O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Maja Pankiewicz o filmie „Innego końca nie będzie”: potrzebujemy kameralnych historii opowiadających o ważnych rzeczach

Film „Innego końca nie będzie”, który w piątek wejdzie do kin, jest opowieścią o trójce rodzeństwa i ich matce. Rodzinie, która próbuje ułożyć sobie życie po niespodziewanej śmierci ojca. Główną rolę w tym dramacie, który zdobył nagrodę publiczności na Warszawskim Festiwalu Filmowym, kreuje Maja Pankiewicz. „Po tym filmie poczułam, że coś się we mnie wyczyściło w relacji z moimi rodzicami. Mniej zaczęłam ich rozliczać z przeszłości, a bardziej akceptować. Moja mama po pokazie filmu podeszła do mnie i powiedziała, że się zmieniłam. Poczuła, że dojrzałam w relacji z nią” – aktorka przyznaje w rozmowie z PAP Life.

Maja Pankiewicz. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Maja Pankiewicz. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Ola, grana przez Maję Pankiewicz, jest fotografką. Jakiś czas temu jej ojciec zginął w tragicznych okolicznościach. Ola nie radzi sobie ze stratą, jest w depresji, miota się. Ma ogromne poczucie winy. Wyjechała z rodzinnego domu, zanim wydarzyła się tragedia i potem już do niego nie wróciła. Nie odebrała ostatniego telefonu od ojca przed jego śmiercią, nie zajęła się młodszym rodzeństwem. Jest nieszczęśliwa, niespełniona, zawieszona między światami. Dochodzi do takiego punktu, kiedy rozumie, że nie jest w stanie iść do przodu, dlatego musi zrobić kilka kroków w tył. Wraca do rodzinnego domu, a tam zaskakują ją kolejne rzeczy: nowy partner mamy, informacja, że dom będzie sprzedawany, brak samochodu ojca. To wszystko powoduje w niej bunt, złość. Ale podskórnie dąży do tego, żeby razem z matką i rodzeństwem przepracować pewne kwestie, oczyścić atmosferę, porozmawiać o tematach tabu.

„Dla mnie ten film jest o stracie, o różnych obliczach żałoby, o tym, jak później obudować życie. O tęsknocie, o wspomnieniach, poczuciu winy, oczyszczeniu i akceptacji” - mówi PAP Life Maja Pankiewicz. I dodaje: „W filmie pada wiele pytań, a jednocześnie on nie udziela na nie odpowiedzi, co moim zdaniem jest bardzo dobre. Natomiast namawia do rozmowy, bo to w efekcie prowadzi do ulgi. Jestem całym sercem za tym, żeby mówić o bolesnych rzeczach. Po pokazach w Gdyni i w Warszawie widziałam, jak duże wrażenie wywiera ten film na ludziach, bez względu na wiek, pochodzenie, background rodzinny. Dla mnie to dowód, że potrzebujemy takich prostych, kameralnych historii opowiadających o ważnych rzeczach”.

„Innego końca nie będzie” to pełnometrażowy debiut Moniki Majorek, która jest także autorką scenariusza. Film jest inspirowany jej życiem, chociaż reżyserka podkreśla, że nie jest to dokładnie jej historia. Poszukiwania odtwórczyni roli Oli nie trwały długo, bo Majorek od razu na castingu zwróciła uwagę na Maję Pankiewicz. Ta 31-letnia aktorka ukończyła Łódzką Filmówkę. Na co dzień związana jest z warszawskim Teatrem Studio. Jej filmowy debiut w „Eastern” w reżyserii Piotra Adamczyka zwrócił uwagę widzów i krytyków. Później zagrała w serialach „Warszawianka” i „Morderczynie”.

W rozmowie z PAP Life Pankiewicz podkreśliła, że praca w „Innego końca nie będzie” była dla niej absolutnie wyjątkowym doświadczeniem. „Od pierwszego spotkania z Moniką poczułyśmy, że praca nad tym filmem to będzie piękna podróż i superprzeżycie – i tak zresztą było. Od castingów do wejścia na plan upłynęło dwa lata. W tym czasie wiele razy spotykałyśmy się we dwie. Potem dołączył do nas Sebastian Dela, czyli mój filmowy brat Pipek. Dużo rozmawialiśmy, poznawaliśmy się we trójkę, wspólnie czytaliśmy scenariusz. Takie próby nie są czymś oczywistym w pracy nad filmem, bo zawsze brakuje na nie czasu, ale są bardzo potrzebne. Dzięki nim mamy szansę przegadać to, co mamy do zrobienia. Film 'Innego końca nie będzie' oparty jest na aktorach, więc czułam zaproszona do tego, żeby wkładać swoje przemyślenia, intuicje. Chociaż Monika dobrze wiedziała, czego chce, to te ramy nigdy nie były sztywne. Była otwarta na pomysły, improwizacje. W trakcie naszej pracy postać Oli mocno ewoluowała, a ja czuję się współtwórczynią tego filmu”.

Pankiewicz na planie „Innego końca nie będzie” towarzyszy w roli matki Agata Kulesza i Bartłomiej Topa jako ojciec, obecny na taśmach i powracający we wspomnieniach. Do tego młodzi aktorzy: Sebastian Dela („Błazny”, „Idź przodem bracie”) jako brat Pipek i Klementyna Karnkowska („Za duży na bajki”, „Zachowaj spokój”) w roli siostry.
 
Maja wspomina improwizację przed rozpoczęciem zdjęć, w której wzięła udział jej filmowa rodzina i która okazała się niezwykle pomocna, kiedy zaczęli kręcić. „Zanim weszliśmy na plan, Monika zaprosiła naszą filmową rodzinę, czyli Agatę Kuleszę, Bartka Topę, Sebastiana Delę, Klementynę Karnkowską do wspólnej improwizacji, która odbyła się w domu w Radzyminie, w którym potem kręciliśmy film. Pojechaliśmy tam na cały dzień. A tak się złożyło, że był wtedy Dzień Ojca i razem improwizowaliśmy ostatni obiad rodzinny. Ja miałam aparat i robiłam zdjęcia. Chodziło o to, żebyśmy my jako aktorzy poczuli wzajemnie energię. Zobaczyli, jaka jest chemia między nami i zbudowali wspólne wspomnienie rodzinne, do którego potem w trakcie filmu będziemy mogli się odnieść. I to wspomnienie połączyło nas jako rodzinę. Teraz z perspektywy czasu wiem, że było niezbędne, bo potem nie widząc Bartka na planie, ale grając te wszystkie emocje na jego temat, bardzo emocjonalnie odnosiłam się do tamtego dnia”.

Aktorka podkreśla, jak ważnym przeżyciem była dla niej wspólna praca z Kuleszą. „Odkąd pamiętam, marzyłam o tym, żeby spotkać się na planie z Agatą Kuleszą, gdzieś podświadomie czułam, że jesteśmy aktorsko do siebie podobne. I to spotkanie było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Agata jest nie tylko wybitną aktorką, o czym wszyscy wiedzą, ale też cudownym człowiekiem, bardzo dobrą osobą, o wspaniałym poczuciu humoru, duszą towarzystwa. Na planie ze wszystkimi rozmawia, żartuje, a jednocześnie, kiedy trzeba, to na 150 proc. od razu wchodzi w scenę. Ona nie potrzebuje czasu na skupienie, odizolowanie się, bo w każdej chwili jest rozgrzana, gotowa. A przy okazji jest świetną partnerką, traktującą nas, młodych, na równi. Od razu poczułam, że jestem przez nią zaproszona do partnerowania. Widziałam, że Agata docenia to, co proponuję, że jesteśmy w tym razem, wymieniałyśmy się pomysłami, intuicjami i budowałyśmy tę filmową relację. Jednym z newralgicznych momentów była emocjonalna scena w szopie. Po drugim czy trzecim dublu Agata przyszła do mnie i powiedziała: 'Pierwszy był wybitny'. I to było niesamowite usłyszeć, że tego formatu aktorka, którą tak podziwiam, mówi coś takiego”.

Pankiewicz zdradziła także, że prywatnie bardzo różni się od swojej bohaterki - jest jedynaczką i nie przeżyła straty rodzica. To, z czego czerpała, budując postać Oli, to lęk przed taką stratą i przerażenie, że kiedyś to się wydarzy. Wspomina także, że podczas pracy na planie wydarzyły się rzeczy magiczne.

 „Agata bardzo przypomina moją mamę - fizycznie i charakterologicznie. Na planie miałam takie przebłyski z domu. Z kolei moja mama, tak jak moja bohaterka, jest fotografką. Odkąd pamiętam, patrzy na mnie przez obiektyw. W filmie jest bardzo mocny wątek VHS-ów, zdjęć. Nasze wspomnienia bardzo mocno są ulokowane w przedmiotach – i tutaj mamy to pokazane. To są jakieś ostatnie namacalne dowody na tamtą osobę, której już nie ma. Ale też przedmioty mogą nam utrudniać przejście w nowy etap. W filmie symbolem tego jest dom, ale też samochód mojego filmowego ojca. Z tym też wiąże się niesamowita historia, bo nie wiedziałam, jakie auto zostanie wybrane. Dopiero na planie dowiedziałam, że to będzie Subaru Forester, a mój ojciec całe życie jeździ takim, więc dla mnie to jest bardzo sentymentalne auto”.

„Innego końca nie będzie” to film, który bardzo mocno działa na widzów, zachęca do dyskusji. Na Warszawskim Festiwalu Filmowym otrzymał Nagrodę Publiczności. 

„Po tym filmie miałam bardzo wiele refleksji. To są oczywiście banały, które teraz powiem, ale faktycznie zaczęłam doceniać chwile spędzone z rodziną. Poczułam, że coś się we mnie wyczyściło w relacji z moimi rodzicami. Mniej zaczęłam ich rozliczać z przeszłości, a bardziej akceptować. Moja mama po pokazie filmu na Warszawskim Festiwalu Filmowym podeszła do mnie i powiedziała, że ona uważa, że się zmieniłam, poczuła, że dojrzałam w relacji z nią” - opowiada Pankiewicz. \

„Innego końca nie będzie” trafi do kin 28 lutego. (PAP Life)

Autorka Iza Komendołowicz

ikl/ag/kgr/

Zobacz także

  • Kadr z filmu "Innego końca nie będzie". Fot. materiały prasowe

    Maja Pankiewicz: potrzebujemy takich prostych historii opowiadających o ważnych rzeczach

Serwisy ogólnodostępne PAP