Rzecznik prasowy SN zarzucił we wtorek marszałkowi Sejmu, że wprowadza opinię publiczną w błąd. Sędzia Stępkowski odniósł się w ten sposób do wypowiedzi marszałka Szymona Hołowni z konferencji prasowej z 24 stycznia, podczas której marszałek wypowiedział się m.in. na temat listu otrzymanego od prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN sędziego Piotra Prusinowskiego. W liście tym prezes Prusinowski przekazał, że sprawa wygaśnięcia mandatu poselskiego Macieja Wąsika nie będzie już rozpoznawana w Izbie Pracy.
Jak mówił wówczas Hołownia, "jeżeli pisze mi prezes Izby Pracy, że te dokumenty nam ukradziono i w zasadzie to my nie bardzo wiemy co dalej, bo nie mamy na czym orzekać, przepraszam państwa bardzo, ja nie będę tworzył kserokopii dokumentów, żeby teraz na kopiach dokumentów orzekała Izba Pracy". "To by było zdecydowanie niepoważne, najwyżej ta sprawa będzie w zawieszeniu" - dodał marszałek, odnosząc się do odpowiedzi prezesa Prusinowskiego.
Hołownia na wtorkowej konferencji prasowej ocenił, że komunikat rzecznika SN w tej sprawie jest bez znaczenia. "Niczego nie wyjaśnia, nie posuwa żadnych spraw do przodu" - powiedział.
Zwrócił również uwagę, że Aleksander Stępkowski, który "utrzymuje, że panowie Kamiński i Wąsik są posłami, jest kolegą z rządu panów Kamińskiego i Wąsika". Jak wskazał, Stępkowski był wiceministrem spraw zagranicznych (w latach 2015-2016), kiedy Kamiński był ministrem-koordynatorem służb specjalnych.
"Sędzia sądzący w sprawie swoich własnych, politycznych kolegów to dla mnie rzecz, która w standardach wymiaru sprawiedliwości, którego oczekujemy od państwa polskiego, się nie mieści" - oświadczył marszałek Sejmu.(PAP)
sma/