Lubnauer: zmiany w zakresie obowiązkowych prac domowych są powiązane z odchudzaniem podstawy programowej

2024-01-31 18:28 aktualizacja: 2024-02-01, 11:17
Katarzyna Lubnauer. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Katarzyna Lubnauer. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Odchudzenie podstawy programowej da nauczycielom większą autonomię, pozwoli też znaleźć czas na dokładniejsze tłumaczenie uczniom trudniejszych zagadnień, na powtarzanie i utrwalanie wiedzy na lekcjach. Jest to powiązane ze zmianami w zakresie obowiązkowych prac domowych w szkole podstawowej wyjaśniła wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer w rozmowie z PAP.

W rozporządzeniu w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego (nazywanym zwyczajowo podstawą programową kształcenia ogólnego) opisane jest to, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym (każdy przedmiot opisany jest osobno). Programy nauczania i podręczniki muszą być zgodne z podstawą, a nauczyciel ma obowiązek realizacji wszystkich treści w niej zawartych.

Zmiany w podstawie programowej Koalicja Obywatelska zapowiadała już w kampanii wyborczej i wymieniła je wśród "100 konkretów na 100 dni". Minister edukacji Barbara Nowacka zaraz po objęciu urzędu zapowiedziała "odchudzenie" podstawy programowej. Wskazała, że jest to jednym z priorytetów rządu.

"Już pracują zespoły przedmiotowe" - powiedziała wiceminister Katarzyna Lubnauer w rozmowie z PAP. Poinformowała, że zespoły jeszcze w pierwszej połowie lutego powinny przygotować projekty odchudzonych podstaw programowych dla danych przedmiotów.

"Ważne jest, by nauczyciel miał większą autonomię. Nauczyciel musi mieć na lekcjach czas, żeby powtarzać, rozwijać pewne tematy, a inne omówić dwukrotnie, jeżeli oceni, że jest taka potrzeba. Miejscem zdobywania wiedzy z zakresu podstawy programowej powinna być szkoła" - powiedziała wiceminister tłumacząc, dlaczego działania w tym zakresie są takie ważne. Wskazała też na zapowiedziane odejście od obowiązkowych prac domowych w szkole podstawowej. Jak tłumaczyła, nauczyciele nierzadko nie są w stanie zrealizować materiału na lekcji, w związku z czym muszą go realizować w postaci prac domowych. Jak podkreśliła, na problem zbyt obciążających uczniów prac domowych już dawno uwagę zwracał Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Rzecznik Praw Dziecka.

Wiceminister zwróciła uwagę, że nie każdy uczeń – a mowa o najmłodszych - ma w domu wystarczającą pomoc w odrabianiu prac domowych. Zauważyła, że jeden uczeń ma dobrze wykształconego rodzica, który mu pomoże, inny ma rodzica, którego stać naopłacenie korepetycji, ale są też uczniowie, którzy nie mają wsparcia, są zostawieni sami sobie z zadaniami trudniejszymi, niż były w szkole. „Dlatego w tym zakresie konieczne są zmiany, które przygotowujemy – wyjaśniła minister Lubnauer.

Podkreśliła, że to szkoła ma być podstawowym miejscem zdobywania wiedzy.

Zapytana czy odchudzanie podstawy programowej będzie polegało na ograniczeniu materiału, który uczeń musi opanować w szkole, odpowiedziała, że tak.

Wyjaśniła, że przy odchudzeniu podstawy programowej resort edukacji chce zachować taką samą, jak obecnie, liczbę godzin poszczególnych przedmiotów, dzięki czemu - jak zaznaczyła - nauczyciele będą mieli przestrzeń właśnie na to, by poświęcić więcej czasu na trudniejsze tematy lub by móc regularnie wracać do pewnych tematów. "Na przykład w matematyce to jest bardzo ważne, żeby do pewnych tematów wracać, by mieć pewność, że wszystkie dzieci zrozumiały, pojęły i mogą realnie korzystać z narzędzi, jakie daje matematyka" - powiedziała Lubnauer.

Wskazała, że podstawa programowa to "baza, której nauczyciel musi nauczyć ucznia po to, żeby uczeń potem poradził sobie na egzaminach, ale też w życiu".

"To nie jest tak, jak niektórym się wydaje, że im więcej wiedzy będziemy wtłaczać dzieciom do głów, to będą one więcej wiedziały. Istotna jest wiedza głęboka, czyli to, co dziecko przyswoi w szkole, a potem przez długi czas będzie pamiętać, z czego będzie potrafiło korzystać. Dlatego tak ważne jest powtarzanie i tłumaczenie pewnych trudniejszych zagadnień, dlatego tak ważna jest ta praca w szkole, która realnie wyrównuje szanse. Praca domowa nigdy nie wyrówna szans, bo dzieci mają różne zaplecza domowe, ale też nie zawsze mają pewność czy zadania domowe dobrze wykonały." - dodała.

Zapytana o ile ma być odchudzona podstawa odpowiedziała: "zmierzamy do odchudzenia na poziomie blisko 20 proc. (...) by nauczyciel rzeczywiście dostrzegł różnice". "Ogranicza nas jedna rzecz: odchudzając w tej chwili podstawę programową musimy się liczyć z tym, że nie zmienimy podręczników. W związku tym, to nie może być tak, że jedno zamienimy na drugie, tylko musimy w ramach tego, co jest w podstawie programowej, zmniejszyć zakres, ,czasami doprecyzować wymagania- zaznaczyła Lubnauer. ”Nowa podstawa programowa będzie obowiązywać od 1 września 2024 roku” – zapowiedziała wiceminister.

Katarzyna Lubnauer poinformowała, że MEN zależy na szybkim wprowadzeniu odchudzonej podstawy programowej by móc przystąpić do drugiego etapu zmian, czyli przygotowania nowej podstawy programowej, która wprowadzona ma być z rokiem szkolnym 2026/2027 w szkołach podstawowych, a z rokiem 2028/2029 w szkołach ponadpodstawowych.

"Świat się zmienia. Musimy odpowiedzieć sobie - i to będziemy robić wspólnie z Instytutem Badań Edukacyjnych - jakiego profilu absolwenta polskiej szkoły będziemy potrzebowali w 2038 r." - zauważyła Lubnauer. Wyjaśniła, że edukacja szkolna trwa zwykle 12 lat, stąd uczeń, który rozpocznie naukę w 2026 r., skończy ją właśnie w 2038 r. "To będą już zupełnie inne czasy: czasy sztucznej inteligencji, czasy robotyzacji, czasy innych wyzwań. Jeżeli mamy inne wyzwania, to potrzebujemy innego profilu absolwenta. Ci, którzy wierzą, że szkoła może zatrzymać czas, mylą się, szkoła musi przygotowywać do zmieniającego się świata" - podkreśliła.

Podała, że w nowej podstawie położony zostanie nacisk obok wiedzy na tzw. umiejętności miękkiem.in. na umiejętność pracy w grupie, komunikatywność, umiejętność pracy pod wpływem stresu, kreatywność, krytyczne myślenie, asertywność i empatię.

Wiceminister poinformowała, że obecne odchudzanie podstawy programowej będzie dotyczyło wszystkich przedmiotów egzaminacyjnych, które są na egzaminie ósmoklasisty i na maturze, czyli kilkunastu przedmiotów.

Zaznaczyła, że wprowadzenie odchudzonej podstawy to nie jedyna zmiana, która czeka uczniów z nowym rokiem szkolnym. Wskazała, że po 1 wrześniem 2024 r. przedmiot historia i teraźniejszość zastąpiony zostanie innym przedmiotem. "Tym, co moglibyśmy nazwać edukacją czy wiedzą obywatelską" - powiedziała. Lubnauer przypomniała, że rezygnacja z ideologicznego HiT również zapowiedziana była w "100 konkretach na 100 dni". "Ten rocznik, który jest obecnie w I klasach (szkół ponadpodstawowych - PAP) jest ostatnim rocznikiem, który będzie miał go także w II klasie. Natomiast kolejne roczniki już go nie będą miały" - podała. Podkreśliła, że HiT zostanie zastąpiony przez nowy przedmiot.

Zapytana, czy ten nowy przedmiot będzie zbliżony do dawnego przedmiotu wiedza o społeczeństwie oraz czy będzie miał elementy historii najnowszej tak jak HiT, odpowiedziała: "Na pewno nie chcemy oceniać naszych obecnych przeciwników politycznych i zajmować się polityką, tak jak robiono to na HiT-cie. Natomiast nie da się niewątpliwie abstrahować od pewnych wydarzeń historycznych omawiając różne zagadnienia, które są charakterystyczne dla opisu współczesnego świata i Polski". Zaznaczyła, że trudno np. mówić o apartheidzie nie wspominając o historii Republiki Południowej Afryki.

Lubnauer wyjaśniła, że choć będą w nim odniesienia do wydarzeń historycznych, czy rzeczywistości, to będzie to przedmiot, który będzie pozwalał zrozumieć funkcjonowanie demokracji, rolę konstytucji, wolnych mediów, tego wszystkiego - jak określiła - co nas otacza, jak również ma pomóc w tym, by krytycznie spojrzeć na rzeczywistość i wyrobić sobie własne zdanie. Wskazała, że jednym z ważniejszych wyzwań jest nauczenie młodych ludzi życia w świecie, w którym funkcjonują fake newsy. "Młodzież musi nauczyć się rozróżniać prawdę od fałszu, fake news od rzeczywistości (...) inaczej młodzi ludzie będą bardzo łatwo ulegać manipulacji" - powiedziała.

Zapytana o ekspertów, którzy pracują w zespołach przedmiotowych nad odchudzaniem podstawy podała, że "w niektórych przypadkach, np. przedmiotów ścisłych, są to ci sami eksperci, których powołał poprzedni minister edukacji Przemysław Czarnek, też przymierzając się do odchudzenia zakresu materiału". W innych przypadkach po weryfikacji wybrano ekspertów, którzy w sposób nieideologiczny podejdą do zmian, szczególnie dla takich przedmiotów jak historia czy język polski." - powiedziała.

Jak wskazała są to eksperci powiązani, np. z Centralną Komisją Egzaminacyjną, którzy są nie tylko nauczycielami, ale też egzaminatorami. Wyjaśniła, że jest to ważne, gdyż podstawa musi być spójna z tym, co jest wymagane na egzaminie ósmoklasisty i na maturze. Podkreśliła, że klucz wyboru ekspertów nie jest polityczny.

Wiceminister przypomniała, że od kilku lat, ze względu na pandemię, egzaminy przeprowadzane są na podstawie tzw. zagadnień egzaminacyjnych, a nie na podstawie podstawy programowej. Po raz ostatni na podstawie zagadnień egzaminy będą przeprowadzone wiosną tego roku, a w 2025 r. - tak, jak to jest zapisane w ustawie - egzamin ósmoklasisty i matura mają być przeprowadzone znów na podstawie wymagań z podstawy.

"Wymagania egzaminacyjne będą korespondować z nowymi podstawami programowymi." - powiedziała.

Powtórzyła, że w lutym powinien być gotowy projekt odchudzonej podstawy programowej, który zostanie poddany konsultacjom.

"Chcemy, by wszystkie zmiany, które robimy w Ministerstwie Edukacji Narodowej, były poddane konsultacjom. Czerpiemy również wiedzę z badań (...) w oparciu o analizy naukowe i opinie ekspertów zdecydowaliśmy się na dwa równolegle procesy – ograniczenie prac domowych i zmniejszenie zakresu podstawy programowej, bo jedno jest z drugim ściśle powiązane. Szkoda, że nasi poprzednicy zbyt późno zauważyli problem przeładowanych podstaw programowych i nie wdrożyli zmian w szkołach od tego roku szkolnego. Musimy teraz gonić ten stracony czas." - dodała. 

Lubnauer: wynagrodzenie nauczyciela początkującego oderwie się od wynagrodzenia minimalnego 

Zgodnie z zapowiedziami rządu, wynikające z Karty Nauczyciela średnie wynagrodzenie nauczycieli wzrośnie o ponad 1500 zł brutto. O 30 proc. i 33 proc., zależnie od stopnia awansu zawodowego, wzrosną też stawki minimalne wynagrodzenia zasadniczego.

W piątek 19 stycznia do konsultacji publicznych skierowany został projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia nauczycieli. Z projektu wynika, że minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela z tytułem zawodowym magistra i przygotowaniem pedagogicznym, w zależności od stopnia awansu zawodowego, ma wzrosnąć o kwotę od 1167 zł brutto do 1365 zł brutto. Wywołało to kontrowersje. Gwałtownie zareagowała m.in. wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Urszula Woźniak.

"Rzeczywiście pani wiceprzewodnicząca ZNP dość nerwowo zareagowała, potem na następnych nagraniach wyjaśniała, że to, co budzi pewne wątpliwości ZNP - podobny jest też tłit przewodniczącego ZNP pana Sławomira Broniarza - to nie jest skala podwyżek, bo to są najwyższe historycznie podwyżki. ZNP przyznaje, że właściwie od pierwszego rządu Donalda Tuska, czyli od 2009 r., nigdy nie było takich podwyżek rok do roku. Przykładowo: płaca nauczyciela dyplomowanego, ta średnia wynikająca z Karty Nauczyciela, wzrasta o 2198 zł – dla porównania - kiedy przez 8 lat poprzednich rządów PiS wzrosła o 2300 zł z drobnymi" - powiedziała wiceminister Katarzyna Lubnauer w rozmowie z PAP. Według niej to tak, jakby w obecnej rocznej podwyżce dla nauczycieli było osiem lat podwyżek za rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Lubnauer wskazała, że to, co budzi wątpliwości w ZNP, to zmniejszenie różnicy między wynagrodzeniem nauczyciela początkującego a nauczyciela mianowanego, z tym, że tylko jeśli chodzi o płacę zasadniczą. Poinformowała, że zapewne ten temat będą poruszać związkowcy. Jednocześnie zauważyła, że każdy nauczyciel mianowany dostaje do płacy zasadniczej dodatek za wysługę lat, który jest naliczany od czwartego roku pracy nauczyciela i wzrasta z każdym rokiem. Realnie więc różnica wzrasta do ponad 1100 zł.

Podkreśliła, że wynagrodzenie nauczycieli początkujących wzrośnie o 33 proc. po to, by zachęcić dobrych absolwentów szkół wyższych, żeby przychodzili do tego zawodu. "Nie będzie dobrych nauczycieli, jeżeli młodzi, ambitni ludzie nie będą chcieli wybierać tego zawodu" - powiedziała.

Wynagrodzenie zasadnicze jest jednym ze składników tzw. średniego wynagrodzenia wynikającego z Karty Nauczyciela. Wysokość średniego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego wynika z kwoty bazowej dla nauczycieli zapisanej w ustawie budżetowej oraz odpowiedniego współczynnika zależnego od stopnia awansu - określone są one w ustawie Karta Nauczyciela, dla każdego stopnia awansu zawodowego, procentowo. W ustawie budżetowej na 2024 r., uchwalonej przez Sejm, kwotę bazową ustalono na wysokości 5176,02 zł - co oznacza wzrost średnich wynagrodzeń o 30 proc. w stosunku do średnich wynagrodzeń obowiązujących od 1 stycznia 2023 r. Na mocy ustawy okołobudżetowej średnie wynagrodzenia nauczyciela początkującego będzie zwiększone dodatkowo - wzrośnie o 33 proc.

Lubnauer podkreśliła, że w programie Koalicji Obywatelskiej "100 konkretów na 100 dni" było to wyraźnie zapisane. "Podwyżka o co najmniej 30 proc. i realizujemy te 30 lub 33 proc. i 1500 zł brutto dla nauczyciela, przy czym dla nauczyciela początkującego będzie to 1577 zł, dla nauczyciela mianowanego 1720 zł, a dla nauczyciela dyplomowanego to będzie 2198 zł podwyżki średniej wynikającej w Karty" - podała. "I teraz powiedzmy bardzo jasno: tyle samorząd musi średnio wydać na każdy etat nauczycielski, czyli realnie nauczyciele te pieniądze otrzymują. I samorządy realnie otrzymają zwyżkę subwencji oświatowej na rok 2024 pokrywającą podwyżki" - podkreśliła wiceminister.

Zauważyła, że narzędzie, jakim jest średnie wynagrodzenie, wykorzystywane jest też przez samych nauczycieli z ZNP. Wskazała, że w obywatelskim projekcie nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela, którego celem jest powiązanie wysokości wynagrodzenia nauczycieli z wysokością średniego wynagrodzenia w gospodarce, przygotowanym przez ZNP, też jest mowa o średnim wynagrodzeniu nauczycieli z Karty Nauczyciela.

Wiceszefowa MEN wskazała, że tak, jak wynagrodzenie nauczyciela początkującego oderwie się od płacy minimalnej, tak "również średnia płaca nauczyciela dyplomowanego oderwie się od średniej krajowej i będzie wyższa od średniej krajowej". "Będzie o 22 proc. wyższa od przewidywanej na rok 2024 płacy średniej" - podała.

Wiceminister zapytana została, czy MEN planuje zmiany w skomplikowanym systemie wynagrodzeń nauczycieli wynikającym z konstrukcji ich płac.

Oprócz wynagrodzenia zasadniczego, którego minimalną wysokość określa minister edukacji w rozporządzeniu, nauczyciele otrzymują też dodatki do niego. Są one określone w Karcie Nauczyciela. Jest ich kilkanaście. Wysokość części dodatków przepisy uzależniają od wysokości wynagrodzenia zasadniczego (np. dodatek stażowy, dodatek wiejski i wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe) – wzrost wynagrodzenia zasadniczego spowoduje automatyczny wzrost składników od niego zależnych. O wysokości innych dodatków decydują samorządy w regulaminach wynagradzania. Samorządy mogą też przyznać nauczycielom wyższe wynagrodzenie zasadnicze niż wynika z rozporządzenia ministra edukacji o minimalnych stawkach.

"Żeby nie było wątpliwości: oczywistym jest, że płaca nauczyciela to jest bardzo skomplikowany konstrukt. Na pewno kwestią do przepracowania jest dodatek za wychowawstwo. Dlatego, że rola wychowawcy jest bardzo ważna, musimy więc bardzo poważnie tę kwestię przemyśleć" - przyznała Lubnauer.

Pierwszego lutego zaplanowane jest spotkanie ze związkami zawodowymi w MEN dotyczące projektu rozporządzenia w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia. Na pytanie, czy jest jeszcze pole do negocjacji dotyczących konkretnych stawek zaproponowanych w rozporządzeniu, odpowiedziała: "Wcześniej już spotkaliśmy się ze wszystkimi centralami związków zawodowych nauczycielskich, czyli z ZNP, Federacją Związków Zawodowych i Solidarnością. Każdą z tych organizacji zaprosiliśmy do nas i rozmawialiśmy m.in. o podwyżkach. Związki znały wcześniej wysokości i mechanizm proponowanych podwyżek" - zaznaczyła.

Podkreśliła, że ponieważ rządowi bardzo zależy na tym, by nauczyciele dostali podwyżki jak najszybciej, już teraz rozpoczęto konsultacje, ale minister Edukacji Barbara Nowacka będzie mogła podpisać rozporządzenie płacowe dopiero teraz, gdy prezydent podpisał zarówno ustawę okołobudżetową, jak i budżet. Jak zauważyła, dzięki temu, że już rozpoczęto negocjacje, nauczyciele będą mogli zobaczyć podwyżki na swoich kontach, z wyrównaniem od stycznia br., na początku marca lub najpóźniej na początku kwietnia. (PAP)

Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka

/pp,mmi