Macierewicz: to Donald Tusk zaangażował ludzi ze służb specjalnych do współpracy ze służbami rosyjskimi

2024-05-20 22:50 aktualizacja: 2024-05-21, 11:27
Antoni Macierewicz Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Antoni Macierewicz Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Antoni Macierewicz odnosząc się do zarzutów Donalda Tuska dot. rosyjskich wpływów w PiS, powiedział, że to obecny premier zaangażował ludzi ze służb specjalnych do współpracy z służbami rosyjskimi.

W TV Republika w poniedziałek poseł PiS, były szef MON Antoni Macierewicz odniósł się do wywiadu z premierem Donaldem Tuskiem w TVN24, który w obszernym fragmencie poświęcony był wpływom rosyjskim w PiS. Według premiera "pętla informacji, jakie gromadzimy, zaciska się wokół Antoniego Macierewicza".

"Początkiem ataku Donalda Tuska był rok 1992, kiedy realizowałem lustrację" - powiedział Macierewicz. "Lustracja była dla niego niedopuszczalną i od tego czasu atakował mnie i atakuje nieustannie" - dodał.

Według byłego ministra zarzuty o wpływy rosyjskie należ stawiać stronie przeciwnej. Jego zdaniem komisja badająca rosyjskie wpływy w Polsce pokazała jak Donald Tusk zaangażował ludzi ze służb specjalnych do współpracy z służbami rosyjskimi. "Ci sami ludzie są teraz przez Donalda Tuska powoływani do kierowania służbami" - dodał.

"Pan Donald Tusk realizuje dokładnie tę samą politykę, którą realizował PZPR" - stwierdził Macierewicz.

Nawiązał do osoby byłego szefa WSI Marka Dukaczewskiego, który według niektórych mediów ma decydować o składzie komisji ds. badania wpływów rosyjskich. "To człowiek ukształtowany przez wywiad związku Sowieckiego. Uzależnił strukturę kontrwywiadu wojskowego od Rosji" - tłumaczył poseł PiS.

Macierewicz był pytany o konkretne nazwiska osób, które padły w wypowiedziach Tuska.

Pierwszą z nich był Leszek Sykulski, który był członkiem komisji weryfikacyjnej ds. WSI. "Nie ja wybierałem członków komisji weryfikacyjnej, byli oni wybierani na poziomie premierowskim i prezydenckim" - powiedział Macierewicz, obciążając odpowiedzialnością za tę nominację obecnie rządzących.

Drugą osobą był emerytowany już płk. Krzysztof Gaj.

"Pan Krzysztof Gaj został do jednego z zespołów na chwilę wybrany, ale gdy tylko usłyszałem jego skandaliczną wypowiedź o Ukrainie, został przeze mnie wyeliminowany" - powiedział Macierewicz. Podkreślił, że miało to miejsce w 2016 r., najpóźniej w 2017 r. (PAP)

Autor: Luiza Łuniewska

kno/