O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Marina Litwinienko: Zachód nie powinien uznawać wyników wyborów w Rosji

Zachód nie powinien uznawać wyniku wyborów prezydenckich w Rosji, bo to nie są żadne wybory, lecz mianowanie Władimira Putina na kolejną kadencję – mówi PAP Marina Litwinienko, wdowa po Aleksandrze Litwinience, byłym agencie FSB otrutym w Londynie przez rosyjskie służby.

Marina Litwinienko. Fot. PAP/EPA/DANIEL DEME
Marina Litwinienko. Fot. PAP/EPA/DANIEL DEME

„To nie są żadne wybory, lecz ponowne mianowanie Putina na stanowisko. Ale skoro władze Rosji nazywają to wyborami, to Zachód powinien ich nie uznać i nie powinien uznawać Putina za prezydenta. Wiem, że to stwarza pewne problemy dyplomatyczne, ale trzeba znaleźć sposób, by przekazać Putinowi, że nie chcemy być zaangażowani w jego grę. (Trzeba) spróbować zrobić coś, co wesprze ludzi w Rosji i poza nią” – przekonuje w rozmowie z PAP Marina Litwinienko.

Jak wyjaśnia, wielu ludzi w Rosji głosuje na Putina nie dlatego, że go lubi czy faktycznie popiera, ale dlatego, że nie ma innego wyboru; nieuznanie jego wyboru przez państwa zachodnie byłoby rodzajem wsparcia dla tych osób - podkreśla. Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się w dniach 15-17 marca.

Litwinienko przyznaje, że nieuznanie przez kraje zachodnie wyników wyborów prezydenckich na Białorusi w 2020 roku nie zmieniło wiele w tym kraju, ale - jak mówi - to dlatego, że nie poszło za tym żadne bardziej konkretne wsparcie dla opozycji. „(Alaksandr) Łukaszenka nie został uznany za zwycięzcę, ale nie było zbyt wiele wsparcia – Białorusini nadal byli torturowani i zabijani. A oni próbowali dokonać zmiany pokojowo. Białoruś jest zawsze o krok do przodu wobec tego, co dzieje się w Rosji, i Putin uważa, że wszystko, co dzieje się na Białorusi, może później z łatwością wprowadzić w Rosji” – mówi.

Litwinienko, która w zeszłym tygodniu spotkała się z dziennikarzami ze Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej (FPA) w Londynie, odniosła się wcześniej także do śmierci rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, podkreślając, że odpowiedzialny jest za to Putin, tak samo jak za otrucie jej męża.

Więcej

Fot. PAP/ EPA/CLEMENS BILAN

Rodzice Nawalnego: dziękujemy za pamięć o naszym synu, która przynosi nadzieję

„Śmierć Aleksieja Nawalnego nie jest tragedią tylko jednej osoby czy jednej rodziny, to jest tragedia wszystkich ludzi, którzy będąc w Rosji wierzyli, że pewnego dnia coś może się zmienić, a także tragedią milionów Rosjan, którzy są teraz za granicą i tak samo nie wiedzą, co może być dalej” - zaznacza.

Zwraca uwagę, że rozważania, czy Nawalny został zabity czy zmarł, nie mają sensu, bo jego śmierć była skutkiem wcześniejszego ciągu zdarzeń, podobnie jak w przypadku Aleksandra Litwinienki. „Mój mąż został otruty 1 listopada (2006 r. – PAP), wcześniej próbowano go otruć dwukrotnie, i zmarł 23 listopada. Czy to było morderstwo? Tak. I nie można powiedzieć, że zmarł, ponieważ jego organy przestały działać. To samo dotyczy Aleksieja Nawalnego. Był torturowany przez ostatnie półtora roku, odkąd był w więzieniu, a nawet wcześniej, próbowano go otruć w sierpniu 2020 roku. Więc to powinno uciąć dyskusje, czy został zabity, czy po prostu zmarł” – wyjaśnia.

Przyznaje jednak, że udowodnienie winy rosyjskich władz będzie bez porównania trudniejsze niż w przypadku jej męża, gdy – mimo że do zabójstwa doszło na terytorium Wielkiej Brytanii – zajęło to 10 lat. To (śmierć Nawalnego - PAP) wydarzyło się na terytorium Rosji i postawienie tej sprawy przed sądem jest absolutnie niemożliwe. Nie wiem, co musiałaby zrobić cała społeczność międzynarodowa, aby podnieść tę sprawę. Zabijanie stało się po prostu systemowym sposobem uciszania opozycjonistów w Rosji” – mówi.

Aleksandr Litwinienko był agentem KGB, a potem FSB, który w 2000 roku zbiegł do Wielkiej Brytanii, a w 2006 roku uzyskał jej obywatelstwo. Oskarżał Putina m.in. o zlecenie wysadzenia czterech budynków mieszkalnych w Rosji we wrześniu 1999 roku, co stało się pretekstem do rozpoczęcia drugiej wojny w Czeczenii, oraz o zlecenie zabójstwa dziennikarki Anny Politkowskiej. 1 listopada 2006 roku źle się poczuł – jak się później okazało, powodem była obecność w jego organizmie radioaktywnego polonu-210 – a 23 listopada tego samego roku zmarł.

Brytyjscy śledczy już w 2007 roku uznali byłego agenta KGB i Federalnej Służby Ochrony Andrieja Ługowoja za głównego podejrzanego w tej sprawie. W raporcie opublikowanym przez brytyjskie MSW na początku 2016 roku stwierdzono, że zabójstwo Litwinienki zostało prawdopodobnie przeprowadzone przez FSB za aprobatą Putina i ówczesnego dyrektora FSB Nikołaja Patruszewa.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
 

gn/

Zobacz także

  • Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/SERGEI CHIRIKOV

    Na Covid-19 zmarł Dmitrij Kowtun. Był podejrzewany o otrucie Aleksandra Litwinienki

Serwisy ogólnodostępne PAP