W czwartek rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre poinformowała, że 12 marca prezydent USA Joe Biden przyjmie na wspólnym spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Donalda Tuska.
Witczak pytany przez PAP o tę wizytę ocenił, że "to jest sytuacja bez precedensu". Według niego, "tego typu kształt delegacji niewątpliwie pokazuje jak ważną rolę Donald Tusk odgrywa w polityce międzynarodowej". "Jak ważnym partnerem jest dla Amerykanów i dla strategicznych rozstrzygnięć, które dotyczą bezpieczeństwa Europy, Polski i świata w relacji z agresywną Rosją która zaatakowała Ukrainę" - dodał.
Zdaniem posła KO, dowodzi to tego, że w sprawach bezpieczeństwa warto myśleć ponad podziałami, jeżeli chodzi o polską klasę polityczną. "Bo, ta delegacja właśnie tak będzie wyglądała. Jest wspólny cel i wspólny interes, czyli wsparcie dla Ukrainy, podniesienie bezpieczeństwa państw członkowskich NATO" - podkreślił Witczak.
Ponadto - jak mówił - "celem tej delegacji jest też odpieranie absurdalnych rzeczy, które wygaduje Donald Trump w kampanii wyborczej". "Jego słowa są niebezpieczne i koncepcja, która demoluje ten traktatowy kształt Paktu Północnoatlantyckiego. Myślę, że obecność Donalda Tuska jest jak najbardziej remedium na tego typu pomysły" - powiedział Witczak.
Zwrócił również uwagę, że "w jakimś sensie Amerykanie podarowali prezydentowi Andrzejowi Dudzie kohabitację, zorganizowali mu spotkanie z premierem Polski". "Andrzej Duda jest symbolem polityki, która odchodzi, a Donald Tusk jest symbolem zwycięstwa 15 października i symbolem przyszłości" - stwierdził polityk.
Na pytanie, czego się po tym spotkaniu spodziewa, Witczak odparł, że na pewno padną twarde deklaracje dotyczące Ukrainy. "Bo Joe Biden i Demokraci stoją na stanowisku, że trzeba militarnie i finansowo wspierać Ukrainę" - podkreślił poseł KO.
Według niego, "istotą rzeczy jest zbudowanie realnego wsparcia na rzecz Ukrainy". "I z tą misją pojedzie polska delegacja do Waszyngtonu" - powiedział Witczak.
B. prezydent USA Donald Trump podczas wiecu w Karolinie Południowej zrelacjonował rozmowę z jednym z szefów państw NATO. ""Jeden z prezydentów dużego kraju zapytał mnie: no cóż, proszę pana, jeśli nie zapłacimy i zostaniemy zaatakowani przez Rosję, czy będzie pan nas chronił?" Odpowiedziałem: "Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich (Rosję), żeby zrobili z wami, co chcą. Musisz zapłacić"" - relacjonował Trump.
Trump to prawdopodobny rywal Joe Bidena w listopadowych wyborach prezydenckich. (PAP)
autor: Edyta Roś
pp/