Marszałek Senatu pytana w poniedziałek w Radiu ZET o to, czy podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Afryce w tym tygodniu rząd przeprowadzi, jak twierdzi PiS, "zamach stanu" poprzez odwołanie w drodze uchwały pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego odparła, że koalicja 15 października jest koalicją demokratyczną.
"Żadnych zamachów stanu nie robimy" – zapewniła.
Odnosząc się do zapowiedzi odwołania pięciu sędziów TK marszałek Senatu oceniła, że zabieg ten nie miałby nic wspólnego z zamachem stanu, a byłby wyłącznie kolejnym krokiem ku przywróceniu praworządności w Polsce.
"Gdyby przez ostatnie osiem lat prezydent Duda kierował się polską konstytucją, nie bylibyśmy dziś w takiej sytuacji. Trzeba wszystko uporządkować, ponieważ od praworządności wszystko się zaczyna. Polacy muszą wiedzieć, że tak ważna instytucja, jaką jest TK, działa zgodnie z konstytucją i polskim prawem" – oświadczyła.
Marszałek Senatu zaznaczyła też, że Polska zobowiązana jest do przestrzegania prawa unijnego.
"Nasze wyroki sądowe nie mogą budzić wątpliwości dlatego, że byli tam 'sędziowie - dublerzy' " – podkreśliła.
Pytana o to, czy decyzja ws. sędziów TK zapadnie w tym tygodniu, Kidawa-Błońska odparła: "Są takie zapowiedzi, ale z tego co wiem, uchwała nie trafiła jeszcze do Sejmu. Zobaczymy też, jak będzie wyglądała dyskusja. Nie można czekać i tolerować tego, że nasz system nie działa".
Według ustaleń Onetu z ub. tygodnia, Sejm ma przyjąć na najbliższym posiedzeniu uchwały dotyczące TK.
"Sędziowie-dublerzy oraz Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz nie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego, bo nigdy nie zostali prawidłowo powołani — tak mają brzmieć gotowe już projekty uchwał" - napisał Onet.
Dodano, że za wyrugowaniem dwójki byłych posłów PiS ma stać argument, że w chwili wyboru do trybunału w 2019 r. przekraczali oni ustawową granicę wieku. Także "Gazeta Wyborcza" informowała, że Sejm za pośrednictwem uchwał może stwierdzić m.in. wadliwość wyboru do TK: Mariusza Muszyńskiego, Jarosława Wyrembaka i Justyna Piskorskiego.
8 października 2015 r. Sejm VII kadencji wybrał pięciu nowych sędziów TK: Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka, Andrzeja Jakubeckiego, Bronisława Sitka i Andrzeja Sokalę, którzy mieli być następcami trzech sędziów kończących kadencję 6 listopada i 2 sędziów, których kadencje kończyły się w grudniu, a więc już w czasie następnej kadencji parlamentarnej. 25 listopada tamtego roku Sejm nowej, VIII kadencji, przyjął zaproponowane przez PiS uchwały o stwierdzeniu braku mocy prawnej wyboru sędziów TK z 8 października. 2 grudnia Sejm wybrał zgłoszonych przez PiS: Julię Przyłębską, Piotra Pszczółkowskiego, Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego na sędziów TK. Trzech ostatnich było następcami sędziów, których kadencja wygasła w listopadzie. Tych sędziów zaprzysiągł prezydent Duda.
3 grudnia 2015 r. TK uznał, że poprzedni Sejm VII kadencji wybrał dwóch sędziów TK w sposób niezgodny z konstytucją (w miejsce tych, których kadencja kończyła się w grudniu); wybór pozostałej trójki (w miejsce tych, których kadencja skończyła się w listopadzie) był z nią zgodny. TK uznał też wtedy, że prezydent ma obowiązek "niezwłocznego" odebrania ślubowania od każdego nowo wybranego sędziego.
Po ostatnich wyborach ówczesny przewodniczący klubu KO Borys Budka mówił, że trzeba stwierdzić nieważność wyboru trzech sędziów TK - w tym kontekście wskazywani są sędziowie Mariusz Muszyński oraz Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak wybrani później w miejsce zmarłych Henryka Ciocha i Lecha Morawskiego.(PAP)
Autorka: Daria Al Shehabi
jc/