Łukasz Mejza może stracić immunitet. Wśród zarzutów próba ukrycia pożyczek prywatnych

2024-11-19 06:49 aktualizacja: 2024-11-19, 12:44
 Łukasz Mejza. Fot. PAP/Paweł Supernak
Łukasz Mejza. Fot. PAP/Paweł Supernak
"Gazeta Wyborcza" poznała treść wniosku o uchylenie immunitetu posłowi PiS Łukaszowi Mejzie. Najpoważniejszy zarzut to próba ukrycia pożyczek prywatnych na prawie 500 tys. zł i zatajenia informacji tak, żeby uniemożliwić identyfikację osób, od których jest uzależniony finansowo.

Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" informuje, że zdobyła kopię wniosku o uchylenie immunitetu posłowi PiS Łukaszowi Mejzie. Wniosek wysłany do marszałka Sejmu przez Prokuraturę Okręgową w Zielonej Górze ma 35 stron i od października czeka na rozpatrzenie przed sejmową Komisją Regulaminową i Spraw Poselskich. "GW" zauważa, że właśnie minął termin, w którym Mejza mógł przesłać swoje stanowisko. Nie zrobił tego; w najbliższym czasie ma być zwołane posiedzenie komisji .

Prokuratura, ogłaszając przesłanie wniosku do Sejmu, podała, że chodzi o 11 zarzutów podania nieprawdy w siedmiu oświadczeniach majątkowych.

Zarzuty pod adresem Mejzy

"Prokuratorski wniosek odnosi się do sprawy 'powiększonego' mieszkania, samochodu Audi A4, którego posiadanie Mejza deklarował, a który do niego nie należał, błędnego informowania o liczbie posiadanych akcji i udziałów, wreszcie do nieujawnienia w rejestrze korzyści darowizny od wspólnika" - informuje "GW". Jak twierdzi gazeta, nie są to jednak najpoważniejsze zarzuty. Te bowiem dotyczą ukrywania przez Mejzę pożyczek, które zaciągał w bankach i od prywatnych osób.

Zobowiązania finansowe pominięte w ośwaidczeniach

"Jeśli chodzi o banki, to Mejza pominął w kolejnych oświadczeniach sześć kredytów na ponad 100 tys. zł. A pożyczki prywatne? W kolejnych oświadczeniach albo ich nie ma, albo pojawiają się w formie zbiorczych sum. Jak czytamy we wniosku, Mejza unikał wykazania trzech pożyczek od osób prywatnych: 40 tys., 50 tys., i 88 tys. zł" - ujawnia "GW" i zauważa, że wykazało je dopiero postępowanie CBA i wtedy pojawiły się w oświadczeniach posła. "W tym wypadku znane są nazwiska pożyczkodawców„ - czytamy.

Kolejne zobowiązania mają opiewać na wyższe kwoty, a w śledztwie nie udało się ustalić, kto udzielił pożyczek. Według GW przesłuchiwany Mejza mówił, że "nie pamięta” tych osób. (PAP)

lui/ ktl/kgr/