji autora danego komentarza.
Według Re:Baltica ta sytuacja może się zmienić, ponieważ putinowska machina propagandowa pracuje nad podniesieniem swoich zdolności językowych i nad zwiększeniem zasięgów.
W ostatnim czasie łotewscy użytkownicy mediów społecznościowych zaobserwowali bezprecedensowy atak botów, podczas którego tysiące kont zaczęło nagle pisać po łotewsku i bronić hokeistów, którzy nadal grają w Rosji. Dzień wcześniej przez internet na Łotwie przelała się fala oburzenia w związku występem hokeistów w Kazaniu.
Centrum Eksperckie NATO ds. Komunikacji Strategicznej w Rydze oszacowało, że wiadomości po łotewsku publikowało w ramach tej operacji ponad tysiąc botów. Janis Sarts, dyrektor Centrum Re:Baltica, powiedział, że ośrodek analizuje działania trolli na Twitterze (obecnie X) od siedmiu lat i był to pierwszy raz, gdy operacja w języku łotewskim była przeprowadzona na taką skalę.
Według Sartsa jej celem było albo wybielenie rozgrywek albo była to "próba" przed wyborami do PE. Jak ostrzegł, mimo że "te działania mogą wydawać się prymitywne, to są tylko czubkiem góry lodowej". "Następny etap może obejmować bardziej skomplikowaną taktykę, np. z użyciem ChatGPT, dzięki czemu tweety będą wydawać się jeszcze bardziej autentyczne" - wyjaśnił ekspert, apelując o czujność.
Z Rygi Natalia Dziurdzińska (PAP)
kh/