Małżeństwo zginęło w wypadku, a ich mały synek został ranny. Zapadł wyrok w głośnej sprawie

2023-12-13 16:00 aktualizacja: 2023-12-14, 09:13
Służby na miejscu wypadku w stalowej Woli Fot. Marcin Radzimowski/Facebook/Policja
Służby na miejscu wypadku w stalowej Woli Fot. Marcin Radzimowski/Facebook/Policja
Karę 14 lat pozbawienia wolności wymierzył w środę Sąd Rejonowy w Stalowej Woli 39-letniemu Grzegorzowi G. za spowodowanie po pijanemu wypadku, w którym zginęło małżeństwo, a ich wówczas 2,5-roczny synek został ranny. Wyrok nie jest prawomocny.

Chodzi o wypadek, do którego doszło 3 lipca 2021 r. około godz. 15 na drodze woj. nr 871 w Stalowej Woli. Grzegorz G. prowadził audi S7 i prawdopodobnie w trakcie wyprzedzania, zderzył się z jadącym z naprzeciwka audi A4, którym podróżowały trzy osoby: 37-letnia kobieta i jej 39-letni mąż oraz ich dziecko - 2,5-roczny chłopczyk.

Zdaniem oskarżenia G. był pijany i pod wpływem leku zaburzającego zdolności psychomotoryczne, w stężeniu znacznie przekraczającym działanie terapeutyczne.

Mimo reanimacji nie udało się uratować życia małżonków jadących audi A4, natomiast ich dziecko oraz kierowca audi S7 trafili do szpitala. Dziecko doznało złamania nogi. Grzegorz G. w wypadku odniósł obrażenia jamy brzusznej i przeszedł operację.

Wypadek wstrząsnął opinią publiczną, był szeroko opisywany w mediach.

Oskarżony nie przyznał się do winy

W środę sąd w Stalowej Woli wymierzył mu maksymalną karę, jaką dopuszcza Kodeks karny – 14 lat pozbawienia wolności. O tyle wnioskowała też prokuratura. Ponadto mężczyzna ma także dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, a także zapłacić nawiązki dla osieroconych synów małżeństwa – dla każdego po 100 tys. zł. Ma także opłacić koszty sądowe w wysokości około 70 tys. zł oraz koszty obrony.

Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura nie będzie składać apelacji; obrońca zapowiedział, że decyzję dotycząca odwołania podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku sądu.

Oskarżony zarówno w śledztwie jak i w czasie procesu nie przyznał do zarzucanych mu czynów, zaprzeczył, że pił alkohol przed jazdą. Utrzymywał, że nie może pić ze względu na stan jego trzustki, i że jest niewinny. Jego obrońca w mowie końcowej wygłoszonej pod koniec listopada, podczas zamknięcia przewodu sądowego, wnosił o uniewinnienie. O to samo w ostatnim słowie prosił też sam oskarżony.

Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, która prowadziła postępowanie w tej sprawie, oskarżyła Grzegorza G. o to, że kierując samochodem osobowym marki audi S7 na drodze wojewódzkiej nr 871 relacji Stalowa Wola - Tarnobrzeg nie zachował szczególnej ostrożności, poruszał się z niedozwoloną, niebezpieczną i niedostosowaną do panujących warunków drogowych prędkością, wynoszącą co najmniej 120 km na godzinę.

"Znajdując się w stanie nietrzeźwości wynoszącym co najmniej 3 promile zawartości alkoholu we krwi oraz pod wpływem leku Baclofen, mającym negatywny wpływ na zdolności psychomotoryczne człowieka w stężeniu znacznie przekraczającym stężenie terapeutyczne" – napisano w akcie oskarżenia.

Z ustaleń prokuratury wynika, że na zakręcie w miejscu niedozwolonym Grzegorz G. zaczął wyprzedzać jadący przed nim pojazd. W efekcie zderzył się z prawidłowo jadącym z naprzeciwka samochodem audi A4. W wyniku zderzenia śmierć poniósł kierujący audi A4 oraz jego żona, zaś ich wówczas 2,5-roczny synek doznał złamania kości piszczelowej w prawej nóżce.

Sąd podzielił stanowisko prokuratury.

Jak mówiła w uzasadnieniu środowego wyroku sędzia Renata Sajda, przyjęta przez biegłych przyczyna wypadku, że poruszał się on z niedozwoloną, niebezpieczną i niedostosowaną do warunków drogowych prędkością nie mniejszą niż 120 km/h, jest prawidłowa.

Przypomniała, że oskarżony neguje, by poruszał się z taką prędkością, że jechał, nie szybciej niż 89 km/h. "Takim stwierdzeniom wiary dać nie można, skoro świadkowie poruszający się tą samą drogą w tym samym kierunku zostali wyprzedzeni przez pojazd oskarżonego, a sami przyznali, że warunki drogowe były nie najłatwiejsze i nie wiedzą sami tak naprawdę dlaczego, ale poruszali się z prędkością nawet 100 km/h" – wskazała sędzia.

Przypomniała też, że bezpośredni świadek zdarzenia mówił, że oskarżony, nie hamując, zaczął wyprzedzać pokonując zakręt. "Podjął tam niedozwolony manewr wyprzedzania" – zaznaczyła sędzia.

I dodała, że z dokumentacji procesowej wynika, iż ten zakręt należy do kategorii niebezpiecznych, i że jest specjalnie oznaczony.

Sędzia zwróciła także uwagę, że zaprzeczenia oskarżonego, by był on uzależniony od alkoholu, nie znajdują potwierdzenia w materiale dowodowym.

"Dokumentacja lekarska, która jest zgromadzona z aktach sprawy, z różnych ośrodków, z okresu kilku lat sprzed zdarzenia, ten problem alkoholowy u oskarżonego wskazuje" – zaznaczyła sędzia.(PAP)

autor: Agnieszka Pipała

mar/