Szef MSWiA i kandydat KO w wyborach europejskich zadeklarował, że w każdej chwili może okazać badania, które potwierdzą, że podczas obchodów Dni Strażaka nie był pijany.
"Jeśli ktokolwiek głosi tego typu teorię, po prostu kłamie, wpisuje się w olbrzymią machinę hejtu, która została wytoczona przeciwko mnie" - podkreślił w rozmowie z "Rz"."W sobotę podczas uroczystości związanych z Dniem Strażaka mieliśmy do czynienia – choć zastrzegam, nie jestem specjalistą od strony technicznej, akurat jeżeli chodzi o akustykę – z awarią sprzętu nagłaśniającego, który zniekształcił mój głos" - tłumaczył. Dodał, że kłopoty z nagłośnieniem odczuli też inni mówcy. A on, by ukrócić insynuację, udał się nie tylko na badanie alkomatem, ale też na badania krwi.
"Trzymam te materiały na procesy sądowe, które wytoczę tym osobom, które hejt wobec mnie nakręcały" - zapowiedział. "Wiem, jakimi metodami posługuje się PiS i ich przybudówki. Ten hejt narusza moje dobre imię i zamierzam się bronić, zwłaszcza że cierpi też moja rodzina, a ona sobie na to nie zasłużyła. Politycy robią brudną kampanię, opartą na kłamstwie. To, co wyprawia PiS, to jest jedno wielkie kłamstwo, oszustwo, jeden wielki hejt" - tłumaczył.
Pytany o swojego następcę na stanowisku szefa MSWiA po zapowiadanej rekonstrukcji rządu, powiedział tylko, że to będzie decyzja premiera Donalda Tuska, który ustalił datę rekonstrukcji na 10 maja.(PAP)
kgr/